O powrocie w Beskid
Żywiecki myśleliśmy od czerwca. W ostatni dzień września wreszcie udało nam się
spełnić nasze plany. Na dobry początek dnia zdobyliśmy Będoszkę (Bendoszkę) Wielką, a potem czekała nas wędrówka na jeden z naszych
ulubionych szczytów w Beskidach.
Na Przełęczy Przegibek zatrzymujemy
się na skraju lasu, w miejscu, gdzie kończy się czarny szlak. Przed nami dwie
możliwości: możemy pójść w lewo, w kierunku Wielkiej Rycerzowej, albo w prawo,
na Wielką Raczę. Ostatecznie wybór pada na Rycerzową. Co prawda oba szczyty
odwiedziliśmy już w czerwcu, ale bardziej spodobało nam się wtedy na Hali Rycerzowej. Dlaczego by tego fajnego miejsca nie odwiedzić jeszcze raz?
Przez kilka minut towarzyszą nam zarówno czerwone, jak i niebieskie znaki, po
chwili jednak szlaki rozgałęziają się. Znowu stajemy przed wyborem i decydujemy
się na przejście na Wielką Rycerzową czerwonym szlakiem, a powrót niebieskim.
Pierwszym powodem
takiej decyzji jest fakt, że czerwone znaki, prowadzące na kilku odcinkach
granicą polsko-słowacką, wyznaczają nieco ambitniejszą trasę, z kilkoma
odczuwalnymi podejściami i zejściami. Czujemy to od samego początku, bo
najpierw podchodzimy pod szczyt Przegibka, a potem Piotrówki, omijając jednak
same wierzchołki. Dopiero kolejny ze szczytów, Majcherową, zdobywamy podążając
za czerwonymi znakami. To miejsce było w zasadzie drugim z powodów, dlaczego
zaczęliśmy od tej trasy. Na mapie Sygnatury widnieje tutaj od strony słowackiej
spora polana, obiecująca niezłe widoki. O widokowości szlaku czytamy też w
niezłym przewodniku wydawnictwa Rewasz, którego autorzy cenią przejście wzdłuż
granicy znacznie wyżej niż prowadzący lasem szlak niebieski. Tymczasem polana
okazuje się zarośniętą kilkuletnimi już
drzewami, a po słowackiej stronie co prawda co nieco widać, ale to znaczne
poniżej naszych oczekiwań.
|
Strome podejście pod Przegibek. |
|
Za sobą zostawiamy Bendoszkę (Będoszkę) Wielką |
|
Czerwony szlak na Wielką Rycerzową. |
|
Na szlaku jest jeszcze trochę bałaganu. |
|
Bliższe spojrzenie na szlak :) |
Kolejne podejście
prowadzi nas już na samą Wielką Rycerzową. Do tego momentu przez niemal
półtorej godziny cieszymy się ciszą, mijamy tylko kilku wędrowców i jednego rowerzystę.
Tymczasem na ostatnich metrach podejścia coraz wyraźniej słyszymy bliżej
nieokreślone odgłosy. Wreszcie okazuje się, że to pieśni religijne. Kiedy
mijamy wierzchołek i wychodzimy na Halę Rycerzową, wyraźnie widzimy już
kilkadziesiąt osób, pod przewodnictwem księdza modlących się pod krzyżem
papieskim. My zatrzymujemy się kilkaset metrów od nich i kilkadziesiąt metrów
wyżej. Siadamy przy szlaku, rozgrzewamy się resztą kawy z termosu i w
towarzystwie dźwięków nabożeństwa podziwiamy widoki. Powietrze jest nieco mniej
przejrzyste niż ostatnim razem, przez co nie dostrzegamy Tatr. Widoczne są za
to między innymi Będoszka Wielka, Wielka Racza, Romanka, Rysianka, Pilsko i
Babia Góra. Zanim się spostrzegamy, mija w ten sposób dobre pół godziny.
|
Kapliczka przed jednym z podejść. |
|
Ograniczone widoki w stronę Słowacji. |
|
Widok z Hali Rycerzowej na Romankę i Pilsko. |
|
Irena koniecznie chciała zapozować na hali. Wciąż jest dosyć chłodno. |
|
Hala Rycerzowa i Mała Rycerzowa, z prawej trwa nabożeństwo. |
Podchodzimy do Bacówki
PTTK na Rycerzowej po pieczątki i stąd ruszamy w drogę powrotną w kierunku
Przełęczy Przegibek. Niebieski szlak właściwie ma być dla nas czymś w rodzaju
odrobienia pracy domowej, nudny i płaski odcinek między drzewami w stronę
parkingu. Szybko okazuje się, że mocno go nie doceniliśmy. Las poniżej szlaku
na długich odcinkach został przerzedzony, przez co mamy dobre widoki na stoki
Jaworzyny i Będoszki Wielkiej. Słońce przygrzewa i nadaje głębi barwom koron
drzew, które mienią się różnymi odcieniami złota, pomarańczu i czerwieni. Od
czasu do czasu zawiewa lekki wietrzyk, który strąca liście z drzew. W Beskid
Żywiecki przyjechaliśmy w poszukiwaniu jesieni i teraz rzeczywiście ją
znaleźliśmy. Spacerujemy już od ponad sześciu godzin i podziwiając piękno
otoczenia, prawie nie czujemy zmęczenia. Nawet Irena, która czasem na tym
etapie spaceru już trochę marudzi, z zachwytem hasa po okolicy, nie zważając na
kolejne pokonywane metry.
|
Bacówka PTTK na Rycerzowej w pełnej krasie. |
|
Tak wygląda początek niebieskiego szlaku na Przegibek. |
|
Jedno z czających się tutaj niebezpieczeństw :) |
|
Beskid Żywiecki we wczesnojesiennej szacie. |
Po niemal czterech
godzinach wracamy na Przełęcz Przegibek. W popołudniowym słońcu okolica wygląda
nieco inaczej niż rankiem. Kolory są pełniejsze, a pożółkłe trawy przypominają
łany zbóż. Mijamy zamkniętą przed południem bacówkę, w której teraz można kupić
sery i kiełbaski z grilla. Wszędzie kręci się teraz mnóstwo osób. Podchodzimy
do schroniska i tym razem postanawiamy tu chwile posiedzieć. Rozgrzewamy się
ciepłą herbatą, tudzież w przypadku Ireny gorącą czekoladą. Przez chwilę chce się
z nami zaprzyjaźnić schroniskowy kot, który jednak szybko orientuje się, że na
żadne smakołyki nie może liczyć, po czym szuka nowych przyjaciół gdzie indziej.
|
Wracamy na Przełęcz Przegibek. |
|
Ten zielony dach to już schronisko. |
|
Złota trawa na Przełęczy Przegibek. |
|
Za plecami zostawiamy Przegibek. |
|
Schroniskowy kot. Jeszcze wtedy miał nadzieję na kawałek kanapki. |
Ostatni odcinek dnia to
zejście zielonym szlakiem z przełęczy do Rycerki Górnej-Kolonii. Niby nic nie
powinno nas zaskoczyć, bo tą drogą przecież podchodziliśmy rano. Ale już
kawałek za schroniskiem czeka nas pierwsza niespodzianka – z odległości
kilkunastu metrów od szlaku uważnie przygląda nam się jelonek (lub sarni
koziołek, trochę wstyd się przyznać, ale do końca go nie rozpoznajemy). Zwierzę
specjalnie nie kwapi się do ucieczki, my też staramy się go nie płoszyć, ale w
końcu zrywa się do ucieczki. Nieco dalej znajdujemy przy szlaku czerwonego
muchomora. Niby nic wielkiego, ale Irena jest wniebowzięta. Twierdzi, że po raz
pierwszy w życiu widzi takiego książkowego muchomora na własne oczy i
fotografuje go z każdej strony.
|
Najlepsze ujęcie z naszego bliskiego spotkania trzeciego stopnia. |
Dalej jest już bez
większych atrakcji. Liczymy na to, że o tej porze prace leśne już się skończyły
i mijamy nasz poranny łącznik, idąc szlakiem do asfaltowej drogi. Rzeczywiście,
tym razem nic nie blokuje nam przejścia, trasa jest jednak odcinkami paskudnie
rozjeżdżona. Wyjątkowo oddychamy z ulgą, kiedy docieramy do utwardzonej drogi.
Tym bardziej, że nie musimy specjalnie długo nią spacerować i po kilkunastu
minutach jesteśmy już przy samochodzie.
Po całodniowej wędrówce
z radością wracamy do naszej kwatery u Pani Ewy. Zawsze możemy tutaj liczyć na
porządną kolację, także tym razem nie spotyka nas zawód. Pyszny i pożywny
posiłek pozwala nabrać sił. Wieczorem pakujemy się, szykujemy kanapki na
niedzielę i omawiamy dalsze plany. Decydujemy się na spacer po Beskidzie
Śląskim. Co prawda Beskid Żywiecki pociąga nas bardziej, ale nie podoba nam się
wizja trzech godzin w samochodzie po kolejnym dniu wędrówki, tym bardziej, że w
poniedziałek idziemy przecież do pracy. Z Beskidu Śląskiego będziemy mieć
znacznie bliżej do domu. Gdzie dokładnie spędziliśmy kolejny dzień? O tym
przeczytacie już wkrótce :)
Opis trasy: Schronisko PTTK
Przegibek – Wielka Rycerzowa – Bacówka PTTK na Rycerzowej – Schronisko PTTK
Przegibek – Rycerka Górna-Kolonia
Odległość: 14,5 km
Czas przejścia: 5 godzin 8 minut
Punkty GOT: 18
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz