piątek, 10 listopada 2017

Na Równicę (885 m n.p.m.)

Po bardzo udanym dniu wędrówki po Beskidzie Żywieckim, kolejny dzień postanowiliśmy spędzić w Beskidzie Śląskim. W grę wchodziły wejścia na Równicę, Czantorię Wielką albo Stożek Wielki. Tak się składa, że wszystkie trzy szczyty znajdują się na (albo tuż obok) Głównego Szlaku Beskidzkiego. Zdecydowaliśmy więc, że zabierzemy się do rzeczy po kolei i zaczniemy od pierwszego odcinku szlaku z Równicą.

środa, 8 listopada 2017

niedziela, 5 listopada 2017

Na Bendoszkę (Będoszkę) Wielką (1144 m n.p.m.)

Prognozy na przełom września i października były wręcz idealne. W ciągu weekendu miała nie spaść ani kropla deszczu, a temperatury miały sięgać nawet dwudziestu stopni. Specjalnie długo się nie zastanawiając zdecydowaliśmy, że trzeba gdzieś się wybrać na cały weekend. Wybór padł na Beskid Żywiecki.

poniedziałek, 23 października 2017

Na Zámecký vrch (934 m n.p.m.) - zamek Koberštejn

Na ostatnią niedzielę sierpnia nie planowaliśmy bardzo ambitnych górskich podbojów. Na szlaku zamierzaliśmy spędzić pół dnia, zobaczyć kilka ciekawych miejsc i nacieszyć się piękną pogodą, w dodatku nie wyjeżdżając specjalnie daleko. Wybraliśmy się więc na spacer z Rejvízu na Zámecký vrch, jedno z nieco mniej znanych wzniesień w Wysokich Jesionikach. To była bardzo dobra decyzja!

wtorek, 17 października 2017

Na Krzyżną Górę (654 m n.p.m.)

 
Niestety nic nie trwa wiecznie – wtorek był naszym czwartym i ostatnim dniem w Sudetach Zachodnich. Na zakończenie „małego urlopu” lub jak kto woli „długiego sierpniowego weekendu”, zaplanowaliśmy powrót do domu, jednocześnie po drodze zatrzymując się na niespecjalnie wyczerpujący, za to bardzo ciekawy spacer po Rudawach Janowickich.

piątek, 13 października 2017

Na Śnieżkę (1602 m n.p.m.)

Zdobycie najwyższego szczytu Sudetów miało być punktem kulminacyjnym naszego „małego urlopu”. Na Śnieżkę postanowiliśmy poświęcić cały dzień, a przy okazji zrobić ciekawą pętelkę po okolicy. Jak wymyśliliśmy, tak zrobiliśmy. Nasz pierwszy wspólny dzień w Karkonoszach okazał się bardzo udany.

sobota, 7 października 2017

Na Ještěd (1012 m n.p.m.)

Po zdobyciu najwyższych szczytów Gór Izerskich i Łużyckich, zostało nam jeszcze nieco czasu. Na ukoronowanie bardzo intensywnego dnia postanowiliśmy nieco zboczyć z najkrótszej drogi na kwaterę i wspiąć się na Ještěd. Spodziewaliśmy się łatwego podejścia na wierzchołek i pięknych widoków. Panorama ze szczytu nie zawiodła nas ani trochę, za to droga na górę – lekko zaskoczyła.

niedziela, 24 września 2017

Na Luž (793 m n.p.m.)

Mówiąc szczerze, Gór Łużyckich aż do niedawna nie mieliśmy w planach. Oczywiście, chcieliśmy się tam kiedyś wybrać, ale konkretnego scenariusza wyjazdu nie było – przede wszystkim to od nas bardzo daleko. No i nagle mamy wolne popołudnie i zaledwie 1,5 godziny jazdy pod ich najwyższy szczyt. I jak tu nie skorzystać z okazji?

niedziela, 17 września 2017

Na Wysoką Kopę (1126 m n.p.m.)

Najwyższy szczyt Gór Izerskich był trzecim z celów naszego „małego urlopu” i przy tym nie obiecywał ani szczególnie ładnych widoków, ani specjalnie ciekawej trasy. W sobotę przy okazji zdobywania Skalnika i Skopca zostaliśmy jednak przyjemnie zaskoczeni – najpierw punktem widokowym na Ostrej Małej, następnie ładną panoramą Karkonoszy. Powiedzmy sobie jasno – kochamy góry i zawsze po drodze znajdziemy coś, co sprawia, że jesteśmy zadowoleni z podjętej wędrówki. Nie inaczej było także w przypadku Wysokiej Kopy.

piątek, 8 września 2017

Na Skopiec (724 m n.p.m.)

Naszą wyprawę w Sudety Zachodnie rozpoczęliśmy od zdobycia Skalnika. Z tym zadaniem uporaliśmy się do południa, postanowiliśmy więc zabrać się za kolejny szczyt Korony Gór Polski, najwyższy wierzchołek Gór Kaczawskich – Skopiec.

niedziela, 3 września 2017

Na Skalnik (945 m n.p.m.)

Sudety Zachodnie zaprzątały nasze myśli już od dawna. Pierwotnie tutaj planowaliśmy spędzić urlop w minionym roku, ale ostatecznie z dłuższego wyjazdu nic nie wyszło. Wreszcie jednak w połowie sierpnia wszystko ułożyło się pod wypad w te okolice – dzięki długiemu weekendowi udało nam się kosztem jednego dnia urlopu mieć aż cztery wolne dni, a pogoda miała być najlepsza właśnie w tej części kraju. Jako pierwszy cel naszej wyprawy upatrzyliśmy sobie najwyższy szczyt Rudaw Janowickich.

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Na Postawną (1117 m n.p.m.)

Przed południem udało nam się zdobyć najwyższy szczyt Gór Złotych. Według różnych źródeł do tego miana pretendują jednak cztery dalsze wierzchołki i postanowiliśmy tego dnia zajrzeć na wszystkie z nich. W tym na uznawaną za najwyższy polski szczyt tego pasma Postawną, która mocno napsuła nam krwi.

wtorek, 22 sierpnia 2017

Na Smrk (1126 m n.p.m.)

W Góry Złote specjalnie daleko nie mamy i kilka mniej lub bardziej ciekawych miejsc w tym paśmie już odwiedziliśmy. Do mniej ciekawych na pewno zaliczylibyśmy szczyt z Korony Gór Polski, zdobyty przez nas jeszcze w preblogowych czasach, latem 2015 roku – Kowadło. Zdecydowanie ciekawsze za to były Jawornik Wielki i Borówkowa, odwiedzone przez nas przed rokiem, a także zamek Jański Vrch w Javorniku. Dotychczas jednak wymykał nam się najwyższy szczyt całego pasma. Trzeba było nadrobić te zaległości.

środa, 9 sierpnia 2017

Na Zlatý Chlum (891 m n.p.m.) - 2017

Na jednym z najwyższych i najciekawszych szczytów Gór Opawskich byłem we wrześniu minionego roku z tatą. Okolica na tyle mi się spodobała, że postanowiłem koniecznie tam wrócić, tym razem z Ireną. Pod koniec lipca nareszcie udało nam się wspólnie zajrzeć na Zlatý Chlum.

czwartek, 27 lipca 2017

Na Keprník (1423 m n.p.m.)

W naszej okolicy trwał najgorętszy dzień lipca, ale my nie musieliśmy walczyć z upałem. Wystarczyło udać się w podszczytowe partie Wysokich Jesioników i zamiast smażyć się w trzydziestostopniowym skwarze, cieszyliśmy się przyjemnymi dwudziestoma stopniami, lekkim wietrzykiem i (z wyjątkiem ostatniego, półgodzinnego odcinka trasy) słoneczną pogodą. Rano odwiedziliśmy Obří skály i Chatę Jiřího na Šeráku, a następnie udaliśmy się w kierunku głównego celu naszej wycieczki.

wtorek, 25 lipca 2017

Na Šerák (1351 m n.p.m.)

Mamy takie szczęście, że Sudety nie pozwalają nam o sobie zapomnieć. Kiedy tylko przy dobrej pogodzie wyglądamy przez okna kuchni i salonu, widzimy szeroką panoramę od Niskich Jesioników po Góry Sowie. Tak sobie myślimy, że przecież wypadałoby zdobyć te szczyty, prawda? Bardzo długo Šerák był jednym z najciekawszych wierzchołków z domowej panoramy, na które jeszcze nie zajrzeliśmy. Do czwartku.

niedziela, 16 lipca 2017

Na Waligórę (936 m n.p.m.)

Najwyższy szczyt Gór Kamiennych nie stanowi specjalnego wyzwania. W jego najbliżej okolicy spędziliśmy półtorej godziny, a następnie zajrzeliśmy do wnętrza jednego z najpiękniejszych polskich zamków.

czwartek, 13 lipca 2017

Na Chełmiec (851 m n.p.m.)

Szukacie stosunkowo łatwego do zdobycia szczytu, z którego podczas weekendowej wycieczki zobaczycie rozległą panoramę? Jeżeli chodzi wam po głowach wypad na jedną z najwyższych gór w Górach Wałbrzyskich, zapraszamy do lektury naszej relacji. Zebraliśmy w niej garść informacji, które mogą się Wam przydać.

środa, 5 lipca 2017

Na Wielką Raczę (1236 m n.p.m.)

Po wtorkowej relaksacyjnej trasie, na środę mieliśmy wielkie plany. Co prawda ostatecznie musieliśmy skrócić program o połowę, ale i tak udało nam się odwiedzić piękny szczyt, dodatkowo bardzo łatwo dostępny. Jesteście ciekawi co zobaczyliśmy na Wielkiej Raczy?

niedziela, 2 lipca 2017

Na Wielką Rycerzową (1226 m n.p.m.)

Są takie wyprawy, które zachwycają od początku do końca, bywają również trasy najzwyczajniej w świecie nudne. Tym razem szlak pokazał nam dwa zupełnie odmienne oblicza. Z jednej strony trochę frustracji i stresu, z drugiej – cudowna nagroda na samym szczycie. Jesteście ciekawi jak spodobała nam się Wielka Rycerzowa?

niedziela, 25 czerwca 2017

Na Pilsko (1557 m n.p.m.)

Pilsko miało być największym wyzwaniem naszego urlopu i rzeczywiście – łatwo nie było. Co prawda na Babiej Górze (i na tarasie widokowym wieży radiowotelewizyjnej na Pradziadzie) byliśmy już nieco wyżej, ale kilometr przewyższenia na jeden szczyt był dla nas całkowicie nową próbą. Dla tak pięknych widoków było jednak warto.

piątek, 23 czerwca 2017

Na Romankę (1366 m n.p.m.)

Urlopowe zmagania ze szlakami postanowiliśmy rozpocząć od szczytu, spośród będących na naszej liście do zdobycia chyba najsłabiej rozreklamowanego, o którym sami usłyszeliśmy stosunkowo niedawno. Nie znaczy to, że Romanka nie dała nam w kość, a droga na jej wierzchołek była pozbawiona wrażeń.

piątek, 16 czerwca 2017

Na Rešovské vodopady (400 m n.p.m.)

Dzień w Niskich Jesionikach rozpoczynamy od zwiedzenia pięknego zamku w Bruntalu i zdobycia ich najwyższego szczytu - Slunečnej. W dalszą drogę ruszamy po czternastej. Z dnia pozostało dosyć niewiele, zamierzamy jednak jeszcze odwiedzić dwa ciekawe miejsca, ciesząc się zarówno bliskością historii, jak i przyrody.

Na Slunečną (800 m n.p.m.)


Na długiej liście zaplanowanych przez nas wycieczek od jesieni widniała wyprawa w Niskie Jesioniki. Plan nietypowy o tyle, że nie zakładał całodziennego wędrowania po szlakach, a wycieczkę nieco bardziej urozmaiconą, podczas której chcieliśmy również zajrzeć w mury dwóch zamków, a pieszo przemierzyć dwa względnie krótkie odcinki. Jesteście ciekawi, co nam z tego wyszło?

czwartek, 15 czerwca 2017

Na Biskupią Kopę 2017 (890 m n.p.m.)

Nie ma dyskusji - przynajmniej raz w roku Kopę zdobyć trzeba. Jednak zawsze, kiedy jest do dyspozycji cały pogodny dzień, kusi nas wycieczka w nieznane dotychczas rejony. W pierwszą sobotę czerwca z domu wyruszyć mogliśmy dopiero tuż przed czternastą, do dyspozycji mieliśmy więc wraz z dojazdem tylko jakieś sześć godzin. Nie mieliśmy więc wątpliwości, że przyszła kolej na najwyższy szczyt Opolszczyzny.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Na Vysoká hole (1465 m n.p.m.)

Po zdobyciu Pradziada doliną Białej Opawy wydawało nam się, że zobaczyliśmy już wszystko, co w okolicy jest najciekawsze. Niedaleko najwyższego szczytu Wysokich Jesioników na mapie znajduje się jednak kolejny wierzchołek zaliczany do odznaki „Sudecki Włóczykij”. Skoro ktoś uznał, że jest warty uwagi, to może rzeczywiście się tam wybrać? Mówiąc krótko – nie zawiedliśmy się.

środa, 7 czerwca 2017

Na Pradĕd (1491 m n.p.m.)

Spacer jedną z najpiękniejszych górskich dolin w Czechach, a następnie podziwianie przepięknej panoramy, mogącej spokojnie konkurować z widokami z Babiej Góry - tak najkrócej możemy podsumować naszą wycieczkę na Pradziada. Jeżeli ktoś ma jeszcze wątpliwości, to niech bierze plecak i jak najszybciej rusza na najwyższy szczyt Jesioników. Ale najpierw niech obowiązkowo przeczyta naszą relację!

niedziela, 30 kwietnia 2017

Na Ostróg (627 m n.p.m.)

Pogranicze Gór Bardzkich i Obniżenia Otmuchowskiego bardzo nam się spodobało. Cicho, spokojnie, czysto i prawie nikogo na trasie – takie góry lubimy. Ostatnim wyzwaniem tego dnia miał być powrót na Ostróg i zwiedzenie tamtejszego fortu. Droga powrotna na Przełęcz Srebrną okazała się ukoronowaniem bardzo udanego dnia.

niedziela, 23 kwietnia 2017

Na Brzeźnicę (492 m n.p.m.)

Podczas podróży palcem po mapie, Brzeźnica nie robi na nas żadnego wrażenia. Nawet najmniejszego. Ot, wzniesienie nie za wysokie, obok którego nie widnieje żaden punkt godny zboczenia ze szlaku i warty obejrzenia. Tym bardziej, że tuż pod nosem mamy szlak długodystansowy E3, resztki kolei sowiogórskiej w Górach Bardzkich, a kawałek dalej przepiękne Góry Sowie. Po co w takim razie tu zaglądać? No cóż, będziemy przechodzić przez położony u stóp Brzeźnicy Mikołajów, a sam wierzchołek jest w wykazie szczytów należących do Korony Sudetów Polskich i Sudeckiego Włóczykija. Może więc jednak warto tam zajrzeć?

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Na Wilczak (633 m n.p.m.)

W Górach Bardzkich zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia. Dzikie, położone nieco na uboczu i mało uczęszczane, mają w sobie sporo wdzięku i tajemniczości – tego, co cenimy w górach najbardziej. W maju minionego roku zdobyliśmy Kalwarię i Kłodzką Górę, po czym obiecaliśmy sobie tutaj wrócić. Udało nam się to w Niedzielę Palmową. I jesteśmy zachwyceni!

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Na Łamaną Skałę (929 m n.p.m.)

Po pokonaniu pierwszej części naszej niedzielnej wycieczki humory nam dopisywały. A miało być jeszcze lepiej – męczące podejście było za nami, spodziewaliśmy się więc przyjemnego spaceru górskim grzbietem i mnóstwa pięknych widoków. I nie zawiedliśmy się ani trochę!

środa, 5 kwietnia 2017

Na Groń Jana Pawła II (890 m n.p.m.)

Z Beskidem Małym do czynienia mieliśmy póki co… mało. W 2012 roku, dzień po tym jak prawie umarliśmy ze zmęczenia w drodze na Skrzyczne, bezskutecznie próbowaliśmy znaleźć szlak z Międzybrodzia Bialskiego na Czupel i w końcu odpuściliśmy. W minionym roku z Agą i Karolem w niedzielne przedpołudnie szybciutko zdobyliśmy Czupel z przełęczy Przegibek. Najwyższy czas, żeby poświęcić temu urokliwemu pasmu nieco więcej uwagi, nie sądzicie?

wtorek, 28 marca 2017

Na Lipowiec (370 m n.p.m.)

O tym, że jesteśmy wybitnie ciepłolubni, pisaliśmy już wielokrotnie. Z wytęsknieniem wyczekiwaliśmy więc pierwszej słonecznej soboty lub niedzieli, w którą jednocześnie żadne z nas nie będzie przeziębione i nie będą nas czekały obowiązki rodzinne bądź zawodowe. No i w końcu się doczekaliśmy. Na termometrze dziewięć stopni, słoneczko, lekki wietrzyk – pogoda w sam raz na mało wymagającą, rozgrzewkową trasę na początek sezonu. Wybór padł na najwyższy szczyt Lasu Trzebińskiego – Lipowiec.

sobota, 28 stycznia 2017

Dlaczego w te "Nasze Góry"?

 
Dosyć długo nowego wpisu na blogu nie było. Nowych wycieczek jak na razie brak. Po raz kolejny potwierdza się, że jesteśmy wybitnie ciepłolubni – jak tylko u jednego z nas katar czy przeziębienie się skończy, to u drugiego się zaczyna, i tak to już leci od kilku dobrych tygodni. O spędzaniu czasu na górskich trasach na daną chwilę możemy sobie tylko pomarzyć. Bo jak tu ruszyć chociażby w lekko pofałdowany teren, kiedy płaskie jak stół 1500 metrów trasy z Zaodrza do miejsca pracy w centrum Opola, kończy się tygodniem zwolnienia lekarskiego. Żeby nie było, chodzę przykładnie i szczelnie opatulony w te mroźne poranki.
Z wytęsknieniem i szczegółową listą kilkudziesięciu pomysłów na górskie wycieczki czekamy więc na cieplejsze dni. Nie znaczy to, że pisać nie ma o czym. Chyba wreszcie czas i okazja na to, żeby poruszyć temat, wokół którego moje myśli krążą już od dłuższego czasu. Temat w ogólnym rozrachunku może nie szczególnie istotny, może nie zapierający dech w piersiach, ale bardzo osobisty, a dla mnie ważny. Ostrzegam lojalnie, że wpis będzie ZUPEŁNIE inny od dotychczasowych. I przy okazji troszeczkę dłuższy.