czwartek, 13 lipca 2017

Na Chełmiec (851 m n.p.m.)

Szukacie stosunkowo łatwego do zdobycia szczytu, z którego podczas weekendowej wycieczki zobaczycie rozległą panoramę? Jeżeli chodzi wam po głowach wypad na jedną z najwyższych gór w Górach Wałbrzyskich, zapraszamy do lektury naszej relacji. Zebraliśmy w niej garść informacji, które mogą się Wam przydać.

Zdobycie Chełmca chodziło nam po głowach już od lat. Chyba nawet od 2010 roku, kiedy rozpoczęliśmy naszą przygodę z Koroną Gór Polski. Nie byliśmy wtedy jeszcze zmotoryzowani i jako potencjalne cele wycieczek wybieraliśmy szczyty, do których łatwo było podjechać pożyczonym od rodziców samochodem albo transportem publicznym. Szczyt w Górach Wałbrzyskich pojawiał się gdzieś na początku listy właśnie dlatego, że dotarcie pociągiem do Wałbrzycha leżało wówczas w granicach naszych możliwości. Do realizacji tego pomysłu jednak nie doszło. Przygodę z Koroną rozpoczęliśmy od zdobycia Biskupiej Kopy, gdzie udaliśmy się moim pierwszym samochodem, nieco nadgryzionym już zębem czasu Daewoo Tico. Niewiele później Irena kupiła swoje Seicento, które już pewniej zawiozło nas pod Ślężę, Szczeliniec Wielki i Skrzyczne. A potem zaczął się nasz kilkuletni rozbrat z turystyką górską.
Przed dwoma laty znowu zaczęliśmy wędrowanie po górach, znów skupiając się na szczytach Korony. Szybko jednak nieco zmieniliśmy podejście, niekoniecznie w danym paśmie szukając najwyższych, ale za to najciekawszych miejsc (choć to czasami chodzi w parze). W efekcie nasze książeczki KGP nieco pokryły się kurzem – do niedawna ostatnim zdobytym przez nas szczytem była Babia Góra, na którą weszliśmy 4 lipca minionego roku.
Wreszcie w ostatni dzień tegorocznego urlopu otwiera się okno pogodowe i przychodzi nam wyznaczyć cel jednodniowej wycieczki. Najbardziej przyzwoita pogoda ma być w Sudetach Środkowych, decydujemy się więc na Chełmiec – reprezentant Gór Wałbrzyskich w Koronie Gór Polski. Celowo nie używamy sformułowania „najwyższy szczyt”, bo to miano zarezerwowane jest dla Borowej, liczącej sobie 853 m n.p.m. Chełmiec znalazł się na liście Korony, ponieważ jego wysokość podliczono wraz z 18-metrową wieżą widokową. Bez niej ma zaledwie 851 metrów. Trudno nam to jakoś racjonalnie wytłumaczyć...
Tuż po szóstej rano wyruszamy z domu do Boguszowa-Gorców. Droga zajmuje nam dobrze ponad dwie godziny, połowę tego czasu spędzamy na autostradzie. Na rynku w Boguszowie jesteśmy około 8:45. Miejsc parkingowych tutaj niewiele, zresztą w tym miejscu można pozostawić samochód najwyżej na godzinę. Trochę dalej znajduje się za to dobrze oznaczony parking, na którym jest jeszcze nieco miejsca. W sennym miasteczku jest dosyć ponuro. Bardzo ładne budynki wydają się zaniedbane, wrażenia pewnie nie poprawia też pochmurne niebo.
Wejście na Rynek Boguszowa od strony parkingu.
A tutaj już widok od strony wejścia na szlak.
Przez chwilę idziemy wąskimi ulicami miasteczka...
...i po chwili już go powoli opuszczamy.
Z Rynku zielone znaki prowadzą nas wąskimi uliczkami pod górę. Niecały kwadrans idziemy brukiem, aż docieramy do początku górniczej drogi krzyżowej. Prosto i gustownie wykonane stacje towarzyszą nam stąd aż na sam szczyt. Tutaj również kończy się bruk i zaczyna droga gruntowa, jest tu także dosyć przestronny szutrowy parking. Można z niego skorzystać przy okazji zdobywania Chełmca, to chyba stąd zaczyna się najkrótsza droga na wierzchołek. Zielony szlak prowadzi dalej pod górę, cały czas szeroką leśną drogą, bez stromych podejść. Przygotowując się do wycieczki przeczytaliśmy kilka opinii przestrzegających przed zlekceważeniem tej niepozornej góry, trasa jednak niczym nie zaskakuje. No, prawie...


