czwartek, 16 czerwca 2016

Na Błatnią (917 m n.p.m.)


Druga część naszej sobotniej wędrówki pod niemal każdym względem różniła się od pierwszej. Mocno oblegane szlaki, istne górskie „autostrady”, zamieniliśmy na niemal puste trasy. Z kolei mozolna wspinaczka ustąpiła miejsca długim zejściom ze szczytów, przeplatanymi krótkimi podejściami na coraz niższe wierzchołki gór.

Szczyt Klimczoka opuściliśmy około 13:20, kierując się za żółtymi znakami w stronę schroniska na Błatniej. Już po kilku minutach trasa diametralnie zmieniła swój charakter. Wokół nas zapanowała niemal zupełna cisza, przerywana jedynie śpiewem ptaków. Gwarne rzesze turystów zostały na najbliższą godzinę zastąpione pojedynczymi wędrowcami. Przed nami były jeszcze szczyty dwóch tysięczników. Trzy Kopce (1080 m n.p.m.) i Stołów (1041 m n.p.m.) są znacznie mniej popularne od Szyndzielni czy Klimczoka, próżno w ich pobliżu szukać schronisk, a całą infrastrukturą na wierzchołkach są tabliczki z nazwami szczytów. Widoki rozpościerają się stąd przede wszystkim na południe. Nad całą panoramą dominuje Skrzyczne, ale można również zajrzeć w górskie doliny w kierunku Szczyrku oraz Brenny. Z Trzech Kopców udaje nam się nawet dojrzeć skocznię narciarską w Szczyrku. Z prawej raz po raz na próżno wypatrujemy widoku zbiornika wodnego oraz zapory na Wapienicy.






Na Halę na Błatniej (917 m n.p.m.) docieramy po nieco ponad godzinie marszu. Stąd panorama Beskidu Śląskiego jest już bardzo rozległa, a na horyzoncie widać chociażby Równicę oraz Wielką Czantorię. Tutaj też na jakiś czas doświadczamy znowu oznak cywilizacji. Na szczycie spotykamy relaksującą się rodzinę, z dołu dochodzi gwar oraz muzyka. To oznaka, że schronisko na Błatniej jest już tuż tuż. Wokół budynku rzeczywiście widzimy już całe dziesiątki osób. Zatrzymujemy się tutaj na krótki odpoczynek i posiłek, po czym ruszamy w dalszą drogę.





Zamieniamy znaki żółte na niebieskie, prowadzące nas w kierunku Wapienicy. Kilka minut po piętnastej docieramy na szczyt Przykrej (824 m n.p.m.). Tutaj szlaki żółty i niebieski ostatecznie rozdzielają się – pierwszy prowadzi w stronę Jaworza, drugi do Wapienicy. Atmosfera znowu zasadniczo się zmienia – powraca cisza, a w ciągu najbliższej godziny spotykamy tylko jednego, samotnego wędrowca. Mijamy kolejne, bardzo słabo zaznaczone szczyty. To Wysokie (756 m n.p.m.), Kopany (690 m n.p.m.) i Palenica (688 m n.p.m.). Gdyby nie oznaczające ich położenie tabliczki, ciężko byłoby zauważyć, że mamy do czynienia z wierzchołkami.





Za Palenicą szlak prowadzi bardzo stromo w dół. W kwadrans schodzimy około dwieście metrów niżej. Docieramy w pobliże zapory na Wapienicy, niestety niewiele widać między drzewami. Do zbiornika i zapory nie ma dostępu, są one odgrodzone od szlaku. Nie mamy specjalnie czasu na szukanie alternatywnego dojścia, według rozkładu jazdy o 16:40 mamy autobus do centrum. Śpieszymy na pętlę, ale na miejscu okazuje się, że z powodu remontu drogi przystanek nie funkcjonuje. Czeka nas więc jeszcze prawie dwukilometrowy spacer, niemal do centrum Wapienicy. Na szczęście udaje nam się zdążyć na autobus, więc oszczędzamy sobie godziny czekania na kolejny i wracamy do centrum Bielska-Białej.
W ten sposób kończymy sobotni dzień na szlakach Beskidu Śląskiego. W nieco ponad sześć godzin wędrówki pokonujemy pieszo niemal 26 kilometrów. W ten sposób poznajemy najbliższe górskie okolice miasta, wraz z najbardziej obleganymi miejscami w okolicy. Na pewno wrócimy jeszcze w to pasmo, snujemy już plany na kolejną wizytę w Beskidzie Śląskim. Tymczasem na niedzielę zaplanowaliśmy wycieczkę na drugą stronę doliny Białej, w Beskid Mały. Wrażeniami z kolejnego dnia podzielimy się w naszej następnej relacji.


Opis trasy: Klimczok – Schronisko PTTK Błatnia – Zapora w dolinie Wapienicy - Wapienica
Odległość: 15,2 km
Czas przejścia: 3 godziny 18 minut
Punkty GOT: 16

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz