piątek, 16 czerwca 2017

Na Slunečną (800 m n.p.m.)


Na długiej liście zaplanowanych przez nas wycieczek od jesieni widniała wyprawa w Niskie Jesioniki. Plan nietypowy o tyle, że nie zakładał całodziennego wędrowania po szlakach, a wycieczkę nieco bardziej urozmaiconą, podczas której chcieliśmy również zajrzeć w mury dwóch zamków, a pieszo przemierzyć dwa względnie krótkie odcinki. Jesteście ciekawi, co nam z tego wyszło?
W trasę również wyruszamy w sposób dla nas nietypowy. Nie zrywamy się o świcie, na samym początku dnia obowiązki rodzinne zatrzymują nas w domu. Do samochodu wsiadamy dopiero po drugim śniadaniu i u pierwszego wycieczkowego celu jesteśmy około 10:40. Mimo pogodnej niedzieli wolnych miejsc parkingowych pod zamkiem w Brunatlu nie brakuje (parking w niedziele jest darmowy). Jeszcze przed samym wyjazdem Irena pyta, czy budowla będzie bardziej przypominać bajkowy pałac w Mosznej, czy pustą skorupę zamku w Bontida, jaką miałem okazję obejrzeć w połowie maja w północnej Rumunii. Odpowiadam, że raczej powinna się spodziewać czegoś w charakterze Pszczyny.
Poprzeczkę stawiam w ten sposób dosyć wysoko, ale miejsce spełnia oczekiwania. Pierwsza miła niespodzianka jest taka, że w grupie zwiedzających jesteśmy tylko my i para Czechów. Otrzymujemy również wydruk z informacjami o zamku i odwiedzanych pomieszczeniach w języku polskim. Co prawda, tłumaczenie jest raczej marnej jakości i z daleka pachnie translatorem powszechnie znanej wyszukiwarki, ale najważniejsze rzeczy można z niego wyczytać. Za cały pakiet zwiedzania płacimy 230 koron, czyli w przeliczeniu nieco ponad 30 złotych (dwa bilety po 100 koron, 20 koron za możliwość fotografowania oraz 10 koron za udostępnienie polskojęzycznego wydruku). O historii zamku rozpisywać się nie będziemy, tę bez problemu znajdziecie w innych miejscach. Zdradzimy za to, że przez długi czas należał do Krzyżaków. Tych samych, którzy w dość powszechnej (i równie błędnej) opinii przestali istnieć po hołdzie pruskim w 1525 roku i dokładnie tych samych, przy których kamieniu granicznym kilka dni wcześniej pałaszowaliśmy kanapki na Vysoká hole. Co do wnętrz – zachwycające, Irena napatrzeć się nie umiała zwłaszcza na niezwykle barwnie malowane ściany i pięknie zachowane meble, sekretarzyki i piecyki. Zobaczcie sami na zdjęciach poniżej.
W 45 minut zwiedzamy naprawdę sporo pomieszczeń, potem spacerujemy jeszcze po udostępnionej dla zwiedzających części parku. W samo południe siadamy przy znajdującej się nieopodal naszego miejsca parkingowego fontannie i wcinamy kanapki. Ciepło, słońce grzeje przyjemnie i nie za mocno, a schludne elewacje okolicznej zabudowy cieszą oko. Trochę się rozleniwiamy, ale wreszcie ruszamy w stronę tytułowego celu niniejszego wpisu, najwyższego szczytu Niskich Jesioników.
Do Dĕtřichova nad Bystřicí dojeżdżamy w dwadzieścia minut. Samochód zostawiamy na parkingu pod miejscowym urzędem, który w niedzielę jest całkowicie pusty. Asfaltową drogą ruszamy w górę, a następnie skręcamy w lewo. Po kilku minutach dostrzegamy czerwone znaki, które mają nas zaprowadzić na sam wierzchołek. Musimy przyznać, że to jedno z dotychczas najprostszych podejść w naszym skromnym górskim CV. Trasa jest banalna – przez jakieś 2,5 kilometra idziemy przed siebie, nieszczególnie stromą drogą przez las. Tutaj mamy jedyne po drodze widoki - w pewnej chwili z lewej otwiera się panorama Wysokich Jesioników. Jakoś specjalnie gorąco nie jest, za to asfaltowa powierzchnia momentami topi się pod stopami i przykleja do podeszw. Zleceniodawca inwestycji pewnie nie przewidział tutaj specjalnie intensywnego ruchu.
Przez chwilę poszukujemy czerwonego szlaku.
Asfalt wręcz klei się do podeszw.
Przez chwilę widać z lewej Wysokie Jesioniki.
Wreszcie szlak skręca w prawo i przez niecały kilometr prowadzi pod górę, miejscami nawet stromo. W końcu te niecałe 200 metrów różnicy wysokości od parkingu trzeba w końcu pokonać. I nagle, zupełnie bez ostrzeżenia, robi się płasko, widzimy ławkę, wieżę jakiegoś nadajnika i tabliczkę z nazwą szczytu. Szliśmy zaledwie 50 minut, a spodziewaliśmy się jakiejś półtorej godziny spaceru. Z niedowierzaniem idziemy jeszcze chwilę za czerwonymi znakami, ale teren zaczyna znów opadać. Czyli jednak zdobyliśmy już szczyt! Spędzamy tu chwilę i spokojnym tempem wracamy na dół. Szlak nie jest zbyt popularny, podczas całej wędrówki spotykamy zaledwie sześć osób. Co ciekawe, cztery z nich rozmawiają po polsku.
Do samochodu wracamy o wpół do trzeciej. Irenie wpada w oko miejscowy kościółek i ma ochotę wokół trochę pomyszkować, robimy jednak tylko kilka zdjęć z daleka i ruszamy dalej, bo w planach mamy odwiedzenie kolejnych ciekawych miejsc.
Po niecałych trzech kilometrach szlak zmienia charakter.
Przez chwilę robi się nawet stromiej.
Dowód, że Irena dotarła na wierzchołek.
Kościółek góruje nad miejscowością.
Opis trasy: Dĕtřichov nad Bystřicí – Slunečná - Dĕtřichov nad Bystřicí
Odległość: 6,8 km
Czas przejścia: 1 godzina 47 minut
Punkty GOT: 8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz