niedziela, 26 czerwca 2016

Na Jawornik Wielki (870 m n.p.m.)


Dzikie i nieco zapomniane Góry Złote od dawna miały być dla nas celem dłuższej wycieczki. To pasmo trochę przez nas zaniedbane, a szkoda, bo w Polsce bliżej mamy tylko w Góry Opawskie. Przy dobrej pogodzie szczyty Jawornika Wielkiego i Borówkowej widać nawet z naszego balkonu. Postanowiliśmy więc, że miniona środa (22 czerwca) to najwyższy czas, żeby je zdobyć.

Dotychczas w tym paśmie byliśmy tylko na jednej, bardzo krótkiej wycieczce. W sierpniu minionego roku zdobyliśmy Kowadło, najwyższy szczyt Gór Złotych. Szczyt wchodzący w skład Korony Gór Polski zaatakowaliśmy wówczas najkrótszą możliwą drogą z Bielic. Niespełna dwie godziny wędrówki w deszczu wystarczyły, żeby załatwić całą sprawę. Tym razem plany były ambitniejsze, a na górskie spacery zamierzaliśmy przeznaczyć cały dzień.
Wędrówkę rozpoczynamy na złotostockim Rynku. W środowy poranek miejsc parkingowych tutaj nie brakuje. Stąd Główny Szlak Sudecki ma nas zaprowadzić aż pod szczyt Jawornika Wielkiego. W samym centrum miasta nie znajdujemy jednak czerwonych znaków, dlatego kierujemy się na ulicę Staszica i ruszamy pod górę.

Rynek w Złotym Stoku.
Ulica Stanisława Staszica w Złotym Stoku.
Kierunek okazuje się właściwy, bo oznakowanie pojawia się już po kilku minutach. Tą drogą szybko opuszczamy miejscowość. Po kilkuset metrach mijamy już ostatnie budynki, a po lewej - znaki kierujące nas w stronę kopalni złota. Idziemy prosto utwardzoną drogą i po kwadransie docieramy do imponującego kamieniołomu, który obecnie jest zagospodarowany i służy jako park linowy.

Dawny kamieniołom, obecnie urządzono w nim park linowy.
Jest dziewiąta rano i turystów tu jeszcze nie ma, za to ktoś głośno kosi trawę. To ostatnie odgłosy cywilizacji, jakie usłyszymy przez długie godziny. Po prawej mijamy wejście do Sztolni Książęcej. Ta sztolnia powstała przed 1501 rokiem, a jej funkcją przez cztery stulecia było odwadnianie położonych głębiej korytarzy.

Wejście do Sztolni Książęcej.
Droga dalej prowadzi nas obok pensjonatu Złoty Jar, urządzonego w budynku przedwojennego schroniska. Kawałek przed budynkiem spotykamy samotnego grzybiarza. Na tym przykładzie widzimy jak bardzo trafne są opinie o dzikości Gór Złotych. To ostatnia osoba, jaką widzimy na szlaku przez następne trzy i pół godziny! Zza ogrodzenia pensjonatu witają nas tylko dwa bardzo przyjaźnie nastawione pieski. 

Pensjonat Złoty Jar, urządzony w budynku schroniska z 1922 roku. 
Ta urocza psina przywitała nas przy pensjonacie.
Dalej widać, że droga nie jest już specjalnie uczęszczana. Staje się coraz bardziej stroma, pojawia się na niej też więcej kamieni. Otacza nas przepiękna przyroda. W lesie ledwo widać ślady działalności człowieka.

Przyroda przy szlaku często sprawiała wrażenie nienaruszonej.
Wokół panowały paprocie.
Udało nam się nawet uchwycić trzmiela w locie.
Po pięćdziesięciu minutach wędrówki podejście staje się dosyć strome, a po godzinie docieramy na rozległą leśną drogę, przy której znajduje się ławka i kosz na śmieci. Tutaj uderza nas kolejna rzecz – w tych górach jest niesamowicie czysto! W ciągu całego dnia wędrówki dostrzegamy zaledwie jedną butelkę i jedną puszkę po piwie. Zarówno czas jak i mapa wskazują, że może to być Przełęcz pod Trzeboniem. Mamy jednak swoje wątpliwości, brakuje nam tutaj szlaku żółtego. Mimo to zatrzymujemy się na śniadanie i krótki odpoczynek.

Tak wyglądał "fałszywa" Przełęcz pod Trzeboniem.
Po kwadransie znów idziemy czerwonym szlakiem. Okazuje się, że nasze wątpliwości były słuszne, bo po kilku minutach stromego podejścia docieramy do prawdziwej Przełęczy pod Trzeboniem (679 m n.p.m.). Tutaj rzeczywiście znajdujemy wiatę turystyczną oraz węzeł szlaków.

A tak naprawdę wygląda przełęcz.
W kierunku szczytu Jawornika Wielkiego udajemy się stąd leśną drogą. Po drodze znów widzimy wskazówki, że gdzieś w pobliżu jest cywilizacja – przy drodze stoją ciągnik oraz samochód.

Jednak od czasu do czasu widać jakieś ślady cywilizacji.
Dalej nie widać jednak żywej duszy. Szlak skręca w lewo i dalej już co kilkaset metrów zmienia kierunek, wyraźnie wspinając się po stoku. Po chwili z lewej otwierają nam się pierwsze tego dnia widoki. Pod nami znajduje się Złoty Stok, a dalej Kamieniec Ząbkowicki i Obniżenie Otmuchowskie, a w tle panorama Gór Bardzkich.

Tak wygląda droga na szczyt Jawornika Wielkiego.
Wreszcie docieramy do miejsca, gdzie Główny Szlak Sudecki krzyżuje się z Szlakiem Widokowym Szczytami Pogranicza. Żółte znaki drugiego z nich prowadzą nas w prawo i już po kliku minutach jesteśmy na szczycie Jawornika Wielkiego (870 m n.p.m.). Od Złotego Stoku dzielą nas już dwie godziny wędrówki. Na szczycie znajduje się drewniana wieża z tarasem widokowym na wysokości 6,5 metra, wybudowana tutaj w 2009 roku. Panorama z wieży z trzech stron ograniczona jest wierzchołkami drzew, widoki są przede wszystkim w kierunku północnym. Mimo wszystko wysiłek się opłacał – widzimy krajobraz od Gór Bardzkich na zachodzie, aż po jeziora Otmuchowskie i Nyskie na wschodzie. W dole widać Złoty Stok, Kamieniec Ząbkowicki, Ząbkowice Śląskie i Paczków, a nad panoramą króluje w oddali samotna Ślęża.

Wieża widokowa na szczycie Jawornika Wielkiego.
Widok na Złoty Stok ze szczytu.
W oddali widoczna Ślęża górująca nad Przedgórzem Sudeckim.
Stoki Gór Bardzkich ze szczytu Jawornika Wielkiego.
Widok na Jezioro Otmuchowskie.

Kierując się za żółtymi znakami, schodzimy w kierunku Przełęczy Jawornickiej. To jeden z najsłabiej utrzymanych szlaków, jakimi dotychczas wędrowaliśmy. Oznakowanie pojawia się często i jest dobrze widoczne, prowadzi jednak przez pas bardzo gęstej roślinności.

To wbrew pozorom jest żółty szlak.
Droga która ma nam zająć dziesięć minut, zajmuje dwa razy tyle. Na przełęczy (750 m n.p.m.) zmieniamy szlak na zielony. Ten w porównaniu z przeżyciami z minionego kwadransa wydaje się prawdziwą autostradą. Z prawej mijamy ciekawe skały i po kilku minutach jesteśmy na szczycie Jawornika Małego (756 m n.p.m.).

Skałki to okazja na pamiątkowe zdjęcie...
...albo dwa zdjęcia :)
Wierzchołek jest bardzo słabo zarysowany, brakuje tu również tabliczki z nazwą szczytu. To zresztą prawdziwa zmora Gór Złotych, gdzie w ten sposób oznaczone są tylko najważniejsze miejsca. W ciągu dnia zdobywamy siedem szczytów, a tabliczki znajdujemy tylko na dwóch z nich.
Ze szczytu schodzimy stromo w dół do Przełęczy Różaniec (583 m n.p.m.), w ciągu dwudziestu minut tracąc prawie dwieście metrów wysokości. Jest kwadrans po południu i czeka nas teraz wspinaczka na nasz kolejny cel – Borówkową. Ten etap naszej wędrówki opiszemy jednak w kolejnej części naszej relacji.


Opis trasy: Złoty Stok – Przełęcz pod Trzeboniem – Jawornik Wielki – Jawornik Mały – Przełęcz Różaniec
Odległość: 12,5 km
Czas przejścia: 3 godziny 20 minut
Punkty GOT: 12

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz