środa, 8 listopada 2017

Na Halę Rycerzową (1147 m n.p.m.)

O powrocie w Beskid Żywiecki myśleliśmy od czerwca. W ostatni dzień września wreszcie udało nam się spełnić nasze plany. Na dobry początek dnia zdobyliśmy Będoszkę (Bendoszkę) Wielką, a potem czekała nas wędrówka na jeden z naszych ulubionych szczytów w Beskidach.
Na Przełęczy Przegibek zatrzymujemy się na skraju lasu, w miejscu, gdzie kończy się czarny szlak. Przed nami dwie możliwości: możemy pójść w lewo, w kierunku Wielkiej Rycerzowej, albo w prawo, na Wielką Raczę. Ostatecznie wybór pada na Rycerzową. Co prawda oba szczyty odwiedziliśmy już w czerwcu, ale bardziej spodobało nam się wtedy na Hali Rycerzowej. Dlaczego by tego fajnego miejsca nie odwiedzić jeszcze raz? Przez kilka minut towarzyszą nam zarówno czerwone, jak i niebieskie znaki, po chwili jednak szlaki rozgałęziają się. Znowu stajemy przed wyborem i decydujemy się na przejście na Wielką Rycerzową czerwonym szlakiem, a powrót niebieskim.
Pierwszym powodem takiej decyzji jest fakt, że czerwone znaki, prowadzące na kilku odcinkach granicą polsko-słowacką, wyznaczają nieco ambitniejszą trasę, z kilkoma odczuwalnymi podejściami i zejściami. Czujemy to od samego początku, bo najpierw podchodzimy pod szczyt Przegibka, a potem Piotrówki, omijając jednak same wierzchołki. Dopiero kolejny ze szczytów, Majcherową, zdobywamy podążając za czerwonymi znakami. To miejsce było w zasadzie drugim z powodów, dlaczego zaczęliśmy od tej trasy. Na mapie Sygnatury widnieje tutaj od strony słowackiej spora polana, obiecująca niezłe widoki. O widokowości szlaku czytamy też w niezłym przewodniku wydawnictwa Rewasz, którego autorzy cenią przejście wzdłuż granicy znacznie wyżej niż prowadzący lasem szlak niebieski. Tymczasem polana okazuje się zarośniętą  kilkuletnimi już drzewami, a po słowackiej stronie co prawda co nieco widać, ale to znaczne poniżej naszych oczekiwań.


Strome podejście pod Przegibek. 
Za sobą zostawiamy Bendoszkę (Będoszkę) Wielką

Czerwony szlak na Wielką Rycerzową.
Na szlaku jest jeszcze trochę bałaganu.
Bliższe spojrzenie na szlak :)
Kolejne podejście prowadzi nas już na samą Wielką Rycerzową. Do tego momentu przez niemal półtorej godziny cieszymy się ciszą, mijamy tylko kilku wędrowców i jednego rowerzystę. Tymczasem na ostatnich metrach podejścia coraz wyraźniej słyszymy bliżej nieokreślone odgłosy. Wreszcie okazuje się, że to pieśni religijne. Kiedy mijamy wierzchołek i wychodzimy na Halę Rycerzową, wyraźnie widzimy już kilkadziesiąt osób, pod przewodnictwem księdza modlących się pod krzyżem papieskim. My zatrzymujemy się kilkaset metrów od nich i kilkadziesiąt metrów wyżej. Siadamy przy szlaku, rozgrzewamy się resztą kawy z termosu i w towarzystwie dźwięków nabożeństwa podziwiamy widoki. Powietrze jest nieco mniej przejrzyste niż ostatnim razem, przez co nie dostrzegamy Tatr. Widoczne są za to między innymi Będoszka Wielka, Wielka Racza, Romanka, Rysianka, Pilsko i Babia Góra. Zanim się spostrzegamy, mija w ten sposób dobre pół godziny.


Kapliczka przed jednym z podejść.

Ograniczone widoki w stronę Słowacji.
Widok z Hali Rycerzowej na Romankę i Pilsko.
Irena koniecznie chciała zapozować na hali. Wciąż jest dosyć chłodno.
Hala Rycerzowa i Mała Rycerzowa, z prawej trwa nabożeństwo.
Podchodzimy do Bacówki PTTK na Rycerzowej po pieczątki i stąd ruszamy w drogę powrotną w kierunku Przełęczy Przegibek. Niebieski szlak właściwie ma być dla nas czymś w rodzaju odrobienia pracy domowej, nudny i płaski odcinek między drzewami w stronę parkingu. Szybko okazuje się, że mocno go nie doceniliśmy. Las poniżej szlaku na długich odcinkach został przerzedzony, przez co mamy dobre widoki na stoki Jaworzyny i Będoszki Wielkiej. Słońce przygrzewa i nadaje głębi barwom koron drzew, które mienią się różnymi odcieniami złota, pomarańczu i czerwieni. Od czasu do czasu zawiewa lekki wietrzyk, który strąca liście z drzew. W Beskid Żywiecki przyjechaliśmy w poszukiwaniu jesieni i teraz rzeczywiście ją znaleźliśmy. Spacerujemy już od ponad sześciu godzin i podziwiając piękno otoczenia, prawie nie czujemy zmęczenia. Nawet Irena, która czasem na tym etapie spaceru już trochę marudzi, z zachwytem hasa po okolicy, nie zważając na kolejne pokonywane metry.


