czwartek, 27 lipca 2017

Na Keprník (1423 m n.p.m.)

W naszej okolicy trwał najgorętszy dzień lipca, ale my nie musieliśmy walczyć z upałem. Wystarczyło udać się w podszczytowe partie Wysokich Jesioników i zamiast smażyć się w trzydziestostopniowym skwarze, cieszyliśmy się przyjemnymi dwudziestoma stopniami, lekkim wietrzykiem i (z wyjątkiem ostatniego, półgodzinnego odcinka trasy) słoneczną pogodą. Rano odwiedziliśmy Obří skály i Chatę Jiřího na Šeráku, a następnie udaliśmy się w kierunku głównego celu naszej wycieczki.


Przyjemny spacer na szczyt Keprníka


Spod Šeráka wyruszamy tuż po wpół do dwunastej. Naszym celem jest najwyższy szczyt tej części Wysokich Jesioników -  Keprník. Żeby się na niego dostać, musimy najpierw niebieskim szlakiem zejść na stosunkowo płytką przełęcz, położoną na wysokości 1280 metrów, a następnie stamtąd czerwonym szlakiem przejść na wierzchołek. W miejscu, gdzie dołączają do nas czerwone znaki, spotykamy trzech turystów z Polski. Panowie podobnie jak my aż do tej chwili spotykali na szlaku wyłącznie Czechów. Namawiają nas, żebyśmy poszli nieco dalej niż planujemy i pokusili się o zdobycie bardzo widokowego szczytu Vozka. To jednak oznaczałoby dla nas conajmniej do datkowe półtorej godziny marszu, a następnego dnia idziemy do pracy. Poza tym – na Vozkę mamy już zupełnie inny plan.
Spokojny spacer na szczyt Keprníka zajmuje nam niecałe 40 minut. Trasa nie jest trudna, choć musimy przyznać, że widok wierzchołka z Šeráka jest dosyć onieśmielający. Czerwony szlak prowadzi początkowo lasem, następnie z prawej mamy szczytowe łąki, a z lewej niskie iglaste krzaki. Najwyższy punkt znajduje się na sporej skale. Tutaj znowu spędzamy kwadrans, ciesząc się widokami. Szeroka panorama obejmuje Masyw Śnieżnika, Góry Złote, Przedgórze Paczkowskie i Wysokie Jesioniki. Na wyciągnięcie ręki wydają się Pradziad i Vysoka Hole, które zdobyliśmy na początku czerwca, jednak w rzeczywistości znajdują się w odległości wielogodzinnego marszu. Całkiem blisko wydaje się też Vozka, jednak coraz ciemniejsze niebo na zachodzie skutecznie wybija nam z głowy wciąż do końca niewyrugowany pomysł jej zdobycia. Po swoich śladach zaczynamy schodzić. Po drodze w Irenie odzywa się dusza zoologa – z fascynacją obserwuje błyszczącego na zielono żuka, podobnego widziała tylko na Vysoka Hole.

Przez chwilę idziemy przez las...
...następnie z prawej mamy łąki, a z lewej kosodrzewinę
Tak wygląda sam wierzchołek Keprníka.
Masyw Pradziada mamy na wyciągnięcie ręki.
Przed nami Masyw Śnieżnika. Coś tam nieciekawe niebo z prawej...
Tak ze szczytu wygląda Šerák.
Dowód, że Irena się wdrapała.
Dowód na to, że byłem tu i ja :)

Walka z czasem na zboczach Černavy


Kiedy po 25 minutach jesteśmy pod Šerákiem nie udajemy się jednak w stronę schroniska, a skręcamy za czerwonymi znakami w lewo. Szlak ma nas zaprowadzić aż na parking na Ramzovskim sedle. Trasa jest znacznie mniej stroma od tej, którą rano wchodziliśmy na górę, za to dosyć kamienista. W pewnym momencie z lewej widzimy drewnianą platformę widokową o nazwie Koňská vyhlidka. Z tablicy dowiadujemy się, że ścieżką którą podążamy, do połowy XIX wieku zaopatrywano schronisko i rzeczywiście najczęściej ładunek dowożono konnymi zaprzęgami – stąd nazwa punktu widokowego. Dzisiaj nierówna droga nie wygląda na taką, która umożliwi przejechanie tędy czemukolwiek. Stąd rozciąga się całkiem ładna panorama masywu Keprníka, naszą uwagę zwracają jednak przede wszystkim widoki znad Masywu Śnieżnika. Niebo jest coraz ciemniejsze, słyszymy też dalekie grzmoty, przyspieszamy więc kroku.

No i czas udać się w drogę powrotną.

Schodzimy w bardzo przyjemnej scenerii.
Koňská vyhlidka w pełnej krasie.
Z prawej kilkakrotnie mijamy ciekawe rumowiska skalne.
Trudno sobie wyobrazić, że tędy jeździły wozy z zaopatrzeniem.
Z lewej jest całkiem widokowo.
Niebo na zachodzie wygląda dosyć nieciekawie.
Po godzinie schodzenia docieramy pod Černavę. Tutaj znajduje się środkowa stacja kolejki linowej na  Šerák, widzimy stąd zarówno sam szczyt, jak i Ramzovą. Na głowy spadają nam pierwsze krople deszczu. Na początku to tylko lekki kapuśniaczek i kontynuujemy spacer, ale kiedy jesteśmy na skrzyżowaniu szlaków Nad Dobrou vodou, leje już całkiem mocno. Ubieramy kurtki i idziemy dalej, do samochodu mamy już tylko dwa kilometry. Kiedy po kilkuset metrach widzimy z prawej kapliczkę pw. św. Franciszka i źródełko, mimo wszystko musimy im się przyjrzeć bliżej. W sumie idziemy w deszczu przez pół godziny. Akurat kiedy wychodzimy z lasu, spada ostatnia kropla i rozjaśnia się. I dalej już nic, ani opadów, ani pomruków burzy.

Stacja pośrednia kolejki linowej na Šerák.
Ramzova znowu jest przed nami.
Jednak nie obędzie się bez ubrania kurtek.
W deszczu Góry Złote stają się znacznie mniej wyraźne.
To już ostatnia prosta.
Do celu pozostało jeszcze kilka minut drogi.
Nie idziemy jednak prosto na parking. Na liście punktów kontrolnych do odznaki „111” jest schronisko w Ramzovej, które próbujemy odszukać. Po minięciu szosy z Jeseníka do Hanušovic i linii kolejowej docieramy do Chaty Ramzovské sedlo. Mając nadzieję, że o to właśnie chodziło autorowi, podbijamy tutaj książeczki i wracamy do samochodu.


Odkrywamy tajemnice  jaskini na Špicáku


Pałaszujemy szybki kanapkowy obiad i zerkamy na zegarki. Jest 15:20. Podejmujemy szybką decyzję – do jaskini na Špicáku jest stąd pół godziny jazdy, mamy ją po drodze do domu i akurat zdążymy przed jej zamknięciem. Na miejsce dojeżdżamy zgodnie z planem. Parking jest niewielki, zajmujemy na nim ostatnie miejsce – radzimy więc wybierać się tutaj raczej w tygodniu, a nie w weekendy czy święta. Poza tym warto zabrać ze sobą kurtkę albo chociaż ciepły sweter, gdyż temperatura wewnątrz wynosi zaledwie 8 stopni. Bilet na półgodzinne zwiedzanie z przewodnikiem kosztuje 100 koron. Sama jaskinia ma swój urok, a przede wszystkim długą historię – pierwsze wzmianki o niej pochodzą z XV wieku. Szczególne wrażenie robią tak zwane korytarze sercowe. Trasa jest dosyć krótka, lecz miejsce ma niewątpliwie swój urok. Korytarze na Špicáku są jednak znacznie mniej rozbudowane niż w Jaskini Niedźwiedzia czy w niedalekiej jaskini na Pomezi – jeżeli więc ktoś jest na świeżo po wizycie w jednej z nich, radzimy sobie zrobić dłuższą przerwę.

Przed pawilonem wejściowym znajduje się punkt widokowy. Panorama obejmuje Góry Opawskie z Biskupią Kopą i Zlatym Chlumem, a także Wysokie Jesioniki ze zdobytymi przez nas tego dnia  Šerákiem i  Keprníkem. Przez chwilę cieszymy nią oczy, po czym na ten dzień żegnamy się z górami. Do domu mamy jeszcze półtorej godziny jazdy i czas udać się w drogę. Dzień uznajemy za bardzo udany i nie możemy się doczekać kolejnego wypadu.

Najbliżej widzimy Zlaty Chlum.
Masyw Keprníka i Šeráka - tam byliśmy kilka godzin wcześniej.
I na koniec pamiątkowe zdjęcie przed pawilonem wejściowym do jaskini.
Opis trasy: Šerák - Šerák rozc. - Pod Keprníkem – Keprník - Pod Keprníkem - Šerák rozc. - Černava – Nad Dobrou vodou - Ramzovské sedlo
Odległość: 8,7 km
Czas przejścia: 3 godziny 15 minut
Punkty GOT: 10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz