niedziela, 16 lipca 2017

Na Waligórę (936 m n.p.m.)

Najwyższy szczyt Gór Kamiennych nie stanowi specjalnego wyzwania. W jego najbliżej okolicy spędziliśmy półtorej godziny, a następnie zajrzeliśmy do wnętrza jednego z najpiękniejszych polskich zamków.

Na parkingu przed schroniskiem Andrzejówka jesteśmy kwadrans przed południem i od razu ruszamy w kierunku szczytu. Widzimy niepozorny wierzchołek tuż przed sobą, a żółte znaki obiecują nas tam zaprowadzić w 15 minut. Ruszamy śmiało pod górę i jesteśmy nieźle zaskoczeni. Podejście jest naprawdę strome i pokonując kolejne metry raz po raz przytrzymujemy się wystających ze stoku korzeni. Zgodnie ze wskazówkami na szczyt docieramy dokładnie w południe, ale 140 metrów różnicy wysokości na 300-400-metrowym odcinku sprawia, że zatrzymujemy się na krótki odpoczynek.

Niemal pod samą "Andrzejówkę" można dojechać samochodem.
Przed nami Waligóra - szczyt wydaje się dosyć niepozorny
Sam początek drogi jest dosyć przyjemny.
Tutaj odbijamy w lewo.
Czeka nas kilka minut bardzo stromego podejścia.
Zza drzew widzimy zarysy sąsiednich wniesień.
"Andrzejówka" jest już dużo niżej.
I dowód, że wdrapaliśmy się na szczyt!
Nie chcemy wracać tą samą drogą, nie mając specjalnej ochoty na schodzenie szurając tyłkiem po ziemi. Postanawiamy zejść żółtym szlakiem na rozdroże pod Suchawą, a stamtąd wrócić czarnym szlakiem do schroniska. Wychodzi z tego spokojny czterdziestominutowy spacer po łagodnych ścieżkach i leśnych drogach. Czeka nas też miła niespodzianka, bo przy samym rozdrożu rozciągają się ładne widoki na Góry Stołowe.

Szlak w kierunku rozdroża pod Suchawą jest znacznie łagodniejszy.
Szczyt Suchawki widać całkiem dobrze.
Niespodziewane widoki w kierunku Gór Stołowych.
I Andrzejówka znów przed nami.
Do Andrzejówki wracamy tuż przed pierwszą. Wchodzimy do schroniska po pieczątki turystyczne, zamierzamy również zjeść obiad. Może i nie jest najtaniej, ale za to bardzo smaczne, a dwie porcje „Ducha Gór” są naprawdę duże i ledwie udaje nam się z nimi uporać. Sam budynek z 1933 roku przypada nam do gustu, jest bardzo ładnie utrzymany, czysty i ze smakiem przystrojony.
Kiedy opuszczamy Andrzejówkę, zaczyna padać zapowiadany na popołudnie deszcz. Choć raz po raz wzmaga się i ustaje, a gdzieniegdzie pojawiają się przejaśnienia, postanawiamy tego dnia nie ruszać już na szlak i udajemy się do Książa.
Docieramy tam na krótko przed godziną piętnastą. Parking niedaleko zamku kosztuje nas 10 zł, a bilet zwiedzanie budowli wraz z tarasami i palmiarnią prawie 40 zł Przez półtorej godziny przewodnik oprowadza nas po eleganckich wnętrzach i opowiada m.in. o życiu księżnej Daisy, co mnie (o Książu piszę ja – Irena) interesuje najbardziej. Schodzimy nawet do podziemi – tego nie pamiętamy ze szkolnych wycieczek. Przyległe tarasy też robią na nas wrażenie, choć jeszcze piękniej jest tu pewnie w maju, kiedy liczne rododendrony rosnące na terenach przyległych do zamku zakwitają. Zerkamy również na mauzoleum – niestety z powodu remontu jest zamknięte, ale widać, że prace szybko postępują. Do palmiarni niestety już się nie udajemy – jest krótko przed piątą, a tylko do siedemnastej wpuszczani są tam turyści. My musielibyśmy iść tam dobre 20-30 min, a po zwiedzaniu zamku z przewodnikiem jesteśmy bardziej zmęczeni niż po niejednej górce. Decydujemy się na powrót do domu i spokojny wieczór na kanapie w salonie.

Góry Wałbrzyskie i Kamienne opuszczamy z lekkim niedosytem. Co prawda tego dnia udaje nam się zdobyć dwa szczyty do Korony Gór Polski, ale takie polowanie na konkretne góry podoba nam się coraz mniej. Nie ma to jak ruszyć o świcie na szlak, przespacerować kilka dobrych godzin i przy okazji wdrapać się na określony wierzchołek. I taki jest nasz plan na kolejną wizytę w tych okolicach.

Opis trasy: Schronisko PTTK Andrzejówka – Waligóra – Rozdroże pod Suchawą – Schronisko PTTK Andrzejówka
Odległość: 2,8 km
Czas przejścia: 1 godzina 5 minut
Punkty GOT: 4

1 komentarz:

  1. Góry Suche są niepozorne jeśli chodzi o trudność, ale mają też sporo ukrytego piękna. Tylko, żeby je zauważyć, to trzeba mieć dobrą kondycję. Trudno jest bowiem podziwiać piękne widoki, jak myśli się potyka o własny język.

    Trochę mi zajęło, żeby w pełni odkryć te góry - kilka razy tam wracałem, ale naprawdę było warto. Przy zejściu z Waligóry najlepiej zboczyć z żółtego szlaku i iść szlakiem rowerowym. Po kilku minutach można dojść do ruin dawnego domku myśliwskiego. Stamtąd są wspaniałe widoki na Góry Sowie. Następnie singletrackiem można dojść na granicy i wejść na Ruprechticky Spicak. Tam znajduje się wybitny punkt widokowy. Uwaga - tam również jest bardzo stromo. Potem można iść zielonym szlakiem granicznym, skąd można podziwiać urodę Gór Suchych, a następnie Bednarskim Jarem dojść do niebieskiego szlaku. A tamtędy najpierw mega stromo na Włostowę, a następnie na Kostrzynę, Suchawę i wrócić do Andrzejówki.

    Zaledwie 13 kilometrów, a można się solidnie zmęczyć. Polecam.

    OdpowiedzUsuń