Bacówka PTTK na Rycerzowej w pełnej krasie.

Tak wygląda początek niebieskiego szlaku na Przegibek.
Jedno z czających się tutaj niebezpieczeństw :)
Beskid Żywiecki we wczesnojesiennej szacie.
Wycinka drzew mniej więcej w połowie odległości między Halą Rycerzową a Przełęczą Przegibek powoduje, że mamy małe wątpliwości co do obrania kierunku dalszego marszu. Jest kilka możliwości dalszego spaceru. Z mapy wynika jednak, że powinniśmy pozostać na mniej więcej tej samej wysokości. I rzeczywiście, po chwili znowu widzimy niebieskie znaki.


Z prawej widzimy Parszywkę Wielką.
Irena podczas przyrodniczej sesji dokumentacyjnej.
Na największym zbliżeniu widać już schronisko.
Po niemal czterech godzinach wracamy na Przełęcz Przegibek. W popołudniowym słońcu okolica wygląda nieco inaczej niż rankiem. Kolory są pełniejsze, a pożółkłe trawy przypominają łany zbóż. Mijamy zamkniętą przed południem bacówkę, w której teraz można kupić sery i kiełbaski z grilla. Wszędzie kręci się teraz mnóstwo osób. Podchodzimy do schroniska i tym razem postanawiamy tu chwile posiedzieć. Rozgrzewamy się ciepłą herbatą, tudzież w przypadku Ireny gorącą czekoladą. Przez chwilę chce się z nami zaprzyjaźnić schroniskowy kot, który jednak szybko orientuje się, że na żadne smakołyki nie może liczyć, po czym szuka nowych przyjaciół gdzie indziej.


Wracamy na Przełęcz Przegibek.
Ten zielony dach to już schronisko.
Złota trawa na Przełęczy Przegibek.
Za plecami zostawiamy Przegibek.
Schroniskowy kot. Jeszcze wtedy miał nadzieję na kawałek kanapki.
Ostatni odcinek dnia to zejście zielonym szlakiem z przełęczy do Rycerki Górnej-Kolonii. Niby nic nie powinno nas zaskoczyć, bo tą drogą przecież podchodziliśmy rano. Ale już kawałek za schroniskiem czeka nas pierwsza niespodzianka – z odległości kilkunastu metrów od szlaku uważnie przygląda nam się jelonek (lub sarni koziołek, trochę wstyd się przyznać, ale do końca go nie rozpoznajemy). Zwierzę specjalnie nie kwapi się do ucieczki, my też staramy się go nie płoszyć, ale w końcu zrywa się do ucieczki. Nieco dalej znajdujemy przy szlaku czerwonego muchomora. Niby nic wielkiego, ale Irena jest wniebowzięta. Twierdzi, że po raz pierwszy w życiu widzi takiego książkowego muchomora na własne oczy i fotografuje go z każdej strony.


Najlepsze ujęcie z naszego bliskiego spotkania trzeciego stopnia.
Dalej jest już bez większych atrakcji. Liczymy na to, że o tej porze prace leśne już się skończyły i mijamy nasz poranny łącznik, idąc szlakiem do asfaltowej drogi. Rzeczywiście, tym razem nic nie blokuje nam przejścia, trasa jest jednak odcinkami paskudnie rozjeżdżona. Wyjątkowo oddychamy z ulgą, kiedy docieramy do utwardzonej drogi. Tym bardziej, że nie musimy specjalnie długo nią spacerować i po kilkunastu minutach jesteśmy już przy samochodzie.
Po całodniowej wędrówce z radością wracamy do naszej kwatery u Pani Ewy. Zawsze możemy tutaj liczyć na porządną kolację, także tym razem nie spotyka nas zawód. Pyszny i pożywny posiłek pozwala nabrać sił. Wieczorem pakujemy się, szykujemy kanapki na niedzielę i omawiamy dalsze plany. Decydujemy się na spacer po Beskidzie Śląskim. Co prawda Beskid Żywiecki pociąga nas bardziej, ale nie podoba nam się wizja trzech godzin w samochodzie po kolejnym dniu wędrówki, tym bardziej, że w poniedziałek idziemy przecież do pracy. Z Beskidu Śląskiego będziemy mieć znacznie bliżej do domu. Gdzie dokładnie spędziliśmy kolejny dzień? O tym przeczytacie już wkrótce :)

Opis trasy: Schronisko PTTK Przegibek – Wielka Rycerzowa – Bacówka PTTK na Rycerzowej – Schronisko PTTK Przegibek – Rycerka Górna-Kolonia
Odległość: 14,5 km
Czas przejścia: 5 godzin 8 minut
Punkty GOT: 18

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz