poniedziałek, 25 lipca 2016

Na Długotę (470 m n.p.m.) / GSS przez Góry Opawskie (część V)

Stacja PKP w Prudniku to cel naszej dwudniowej wędrówki.
Na trasie spędziliśmy już półtorej dnia i pozostał nam ostatni odcinek do pokonania. Końcowe kilometry głównego szlaku w Górach Opawskich przeszliśmy przemierzając masyw Długoty.

Gdy po krótkim odpoczynku ruszamy spod wieży widokowej w Wieszczynie, jest już niemal piętnasta. Główny Szlak Sudecki prowadzi nas stąd na Długotę. Podejście wygodną leśną drogą trwa tylko dwadzieścia minut, w tym czasie wspinamy się jednak jakieś 130 metrów w górę. To już naprawdę ostatnie strome podejście tego dnia. Niby nic, ale daje nam się trochę we znaki. Wiemy, że szczyt będziemy mijać z prawej strony, ale zdobyliśmy go już w marcu, więc nie planujemy się na niego wspinać. Tymczasem zaskakuje nas tabliczka z nazwą szczytu przy samym szlaku. Ta wskazuje tylko 457 m n.p.m., podczas gdy ta nieco dalej – 470 m n.p.m.

Wejście na Długotę to ostatnie strome podejście na Głównym Szlaku Sudeckim.
Z Długoty widać masyw Biskupiej Kopy.
Po pół godzinie wędrówki jesteśmy w Dębowcu. Dla nas największą atrakcją tej letniskowej wsi jest hodowla lam. Te jednak, podobnie jak jelenie z Trzebieszowa, trzymają się tym razem z dala od ogrodzenia i wypoczywają w cieniu. Stąd czeka nas króciutkie podejście na Kobylicę (395 m n.p.m.), na której jesteśmy około 15:40. Na ten szczyt również wracamy po trzech miesiącach przerwy, tym razem jednak podoba nam się tutaj znacznie mniej. Najbliższe otoczenie pomnika Eichendorffa oraz żabiego oczka opanowane jest przez agresywne owady, które poświęcają nam zdecydowanie zbyt wiele uwagi.

Szlak prowadzi przez Dębowiec.
Wspinamy się na Kobylicę.
Nieopodal szczytu przechodzimy obok Żabiego Oczka.
Bardzo szybko ruszamy więc w kierunku Klasztornego Wzgórza. Tym razem Irena nadaje tempo, próbując się uwolnić od naszych skrzydlatych prześladowców. Jej determinacja mnie mocno zaskakuje, nie potrafię dotrzymać jej kroku i zostaję jakieś 200 metrów z tyłu. Szlak jest tutaj dobrze oznaczony i prowadzi wygodnymi leśnymi drogami. Z prawej mijamy Świętą Górę, którą zdobyliśmy w zeszłym roku, nie ma więc potrzeby jej atakować.

Szlak podąża tutaj wygodnymi drogami.
Widok na Świętą Górę.
Po 45 minutach jesteśmy na Polanie Kucharskiego, gdzie dołączają do nas znaki niebieskie. Kolejne dziesięć minut zajmuje nam dotarcie do klasztoru franciszkanów. Ten ciekawy budynek jest miejscem, gdzie w latach pięćdziesiątych więziono kardynała Stefana Wyszyńskiego. Nie zatrzymujemy się jednak, w Lesie Prudnickim będziemy jeszcze niejednokrotnie, a teraz jesteśmy zbyt zmęczeni i spoceni na wizytę w kościele i klasztorze.

Tak wygląda Polana Kucharskiego.
Widok z Polany Kucharskiego na Masyw Lipowca.
Jesteśmy już prawie przy klasztorze.
Klasztor franciszkanów w Prudnickim Lesie.
Po kilku kolejnych minutach jesteśmy na szczycie Klasztornego Wzgórza (317 m n.p.m.). Tutaj wdrapujemy się na szczyt drewnianej wieży widokowej, bliźniaczej konstrukcji wieży z Wieszczyny. Widać stąd najbliższe wzniesienia Masywu Długoty, Las Trzebiński, a przede wszystkim panoramę Prudnika.

Wieża widokowa jest dokładną kopią tej z Wieszczyny.
Widok z wieży na zachodnią część Prudnika.
Centrum Prudnika z górującym nad nim elewatorem zbożowym. 
Widok na wschodnią część miasta.
Widok na Trzebinę i Masyw Lipowca.
Stąd cel wydaje się już bardzo bliski. Przez pół godzimy idziemy asfaltową drogą, następnie przez osiedle przy ulicy Wyszyńskiego i Park Miejski. Wydaje się, że jesteśmy już w centrum, widzimy nasz samochód zaparkowany nieopodal dworca autobusowego. Chcemy jednak przejść aż do końca Głównego Szlaku Sudeckiego, a ten kluczy ulicami miasta. Najpierw idziemy wzdłuż ulicy Kościuszki, potem Klasztornej, Zamkowej i Chrobrego. 

Pod prudnickim basenem wydaje nam się, że jesteśmy już prawie u celu.
Widok na wieżę Woka.
Prudnicki Rynek prezentuje się bardzo okazale.
Siedziba Muzeum Ziemi Prudnickiej.
Tak wygląda potężny elewator zbożowy z bliska.
Stacja PKP to cel naszej podróży.
Tak wygląda początek Głównego Szlaku Sudeckiego.
Przez miasto idziemy bardzo żwawo, jesteśmy tutaj dosyć często i zwiedzanie zostawiamy sobie na kolejną wizytę. Przechodzimy przez mały mostek na rzece Prudnik, mijamy ogródki działkowe i wreszcie docieramy do celu. Na stacji kolejowej jesteśmy o 17:45, po prawie ośmiu godzinach wędrówki.
Do samochodu wracamy na skróty, co zajmuje nam jakiś kwadrans. Po dwóch dniach wędrówki jesteśmy dosyć zmęczeni, ale bardzo zadowoleni. W końcu udało się przejść cały opawski odcinek Głównego Szlaku Sudeckiego, po raz pierwszy spędziliśmy też dwa dni na szlaku, pokonując pieszo w sumie 74 kilometry. To dla nas bardzo ważny krok, przecież sześć miesięcy temu zaczynaliśmy od krótkich i mało forsownych spacerów. A celów do zrealizowania mamy całe mnóstwo i niewykluczone, że kiedyś w trasie spędzimy nawet cały tydzień.


Opis trasy: Wieszczyna – przez Długotę do Dębowca – Kobylica – Klasztorne Wzgórze – Prudnik PKP
Odległość: 17,9 km
Czas przejścia: 3 godziny 38 minut
Punkty GOT: 12

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz