W Górach Bardzkich zakochaliśmy się
od pierwszego wejrzenia. Dzikie, położone nieco na uboczu i mało
uczęszczane, mają w sobie sporo wdzięku i tajemniczości – tego,
co cenimy w górach najbardziej. W maju minionego roku zdobyliśmy
Kalwarię i Kłodzką Górę, po czym obiecaliśmy sobie tutaj
wrócić. Udało nam się to w Niedzielę Palmową. I jesteśmy
zachwyceni!
Kiedy docieramy na Przełęcz Srebrną,
wcale nie jest już tak wcześnie. Właśnie minęła dziewiąta -
tydzień wcześniej w Beskidzie Małym uświadczyliśmy o tej porze
już wypełniony po brzegi parking. Tym razem kiedy jesteśmy na
miejscu, nasz samochód jest tutaj jedynym. Parkingowy też chyba
dopiero co przyszedł i z lekkim zdziwieniem pobiera od nas siedem
złotych za całodzienny postój. Przecież Twierdza Srebrnogórska
otwarta jest dla zwiedzających dopiero od dziesiątej, czego więc
szukamy tutaj o tej porze? My natomiast zakładamy górskie buty,
sięgamy po plecaki i idziemy w przeciwnym kierunku niż zdecydowana
większość turystów ruszających z tego miejsca. Zamiast iść na
prawo i wspiąć się na stoki Gór Sowich w kierunku twierdzy,
kierujemy się na lewo, w Góry Bardzkie.
|
Mimo względnie późnej pory na parkingu jest pusto. |
Na początku czeka nas lekkie podejście
pod Ostróg (627 m n.p.m.). Kierujemy się za niebieskimi znakami
długodystansowego szlaku pieszego E3 i równocześnie za zielonymi
wyznaczającymi szlak Ząbkowice Śląskie - Srebrna Góra. W
jedenaście minut pokonujemy pół kilometra i podchodzimy jakieś
sześćdziesiąt metrów w górę. Sam wierzchołek Ostroga, na
którym znajduje się fort, na razie omijamy. Budowla jest zamknięta
na cztery spusty i podobnie jak twierdza dostępna dla zwiedzających
dopiero od dziesiątej. Planujemy tutaj wrócić pod koniec naszej
wędrówki.
|
Tędy rusza z Przełęczy Srebrnej większość turystów. |
|
Za plecami zostawiamy Twierdzę Srebrnogórską. |
|
Fort Ostróg jest jeszcze zamknięty dla zwiedzających. |
O ile od strony przełęczy wejście na
Ostróg prowadzi szeroką i wygodną drogą, to w stronę Żdanowa
schodzimy krótkim i stromym zejściem, szybko tracąc wysokość.
Ostrożnie stawiamy kroki i przejście w miarę krótkiego odcinka
zajmuje nam całkiem sporo czasu. Dodatkowo wiemy, że na koniec dnia
będziemy musieli się dokładnie tą samą drogą wspiąć. Kiedy
pokonujemy skarpę, naszym oczom ukazują się pierwsze niespodzianki
tego dzikiego zakątka Gór Bardzkich. Najpierw docieramy do Wiaduktu
Srebrnogórskiego. Wybudowany na początku XX wieku na potrzeby Kolei
Sowiogórskiej obiekt ma niemal trzydzieści metrów wysokości i do
dzisiaj robi wrażenie. Docieramy do niego z góry i spacerujemy nim
kawałek. Wiadukt jest pozbawiony poręczy i budzi respekt. Nie
wychylamy się, ale czujemy, że jesteśmy wysoko. Irenie bardzo
podobają się takie miejsca, ale nie zostajemy tutaj na długo, bo
nasz szlak prowadzi w przeciwnym kierunku.
|
Irenie bardzo podobają się takie miejsca. |
|
Nie ma tutaj barierek, a wiadukt ma jakieś 30 metrów wysokości... |
|
Za sobą zostawiamy takie strome zejście. |
Za niebieskimi i zielonymi znakami
wkraczamy w świat skalnych wąwozów. Już od ponad 75 lat nie
przejechał nimi żaden pociąg, przyroda odzyskuje więc tutaj
utracony teren. Tu i ówdzie wyrosły całkiem słusznych rozmiarów
samosiejki, gdzieniegdzie skały osunęły się i przegrodziły
przejście, tworząc lekkie podejścia. Spacerując tędy wiemy
jednak, że jar jest tworem rąk ludzkich, wyrąbanym przez setki
robotników, którzy przed niemal 120 laty zjeżdżali tutaj za pracą
z wielu zakątków Europy. Praca nad wybudowaniem przejazdu dla kolei
trwała dniem i nocą, miało też tutaj dojść do wielu
nieprzyjemnych wypadków. Jeżeli się zastanowić, staje się
logiczne, że wąwozy są dziełem człowieka. Nie mogła wyrzeźbić
ich woda, przecież nic nie płynie ich korytem.
|
Tym wąwozem dawniej prowadziło torowisko. |
Kiedy wychodzimy spomiędzy skał, czeka
nas niespodzianka innego rodzaju. Z lewej widzimy nagły ruch i po
chwili dostrzegamy trzy urocze młode sarny, które usuwając się
nam z drogi, powoli wspinają się po zboczu. To nie ostatnie tego
typu spotkanie tego dnia. Po chwili niebieskie znaki prowadzą nas w
prawo. Schodzimy z trasy dawnej kolei, tego dnia jeszcze jednak na
nią wrócimy, żeby zobaczyć inne osiągnięcia myśli technicznej
sprzed wieku.
Przed nami kolejne zejście. Po kilku
minutach spędzonych na stromym stoku wychodzimy z lasu i polną
drogą idziemy wśród sudeckich łąk. Zaczyna świecić słońce, a
przed naszymi oczami w dolinie Budzówki pojawiają się zabudowania
Żdanowa. Teraz już upewniamy się, że czeka nas bardzo ładny i
przyjemny dzień na szlaku.
|
Przed nami dolina Budzówki. |
|
Znad koryta potoku ruszamy w stronę Żdanowa. |
|
Widzimy już pierwsze zabudowania wsi. |
|
Zapowiada się bardzo przyjemny dzień! |
Do samego Żdanowa docieramy po godzinie
wędrówki. Jesteśmy teraz o ponad 200 metrów poniżej Ostroga. We
wsi znajduje się kaplica św. Sebastiana, ale naszą uwagę zwraca
wyjątkowo ładnie utrzymany przystanek, który został ozdobiony
ładną panoramą miejscowości z wiaduktem oraz twierdzą. Po
minięciu zabudowań znowu parę minut wspinamy się błotnistą
drogą, aż docieramy na szosę ze Żdanowa do Wilczej. Pół godziny
idziemy asfaltem, powoli zyskując kolejne metry wysokości. Na
Przełęczy Wilczej (535 m n.p.m.) zatrzymujemy się na drugie
śniadanie. Nie spieszymy się, ciesząc się pięknym dniem. Na
szlaku jesteśmy całkiem sami, nie licząc czterech samochodów,
które mijają nas na odcinku prowadzącym szosą.
|
W ten sposób przystanek może stać się bardzo ładnym miejscem. |
|
Przez pół godziny wędrujemy asfaltem. |
|
Na Przełęczy Wilczej jemy drugie śniadanie. |
Z przełęczy jeszcze tylko krótkie
podejście na Wilczak, które daje nam popalić. W dwanaście minut
pokonujemy niewielką odległość, ale wspinamy się przy tym prawie
sto metrów w górę. Kiedy mocno zdyszani docieramy na wierzchołek,
jesteśmy lekko rozczarowani. Nie ma tutaj nawet tabliczki z nazwą
szczytu; ten jest zaznaczony tylko przybitymi do drzew krzyżami,
wykonanymi z gałęzi. Trud trochę rekompensują nam widoki. Wilczak
co prawda jest porośnięty lasem, na gałęziach nie ma jednak
jeszcze liści, dzięki czemu cieszymy się panoramą zachodniej
części Gór Bardzkich i widokiem twierdzy.
|
Podejście pod Wilczak jest dosyć męczące. |
|
No i mamy dowód, że Irena się wdrapała :) |
Niebieski szlak prowadzi dalej w stronę
Barda, do którego jest nieco ponad 10 kilometrów i niecałe trzy
godziny drogi. My jednak wracamy na Przełęcz Wilczą. Mamy nieco
inne plany – przed nami jest szczyt należący do Korony Sudetów
Polskich, na którym już co prawda byliśmy, ale w nieco inny sposób
niż zwykle, bowiem na kartach powieści „Narrenturm” zabrał nas
tam Andrzej Sapkowski. Teraz zamierzamy sami wspiąć się na
najwyższe wzniesienie Obniżenia Otmuchowskiego. O tym jak nam się
podobało napiszemy w kolejnej części naszej relacji.
Opis trasy: Przełęcz Srebrna –
Ostróg – Żdanów – Przełęcz Wilcza – Wilczak
Odległość: 6,5 km
Czas przejścia: 2 godziny
Punkty GOT: 11
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz