niedziela, 25 września 2016

Na Hornické Skalý (910 m n.p.m.)

Hornické Skalý po prostu nas urzekły!
Zaplanowaliśmy sobie, że punktem kulminacyjnym dnia będzie zdobycie Příčnego vrchu. Po zameldowaniu się na płaskim wierzchołku najwyższego szczytu w Górach Opawskich, pozostało jeszcze sprawdzenie kilku miejsc, które całkiem ciekawie prezentowały się na mapie. Pierwsze na liście były Hornické Skalý. Pomyśleliśmy sobie – będą jakieś skałki, zrobimy kilka zdjęć i pomkniemy dalej. Tymczasem okazało się, że znaleźliśmy najpiękniejsze miejsce w naszym ukochanym paśmie górskim.

Na początek z Příčnego ruszyliśmy dalej czerwonym szlakiem. Trasa prowadzi kilkadziesiąt metrów w dół i tak trochę żałujemy, że trzeba będzie powtórzyć dokładnie to samo podejście wracając. Czy będzie warto dla tych kilku głazów? Ewidentnie jeszcze nie wiemy, co nas czeka. Po drodze mijamy kolejne szyby kopalniane. Okazuje się, że cały masyw górski jest dosyć dokładnie przekopany. W ciągu stuleci wydobywano tutaj złoto, ołów czy miedź i takich zabezpieczonych ogrodzeniami dziur w ziemi są na stokach Příčnego dziesiątki.

Jeden z wielu szybów górniczych w okolicy.
Po kwadransie pokonujemy jakiś kilometr i z lewej strony mamy punkt widokowy. Schodzimy ze szlaku i po kilku metrach jesteśmy w bajkowej wręcz scenerii. Przed nami jest kilkumetrowa formacja skalna. Malowniczo postrzępiona, raz po raz poprzerastana kępami trawy i niewysokimi drzewami. Zakochujemy się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia. Ostrożnie wspinamy się na górę, gdzie w nagrodę czekają nas widoki w kierunku Biskupiej Kopy. Jest południe i decydujemy się zatrzymać tutaj na posiłek. Na miejscu zostajemy blisko pół godziny, ale w końcu trzeba się z Hornickimi Skalami pożegnać. Z żalem ruszamy dalej.

Na początek takie podejście.
U góry jest trochę miejsca na drugie śniadanie.
Tędy się właśnie wdrapaliśmy...
...a taka ścieżynka jeszcze do pokonania.
Skały już nieco z góry.
Idę przodem, Irena pilnuje plecaków.
Widać już Biskupią Kopę.
Najwyższe miejsce - tam trzeba koniecznie się wdrapać.
Widoki z najwyższego punktu.
Jest gdzie polecieć... .
Tam właśnie jest ten najwyższy punkt.
To chyba porosty? Wygląda na to, że czysto tutaj :)
No to jeszcze ostatni rzut okiem...
Czerwonym szlakiem wracamy na szczyt Příčnego vrchu, udajemy się dalej na węzeł szlaków Hřeben i stamtąd ruszamy prosto w kierunku Táborskich Skal. To w sumie dwa i pół kilometra, ten odcinek zajmuje nam czterdzieści minut. Idziemy bez żadnych trudności, szeroką leśną drogą. Po drodze mamy kolejne ślady średniowiecznego górnictwa. Przy Táborskich Skalach jesteśmy około trzynastej. Miejsce jest dosyć ciekawe, ale nas nie urzeka. To dobry punkt widokowy na okolice Głuchołaz. Widzimy stąd masyw Parkowej Góry, na którym jeszcze zatrzymują się poranne mgły.

Sudeckie leśne dywany w pełnej krasie.
Droga przed nami jest łatwa, prosta i przyjemna.
Tak wygląda punkt widokowy.
Widoki w stronę Zameckiego pahorka.
A tak wygląda punkt widokowy z drugiej strony.
Mgły trzymają się jeszcze masywu Góry Parkowej.
Irena na skale.
Stąd wybieramy się już w drogę na dół. Po własnych śladach wracamy w kierunku Hřebena, a następnie skręcamy w lewo na szlak niebieski. Po zamgleniu już ani śladu, więc widoki mamy bardzo dobre – na Zlaté Hory, na Biskupią i Srebrną Kopę, a także na Sanktuarium Maria Hilf. Właśnie tam się kierujemy. Pod Výrem skręcamy w prawo i około czternastej docieramy do Kościoła Matki Boskiej Pomocnej. Niewielka świątynia jest stosunkowo nowym budynkiem, powstałym w 1995 roku. Samo miejsce ma jednak znacznie dłuższą historię. To tutaj podczas Wojny Trzydziestoletniej w obawie przed wojskami szwedzkimi schronili się okoliczni mieszkańcy. Następnie miała się tutaj objawić Matka Boska, po czym wybudowano drewnianą kaplicę i powstało miejsce pielgrzymkowe. My do Maria Hilf docieramy akurat dzień po Pielgrzymce Trzech Narodów i jest tutaj całkiem pusto. Co prawda na parkingu stoi kilka samochodów, ale wygląda na to, że należą do obsługi sanktuarium.

Znowu widzimy Biskupią Kopę.
Zlate Hory są już odsłonięte.
A nad Parkową Górą dalej wiszą mgły.
Biskupia Kopa, a z prawej nieśmiało wygląda Srebrna Kopa.
Ciekawych skał tutaj nie brakuje.
Sanktuarium Maria Hilf od frontu...
...i z perspektywy dziedzińca. Pusto tu dzisiaj.
Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Wybieramy żółty szlak, którym chcemy dotrzeć aż do ośrodka narciarskiego w Zlatych Horach. Trasa jest bardzo prosta, prowadzi dobrze utrzymaną leśną drogą. Po drodze mijamy stacje drogi krzyżowej, których udaje nam się naliczyć dwanaście. Dwie pierwsze pewnie znajdują się nieco niżej i bliżej miasta. Miejscami jest trochę stromo, ale w końcu musimy stracić jakieś dwieście metrów wysokości. Jest też nieco widokowo – przed nami rozpościera się panorama czeskich stoków Biskupiej Kopy, a w pewnej chwili widzimy również znajdującą się po polskiej stronie granicy Czapkę.

Na zapleczu sanktuarium.
Takich stacji drogi krzyżowej mijamy dwanaście.
W tle widoczna Czapka.
Widzimy ładne panoramy Biskupiej Kopy.
Znad drzew nieśmiało wygląda wieża widokowa.
Mniej-więcej tak wygląda żółty szlak.
Przy samochodzie jesteśmy już po piętnastej. W trasie byliśmy ponad sześć godzin, w tym czasie bardzo spokojnym tempem i z licznymi przystankami pokonaliśmy niecałe 17 kilometrów. Ze spaceru jesteśmy bardzo zadowoleni i z czystym sumieniem możemy polecić tę niezbyt wymagającą, ale za to dosyć ciekawą trasę. To idealna propozycja na wycieczkę w dzień, w którym nie mamy możliwości ruszyć na szlak bladym świtem.
Nam z kolei pozostało jeszcze kilka godzin do zmierzchu. Po Příčným vrchu mamy jeszcze spory zapas sił i skoro jesteśmy już w Czechach, zamierzamy odwiedzić dwa miejsca, o których myślimy już od dłuższego czasu. O tym napiszemy jednak w naszej kolejnej relacji.



Opis trasy: Příčný vrch - Hornické Skalý – Táborské Skalý – Sanktuarium Maria Hilf - Ośrodek Narciarski Bohema Zlaté Hory
Odległość: 11 km
Czas przejścia: 3 godziny 40 minut
Punkty GOT: 11

4 komentarze:

  1. Fajna wycieczka , muszę się kiedyś też tam wybrać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie zachęcamy, jest naprawdę warto. A zdecydowanie najlepszy jest ten absolutny spokój na trasie :)

      Usuń
  2. O matko, szlak idealny dla mnie. Tam gdzie skały, tam chcę iść. A co do punktu widokowego to bardzo mnie urzekł, ciekawa konstrukcja, rzadko spotykana. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcamy, fajny szlak, a przy okazji zdobywamy najwyższy szczyt Gór Opawskich. Warto jeszcze pobuszować w okolicy Taborskich Skał, tam nieco obok szlaku jest ponoć kolejny fajny punkt widokowy. My go przegapiliśmy, więc mamy po co wrócić ;)

      Usuń