Tutaj zaczyna się droga krzyżowa trudu górniczego.

Przed nami Chełmiec, ten mniejszy szczyt z lewej to Mały Chełmiec.
Szlak prowadzi bardzo wygodną drogą.
Może to nie beskidzkie hale, ale jest całkiem sympatycznie.
Kolejna ze stacji drogi krzyżowej.
Robi się nieco stromiej, ale specjalnie trudno nie będzie.
No to znaleźliśmy się w lesie :)
Po trzech kwadransach nagle znajdujemy się w samym środku prac leśnych. Panowie pracują na samym skrzyżowaniu szlaków, skąd zielony odbija w lewo, a żółty prowadzi prosto na szczyt. Szybko mijamy to miejsce, na szczęście wycinka trwa tylko w tym jednym miejscu. Jesteśmy nieco podenerwowani. Naprawdę jesteśmy świadomi, że tego typu prace w lasach są konieczne. Bardzo chcielibyśmy się jednak doczekać stosownych ostrzeżeń na dolnym odcinku szlaku, powiedzmy przed wejściem do lasu. Wtedy można spokojnie rozważyć zmianę planów, wybranie innego wariantu trasy. Będąc zaskoczonym pod koniec podejścia, już nie ma na to szans…
Po dziesięciu minutach od rozgałęzienia docieramy na skrzyżowania szlaków zielonego i niebieskiego na szczycie Małego Chełmca. Niepostrzeżenie mijamy wierzchołek, nie ma na nim tabliczki. Po chwili z lewej mamy bardzo ciekawą wiatę turystyczną, której dach jest mocno zarośnięty trawą. Mija kolejne 10 minut i jesteśmy już na szczycie.


Ciekawa wiata z roślinnym dachem.
I tutaj czeka na nas kolejne niemiłe zaskoczenie. Przez całą drogę myślimy o widokach z kamiennej wieży, którą zbudowano w 1888 roku. Irena uwielbia takie konstrukcje, szczególnie te wysokie i stare. Wejście na wieżę niestety okazuje się zamknięte. Na miejscu okazuje się, że na taras widokowy można dostać się jedynie w soboty i niedziele. Straszna szkoda, bo już cieszyliśmy się na rozległą panoramę Sudetów Zachodnich i Środkowych. Trudno, ale jest pretekst, żeby tu kiedyś wrócić. Na szczycie znajduje się również potężny maszt telekomunikacyjny oraz krzyż milenijny. Nie brakuje też miejsca na ognisko oraz ławek, na których przysiadamy i pałaszujemy drugie śniadanie.


Wieża widokowa na Chełmcu.
Niestety w dni powszednie zamknięta.
Dowód na to, że się tu wdrapaliśmy!
I jeszcze jedno spojrzenie na wieżę.
Nieopodal znajduje się też krzyż milenijny.
Chwilę odpoczywamy i ruszamy w dalszą drogę. Jest dopiero dziesiąta i planujemy tego dnia zdobyć jeszcze co najmniej jeden szczyt. Tym razem wybieramy znaki żółte, dzięki czemu skracamy marsz o jakieś dziesięć minut. W ten sposób zostajemy też wynagrodzeni widokami na Masyw Ślęży i Góry Wałbrzyskie. W miejscu, w którym trwa wycinka wracamy na zielony szlak i dalej już po swoich śladach wracamy do samochodu.


Skracamy sobie drogę żółtym szlakiem.
Niespodzianka! Mamy widoki na Góry Wałbrzyskie.
I nawet całkiem dokładnie widzimy Masyw Ślęży.
Znowu wychodzimy z lasu...
...i wracamy na ulice Boguszowa.


Opis trasy: Boguszów-Gorce – Chełmiec – Boguszów-Gorce
Odległość: 7,2 km
Czas przejścia: 2 godziny 22 minuty
Punkty GOT: 9

2 komentarze:

  1. Szlak z Boguszowa jest prościutki. Proponuję wybrać niebieski z Wałbrzycha lub zielony z drugiej strony. Tamtędy jest naprawdę stromo.

    Takie pytanie, Endomondo pokazało Wam 10,72 km, a w opisie widzę 7,2 km. Wiem, że Endomondo zawyża odległości, ale czy macie jakiś przelicznik, jak zamienić kilometry z endomondo na prawdziwe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem tak zrobimy, w końcu trzeba koniecznie sprawdzić widoki z wieży.
      Co do Endomondo - przelicznika nie ma, w górach zawyża o około 30%, ale ta wartość nie jest stała. Od pewnego czasu odległości w opisie bierzemy z map turystycznych, są znacznie bliższe rzeczywistości.

      Usuń