Dzisiaj
(18 kwietnia 2016 r.) na szlak udałem się samotnie. Nie mogłem się
powstrzymać przed wykorzystaniem wolnego dnia i pięknej pogody,
wybrałem się więc do Pokrzywnej. Trasa miała prowadzić na
Zamkową Górę oraz być lekka, łatwa i przyjemna. Rzeczywiście,
zbyt trudno nie było, mile zaskoczyły mnie natomiast przepiękne
widoki, których tym razem było wyjątkowo dużo.
Samochód
zostawiłem na parkingu w Pokrzywnej, nieopodal bramy parku rozrywki
Zaginione Miasto Rosenau - dokładnie w tym samym miejscu, co podczas
wyprawy na Olszak z początku miesiąca. Wtedy podążaliśmy za
niebieskimi znakami, a tym razem wybrałem szlak czerwony. Trasa
dosyć stromo pnie się pod górę. Szlak jest bardzo dobrze
oznaczony, czasami jednak zagradzają go wiatrołomy i trzeba włożyć
trochę wysiłku w ich ominięcie. Na szczyt Szyndzielowej Kopy (533
m n.p.m.) dotarłem po pół godzinie. Drzewostan tutaj okazał się
bardzo mocno przetrzebiony, co otwierało widok na Biskupią i
Srebrną Kopę, ale przede wszystkim na Las Prudnicki.
Dalej
droga prowadzi w dół, przez niewielką przełęcz pod Szyndzielową
Kopą, a już po kilku minutach znów w górę – na szczyt Zamkowej
Góry (571 m n.p.m.). Szczyty dzieli naprawdę niewielka odległość,
którą udało się pokonać w niecały kwadrans. Na samej Zamkowej
Górze korniki łaskawiej obeszły się z drzewami, spore ubytki
widać już jednak na jej południowym stoku. Na szczycie odnaleźć
można resztki średniowiecznej warowni, która miała być siedzibą
rycerzy-rozbójników.
Dotarcie
na przełęcz pod Zamkową Górą zajęło mi niecałą godzinę.
Znajduje się tam węzeł szlaków. Żółtym można dojść do
Pokrzywnej lub na przełęcz pod Kopą, czerwonym z powrotem na
Zamkową Górę lub dalej na Srebrną Kopę. Zaczyna się tutaj także
szlak niebieski, prowadzący do Wieszczyny – mojego kolejnego celu.
Szczerze mówiąc, niewiele spodziewałem się po sześciokilometrowym
odcinku, prowadzącym na niemal całej długości wzdłuż
polsko-czeskiej granicy. Spotkało mnie jednak spore zaskoczenie.
Na
początku minąłem tak zwany Grób Czarownicy – biały kamień,
przy którym ktoś postawił znicz. Według legendy pochowana została
tu kobieta, która kiedyś mieszkała w lesie i była zielarką.
Szykanowana przez miejscową ludność powiesiła się w miejscu,
gdzie zbiegały się granice Janova i Pokrzywnej. Po długim czasie
ciało zdjął i pochował pod kamieniem myśliwy.
Dalej
trasa łagodnie prowadzi w dół. Jest bardzo urokliwie, a w pewnym
miejscu środkiem szlaku płynie niewielki strumyk. To jednak dopiero
pierwszy z pięknych, leśnych potoków, przez które przechodziłem.
Kawałek dalej znajduje się mostek Lucjusza na Zameckim Potoku, a za
nim szlak znowu wspina się delikatnie pod górę, na stok Hranicnego
Vrchu (426 m n.p.m.). Poświęcam chwilę na zboczenie z trasy i
wspięcie się na to wzniesienie, jednak na próżno szukam czeskiej
tabliczki oznaczającej sam szczyt. Po kilkunastu minutach znów
podążam za niebieskimi znakami.
Po
zejściu ze wzgórza otwierają się przepiękne widoki na czeską
stronę. Oko cieszą przede wszystkim łąki na stokach Svatego
Racha. Polską stronę trasy z kolei upodobały sobie mrówki,
budując gdzieniegdzie wielkie mrowiska. Po przekroczeniu linii
kolejowej szlak prowadzi asfaltową szosą. Do Wieszczyny docieram w
dwie i pół godziny. Przy miejscowym schronisku młodzieżowym
znajduje się piętnastometrowa wieża widokowa, z której można
podziwiać przepiękną panoramę Masywu Biskupiej Kopy. Tutaj kończą
się znaki niebieskie, a ja podążam za czerwonymi, idąc w stronę
Pokrzywnej. Sama trasa nie jest specjalnie ciekawa, prowadzi
miejscami rozjeżdżonymi przez maszyny rolnicze polnymi drogami.
Otwierają się z niej jednak wspaniałe widoki na Masyw Biskupiej
Kopy, Olszaka oraz Długoty.
Idę chwilę wzdłuż zabudowań wsi i skręcam na pastwisko, w
stronę łagodnego zbocza Młyńskiej Góry (363 m n.p.m.). W lesie
znowu schodzę ze szlaku - chwilę zajmuje mi odnalezienie tabliczki
oznaczającej szczyt wzniesienia. Znajduje się ona nad urwiskiem, po
północnej części wzgórza. Po kolejnych kilkunastu minutach
wracam na właściwą trasę, która okrąża wzniesienie. Tutaj
momentami jest dosyć stromo. Przez chwilę jestem kilka metrów na
torami i udaje mi się sfotografować przejeżdżający tędy czeski
pociąg.
Czerwone znaki prowadzą przez dawny kamieniołom i dalej,
do doliny Złotego Potoku. Idąc wzdłuż niego przechodzę pod
imponującym wiaduktem kolejowym i obok ośrodków wypoczynkowych.
Około szesnastej, po niemal czterech godzinach wędrówki, jestem
znowu na parkingu.
W
tym czasie przeszedłem prawie dziewiętnaście kilometrów, jednak
kilka na pewno nadłożyłem klucząc na Hranicnim Vrchu, pod
Trzebieszowem i na Młyńskiej Górze, czego spokojnie można sobie
oszczędzić. Trasę przedłużyło także wejście na wieżę
widokową w Wieszczynie, na czerwony szlak można skręcić już
przed miejscowością. Polecam jednak zdobycie się na odrobinę
wysiłku i nadłożenie drogi, dla pięknych widoków jest naprawdę
warto! Wycieczka jak na swój łatwy stopień trudności okazała się
bardzo ciekawa. Szczerze polecam wybranie tej trasy, chociażby na
popołudniowy spacer. Ja zdecydowanie jeszcze ją powtórzę, tym
razem koniecznie z żoną!
Opis
trasy: Pokrzywna – przez
Zamkową Górę na przełęcz pod Zamkową Górą – Wieszczyna -
Pokrzywna
Odległość:
18,9 km
Czas
przejścia: 3 godziny, 51
minut
Punkty
GOT: 15
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz