Podczas podróży palcem po mapie,
Brzeźnica nie robi na nas żadnego wrażenia. Nawet najmniejszego.
Ot, wzniesienie nie za wysokie, obok którego nie widnieje żaden
punkt godny zboczenia ze szlaku i warty obejrzenia. Tym bardziej, że
tuż pod nosem mamy szlak długodystansowy E3, resztki kolei
sowiogórskiej w Górach Bardzkich, a kawałek dalej przepiękne Góry
Sowie. Po co w takim razie tu zaglądać? No cóż, będziemy
przechodzić przez położony u stóp Brzeźnicy Mikołajów, a sam
wierzchołek jest w wykazie szczytów należących do Korony Sudetów
Polskich i Sudeckiego Włóczykija. Może więc jednak warto tam
zajrzeć?
Takich wątpliwości rzecz jasna nie
roztrząsamy już na trasie, a najczęściej jeszcze na etapie
planowania. Tak sobie myślimy, że dołożenie najwyższego szczytu
Obniżenia Otmuchowskiego akurat dopełni naszą górską dniówkę i
nieco urozmaici spacer Grzbietem Zachodnim Gór Bardzkich. W każdym
razie, kiedy chwilę po jedenastej schodzimy z Wilczaka, wiemy już
czego chcemy. Najpierw kierujemy się po własnych śladach za
niebieskimi znakami w stronę Przełęczy Wilczej. Strome zejście
według mapy ma zająć dziesięć minut. My jednak tradycyjnie
szybciej niż przewidują czasy na tabliczkach radzimy sobie z
podejściami, schodzimy natomiast o wiele ostrożniej. Po kwadransie
jesteśmy tuż przy przełęczy, nie schodzimy jednak do samego
parkingu i altany, a skręcamy w prawo.
Przez następne cztery kilometry
podążamy wygodną leśną drogą, którą poprowadzone zostały
dwie ścieżki rowerowe – żółta i zielona. Trasa z początku
oznaczona jest porządnie, potem znaków na nasz gust jest nieco
mało, tym bardziej że droga raz po raz skręca. Ostatecznie jednak
dobrze wychodzimy na przestrzeganiu zasady, że za każdym razem
idziemy najlepiej utrzymanym traktem. Już po kilku minutach droga
skręca ostro w prawo, mijając bezimienne wzniesienie, które mamy
po lewej. Jest dosyć słabo zadrzewione i przeczuwamy, że będzie
tam całkiem widokowo. Wdrapujemy się kilka metrów i rzeczywiście
– zostajemy nagrodzeni panoramą Przedgórza Sudeckiego oraz
widokiem na Twierdzę Srebrnogórską.
|
Nasza trasa prowadzi wygodną, leśną drogą. |
|
W oddali cały czas towarzyszy nam Twierdza Srebrnogórska. |
Dalej jest już mniej widokowo, ale i
tak nam się bardzo podoba. Wiosna nie przejęła jeszcze pełni
rządów w górach, zieleń traw i młodych liści przeplata się
więc co rusz z kolorami minionej jesieni. Kiedy zaczynamy już
wyraźnie schodzić, z prawej dołącza do nas potok Wełna. Słońce
raz po raz się do nas uśmiecha, słychać śpiew ptaków. I żadnych
samochodów, żadnych pił mechanicznych. Jest pięknie. Szkoda, że
nikt nie dzieli się z nami tym spokojem – innych wędrowców na
szlaku nadal brak.
|
Po drodze jest cicho i spokojnie. |
|
Z prawej dołącza do nas potok Wełna. |
|
Las mieni się barwami wiosny i jesieni. |
Po niespełna godzinie takiego spaceru
docieramy do pierwszych zabudowań Mikołajowa. Wciśnięta w górską
dolinę wieś zrazu robi smutne wrażenie – duża część domów
jest opuszczona i zaniedbana. Im bardziej zbliżamy się do centrum,
tym jest lepiej. Żywą ozdobą jest potężny indyk, który
spaceruje spokojnie na skraju szlaku. Bardzo ładny jest kościółek
pod wezwaniem świętego Jana Nepomucena. Znajdujemy też miejsce z
tablicą „Polska wioska świętego Mikołaja”. O tej porze roku
jednak nic się tutaj nie dzieje i trudno nam sobie wyobrazić, jak
to wszystko wygląda w grudniu. Wreszcie mijamy kolejny bardzo ładny
przystanek autobusowy. Ciekawa rzecz – u nas przystanki raczej
należą do mniej estetycznych elementów okolicy, a tutaj wyraźnie
nadają miejscowościom kolorytu. Docieramy do zielonego
szlaku, którym będziemy już spacerować do końca dnia.
|
Pierwszy budynek Mikołajowa jest opuszczony... |
|
...a kolejne też przedstawiają dość smutny widok. |
|
Indyczy komitet powitalny :) |
|
Kościółek p.w. św. Jana Nepomucena robi za to bardzo sympatyczne wrażenie. |
|
Jest i rzeźba św. Mikołaja. |
|
W tej okolicy przystanki wyglądają całkiem optymistycznie. |
Z centrum Mikołajowa wyraźnie widzimy
już nasz kolejny cel. Brzeźnica okazuje się niezwykle
fotogeniczna, górując nad okolicznymi polami. Zupełnie inaczej niż
na mapie. Kiedy stajemy z nią oko w oko, nagle wygląda też na
solidny kawał góry, a nie płaskie i nudne wzniesienie. Zanim
zaczniemy się wspinać, musimy jeszcze przejść jakiś kilometr
asfaltem do Kolonii Budzów. Najpierw spotykamy pierwszych ludzi od
parkingowego na Przełęczy Srebrnogórskiej. Pani z dzieckiem to
jednak zdecydowanie nie turyści, a mieszkańcy okolicy na
niedzielnym spacerze. Po chwili kilkanaście metrów przed nami z
zarośli leniwie wychodzi sarna. Zupełnie nie spodziewa się naszej
obecności i spokojnie rozgląda się w lewo, a potem w prawo. Wtedy
nas zauważa i dostaje niezłego przyspieszenia, gnając w stronę
najbliższych drzew. Kiedy po kilku sekundach do nich dociera, znowu
jak gdyby nigdy nic włącza leniwy bieg.
|
Pierwszy rzut oka na Brzeźnicę. |
|
Góra ma tylko 492 m n.p.m., a robi wrażenie. |
Za pierwszymi zabudowaniami Kolonii
Budzów zielone znaki kierują nas w prawo. Najpierw idziemy leśną
drogą, następnie jednak podejście staje się dosyć strome i
prowadzi wąską ścieżką. Nie tego się spodziewaliśmy.
Myśleliśmy o płaskim wzgórzu, a tutaj Brzeźnica pokazuje pazur.
Z lewej i prawej widzimy strome zbocza, gdzieniegdzie pokazują się
też skałki. Kiedy docieramy na sam szczyt, mamy za sobą jakieś
dwadzieścia minut porządnej wspinaczki. Wegetacja również tutaj
jeszcze w pełni nie ruszyła, dzięki czemu pomiędzy gałęziami
widzimy panoramę Gór Bardzkich z jednej, a Gór Sowich i wzgórz
Bielawskich z drugiej strony.
|
Na początku wspinamy się leśną drogą... |
|
...a po chwili już dosyć wąską ścieżką. |
|
Na koniec stoki stają się nawet całkiem strome. |
|
No i jesteśmy na szczycie! |
Musimy się tutaj trochę
usprawiedliwić. Na takie a nie inne nastawienie do Brzeźnicy
wpłynęła nie tylko sama mapa, ale i Andrzej Sapkowski. Na kartach
„Narrenturmu” nazywał ten masyw Grochową i umieścił tutaj
rozległe polany, na których Reinmar i Jutta uczestniczyli w
sabacie. Tymczasem zastanawiamy się, czy autor powieści czasem nie
był tutaj tylko „palcem po mapie”, bo miejsca jest naprawdę
niewiele. A może jednak Sapkowski miał na myśli położony nieco
bliżej Ząbkowic Śląskich Grochowiec?
My tymczasem po zdobyciu tego
najwyższego szczytu Obniżenia Otmuchowskiego cieszymy się
bliskością przyrody i zatrzymujemy się na Brzeźnicy na posiłek.
Odpoczywamy chwilę, bo przed nami jest jeszcze dalsza wędrówka, a
Irena jest już mocno zmęczona. Czeka nas trochę śladów historii,
a trochę mniej sam na sam z przyrodą, bo w końcu spotkamy kogoś
na szlaku. O tym jednak napiszemy w ostatniej części naszej
relacji.
Opis trasy: Wilczak –
Przełęcz Wilcza – Mikołajów – Brzeźnica
Odległość: 7,3 km
Czas przejścia: 2 godziny
Punkty GOT: 7
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz