Budowa schroniska na szczycie Biskupiej Kopy trwa od wielu lat. |
Plan minimum na pierwszy dzień wędrówki Głównym Szlakiem
Sudeckim zrealizowaliśmy bardzo szybko, bo do schroniska dotarliśmy
już o trzynastej. Po krótkim odpoczynku postanowiliśmy więc
zaliczyć kolejną część zaplanowanej trasy. Czekało nas zdobycie
Biskupiej oraz Srebrnej Kopy. Nieoczekiwanie powrót z drugiego z
tych szczytów zamienił się w prawdziwy wyścig z burzą.
Schronisko opuszczamy kwadrans po drugiej i udajemy się czerwonym
szlakiem w stronę Biskupiej Kopy. Pokonanie tego bardzo dobrze
znanego nam odcinka zajmuje nam piętnaście minut. W ten sposób na
najwyższym szczycie województwa opolskiego znajdujemy się razem
już po raz trzeci w tym roku. Koniecznie trzeba również wejść na
wieżę widokową imienia Franciszka Józefa. Widoczność jest dosyć
dobra, ale bez rewelacji. Na horyzoncie udaje się dostrzec Górę
Świętej Anny, a na zachodzie widoki sięgają Jeziora
Otmuchowskiego i Gór Złotych. Nad południową częścią panoramy
góruje potężny Pradziad.
Wieża widokowa imienia Franciszka Józefa na Biskupiej Kopie. |
Widok na Głuchołazy, w tle Jezioro Nyskie. |
Zlate Hory z widoczne z wieży imienia Franciszka Józefa. |
Panorama Masywu Góry Parkowej ze szczytu Biskupiej Kopy. |
Widok na szczyt Srebrnej Kopy. |
Na wieży czujemy odświeżający powiew
wiatru, który jest miłą odmianą po dotychczasowych upałach. Nie
podejrzewamy jeszcze, co właściwie przyniesie wiatr.
Z Biskupiej Kopy schodzimy czerwonym szlakiem, ale w odwrotnym niż
zazwyczaj kierunku – na Przełęcz pod Kopą. Najpierw mijamy
budowane na szczycie od kilku lat schronisko. Okazuje się, że
właściciel zaczął bardzo ambitnie, a my mimo wielu wizyt na wieży
nigdy wcześniej dokładnie nie obejrzeliśmy tego miejsca. Jednakże
budowa tego obiektu niestety od dłuższego czasu nie postępuje, a
sprzęt wygląda na dawno nieużywany.
Czerwone znaki prowadzą nas przez kilka minut wygodną leśną
drogą, żeby po chwili skręcić w lewo, w kierunku górskiej
ścieżki. Na samym zakręcie znajdują się ruiny schroniska
Rudolfsheim. To najstarsze schronisko na Biskupiej Kopie, zbudowane
przez sołtysa Petrovic Franza Rudolfa w 1893 roku, a następnie
wielokrotnie rozbudowywane. Po II Wojnie Światowej zostało
opuszczone i popadło w ruinę, a w 1954 roku rozebrano jego resztki.
Do dzisiaj na miejscu pozostały kamienne fundamenty oraz piwnice,
które robią dosyć smutne wrażenie.
Ruiny schroniska Rudolfsheim. |
Do opuszczonych piwnic można jeszcze zajrzeć. |
Resztki dawnych fundamentów schroniska. |
Na przełęcz schodzimy stąd dosyć stromą ścieżką. Las z obu
jej stron został prawie doszczętnie wycięty, a droga raz po raz
jest zagrodzona zwalonymi drzewami. Zejście zajmuje nam około 20
minut. Na Przełęczy pod Kopą decydujemy, że przejdziemy jeszcze
kawałek Głównego Szlaku Sudeckiego aż do Przełęczy pod Zamkową
Górą i wrócimy do schroniska. Wejście na Srebrną Kopę zajmuje
nam pół godziny i w tym czasie cieszymy się pięknymi widokami po
czeskiej stronie granicy.
Zejście Głównym Szlakiem Sudeckim w kierunku Przełęczy pod Kopą. |
Las został wycięty po obu stronach granicy. |
Główny Szlak Sudecki na szczycie Srebrnej Kopy. |
Kiedy już mijamy szczyt, z lewej otwiera się panorama okolic
Głuchołaz i widzimy, co nas czeka… Niebo na zachodzie jest bardzo
ciemne, zaczyna też bardzo mocno wiać. W oddali słychać pierwszy
grzmot. Zwiedzeni dobrą pogodą od strony czeskiej, zawędrowaliśmy
dosyć daleko od schroniska. Na początku nie możemy jednak za
bardzo przyspieszyć – zejście czerwonym szlakiem w stronę
przełęczy jest bardzo strome, a cały stok nosi ślady tegorocznej
wycinki drzew. Co rusz przegradzają drogę zwalone pnie, czerwonych
znaków też jest jak na lekarstwo.
W końcu jednak docieramy do szlaku żółtego i kierujemy się nim
pod górę, w stronę schroniska. Teraz zaczyna się prawdziwy wyścig
z czasem, bo wieje coraz mocniej. Po drodze mijamy ciężki sprzęt,
którego operator niezrażony zbliżającą się burzą tuż nad
naszymi głowami kontynuuje wycinkę lasu. Po chwili docieramy na
plac Habla, wtedy zerkamy na oznakowanie. Do schroniska ma być
aż 55 minut… Jeszcze bardziej przyspieszamy. Dalej mijamy dwie
grupki osób uciekających w stronę Pokrzywnej. Dziwi nas ten wybór,
przecież na dół są ponad dwie godziny drogi.
Kiedy na głowy spadają nam pierwsze krople deszczu, jesteśmy już
tuż przy schronisku. Udało się - zdążyliśmy! Patrzę na zegarek
i nie dowierzam. Adrenalina jak widać zrobiła swoje, bo na miejsce
zamiast w niecałą godzinę, dotarliśmy w niespełna 25 minut!
Do schroniska powracamy w ostatniej chwili. |
Po siedemnastej siedzimy już wygodnie w sali schroniska, kiedy na
zewnątrz już na dobre hula burza. Postanawiamy trochę się
rozgrzać i zamawiamy po misce zupy. Pomidorowa i cebulowa bardzo
przypadają nam do gustu. Za dwie godziny wracamy na kolację i tym
razem pałaszujemy placki ziemniaczane po węgiersku. Znowu bardzo
nam smakuje i wracamy do schludnego, trzyosobowego pokoju, który
zajmujemy we dwójkę. Najedzeni, szybko kładziemy się spać. Kiedy
zasypiamy, na zewnątrz się rozpogadza i liczymy na to, że tak już
pozostanie do końca naszej wycieczki. Teraz trzeba jednak porządnie
odpocząć, bo następnego dnia czeka nas jeszcze jakieś 30
kilometrów marszu!
Wieczorną pogodę obserwujemy już z okien naszego pokoju. |
O drugim dniu naszej wędrówki Głównym Szlakiem Sudeckim napiszemy
w kolejnej części naszej relacji.
Opis trasy: Schronisko PTTK
pod Biskupią Kopą – Biskupia Kopa – Przełęcz pod Kopą
(Mokra) – przez Srebrną Kopę na przełęcz pod Zamkową Górą –
Przełęcz pod Kopą (Mokra) - Schronisko PTTK pod Biskupią Kopą
Odległość: 8,3 km
Czas przejścia: 2 godziny 20
minut
Punkty GOT: 7 (liczymy tylko
punkty uzyskane na Głównym Szlaku Sudeckim)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz