niedziela, 5 listopada 2017

Na Bendoszkę (Będoszkę) Wielką (1144 m n.p.m.)

Prognozy na przełom września i października były wręcz idealne. W ciągu weekendu miała nie spaść ani kropla deszczu, a temperatury miały sięgać nawet dwudziestu stopni. Specjalnie długo się nie zastanawiając zdecydowaliśmy, że trzeba gdzieś się wybrać na cały weekend. Wybór padł na Beskid Żywiecki.
Można się zastanawiać, po co po raz kolejny w tym roku wracamy w to samo pasmo, skoro spędziliśmy już tutaj urlop. Nie mamy jednak żadnych wątpliwości - Beskid Żywiecki staje się obok Gór Opawskich i Wysokich Jesioników jednym z naszych ulubionych pasm górskich. Jest może ciut za daleko na jednodniowe wypady, ale balans bliskości przyrody i dostępności infrastruktury turystycznej jest tu dla nas idealny. Po szlakach w regionie można spacerować godzinami, spotykając mało kogo, a mimo to trafić do jednego z licznych schronisk, żeby ogrzać się ciepłą herbatą. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w Ujsołach znajduje się nasza ulubiona baza wypadowa.
Na kwaterę dojeżdżamy jeszcze w piątek wieczorem. Z samochodu wysiadamy zmęczeni trzygodzinną podróżą przy dużym natężeniu ruchu i od razu czujemy się jak w domu. Wita nas nie tylko nasza gospodyni, ale też żerująca nieopodal sarenka i ryczące jelenie (sarenka ponoć ta sama, która rano odprowadzała nas podczas wyjazdu na Pilsko). Dosyć sprawnie przenosimy rzeczy do pokoju, przepakowujemy mapy, kurtki i wodę do plecaków, smarujemy kanapki. Mimo to do łóżka kładziemy się dopiero przed jedenastą z zamiarem pospania do szóstej. Chętnie ruszylibyśmy na szlak znacznie wcześniej, ale chcemy rozpocząć dzień w miarę wypoczęci.
W efekcie w sobotę na parking „Pod Raczą” dojeżdżamy około ósmej. Na dobry początek zamierzamy zdobyć Bendoszkę Wielką, którą na części map można również znaleźć pod nazwą Będoszka Wielka. Można też podjechać na niewielki parking, który znajduje się znacznie bliżej, albo zostawić samochód na skrzyżowaniu w Rycerce Górnej-Kolonii. Wcześniej oglądamy te miejsca na mapie satelitarnej i jakoś nas nie przekonują. Ostatecznie parkujemy w sprawdzonym miejscu, z którego w czerwcu ruszaliśmy na Wielką Raczę.

Potok Rycerski tuż przy parkingu pod Raczą.
Stan parkingu o poranku. 
Irenie jeszcze jest trochę chłodno.
Parking opuszczamy kilka minut po ósmej i żółtym szlakiem kierujemy się w stronę przystanku autobusowego Roztoki. Towarzyszy nam szemrzący obok drogi potok Rycerski, mamy też okazję na spokojnie przyjrzeć się zabudowaniom miejscowości. Przez chwilę sami znajdujemy się pod obserwacją, kiedy z zaciekawieniem przypatruje nam się krążący po jednej z posesji struś emu. Za przystankiem skręcamy w prawo i zmieniamy szlak na zielony. Liczymy na to, że jego znaki zaprowadzą nas aż na Przełęcz Przegibek, po kwadransie spaceru rozczarowujemy się jednak. Akurat w miejscu, gdzie szlak odchodzi od asfaltowej drogi trwają prace leśne i nie ma przejścia. Za bardzo nie mamy nawet możliwości bezczelnego przeciśnięcia się bokiem, bo przestrzeń kilkudziesięciu metrów wypełniona jest pniami powalonych drzew i pracującymi maszynami. Niechętnie idziemy dalej drogą, licząc na to, że znajdziemy jakiś łącznik, którym odbijemy w lewo. Rzeczywiście, po kolejnych dziesięciu minutach widzimy ścieżkę, która prowadzi stromo pod górę, dokładnie w kierunku, w którym spodziewamy się szlaku. Podejście ma tylko pół kilometra długości, ale daje nam mocno w kość, zajmując jakieś 20 minut. Kiedy wreszcie wracamy na zielony szlak, zatrzymujemy się na krótką przerwę.

Żółty szlak przez Rycerkę Górną-Kolonię.

Po drodze obserwuje nas ten oto jegomość...
...i nie tylko!
Oj, tu to można zamieszkać!
Tu już jesteśmy na zielonym szlaku.
Pierwsze metry naszego skrótu.
Tutaj chyba widać jak stromo było.
I tutaj też!
W tym miejscu wracamy na zielony szlak.
Tutaj jednak kończą się nasze kłopoty. Od tego miejsca poruszamy się przyjemnymi szlakami, nie słyszymy już pił czy silników. Otacza nas piękna, górska jesień. Powoli wspinamy się w kierunku schroniska, mijając innych wędrowców. Tuż przed schroniskiem docieramy do czarnego szlaku. Za czarnymi znakami kierujemy się w lewo. Podchodzimy jeszcze niecałe sto metrów w górę i po kwadransie jesteśmy na szczycie Bendoszki (Będoszki) Wielkiej.

Zanurzamy się w beskidzkiej jesieni.
Dalej pod górkę, ale o ile przyjemniej!
Widok w stronę Wielkiej Raczy.
I małe zbliżenie.
Skrót na szczyt. Nie skorzystamy tym razem.
Jeszcze raz zerkamy w stronę Wielkiej Raczy.
Niby byliśmy już na atrakcyjniejszych szlakach,
ale bardzo nam się tu podoba.
Droga do schroniska Przegibek. Dobrze, że poszliśmy szlakiem.
Szczyt tuż przed nami, to już czarny szlak.
Wierzchołek zajmuje rozległa polana, nad którą dominuje 23,5-metrowy krzyż milenijny. Tym razem na szczycie nie jesteśmy sami, zastajemy tu krótkofalowca, który rozłożył się w niedokończonej wiacie, której szkielet już stoi, ale brakuje jeszcze dachu. Kiedy wcinamy kanapki i kabanosy, popijając kawą z termosu, nasłuchujemy jak nawołuje na kolejnych kanałach, podając swoje położenie. W ciągu kolejnego kwadransa przez polanę przewija się jeszcze kilkanaście osób i bardzo sympatyczny psiak, nikt inny nie zatrzymuje się jednak na dłużej. Widoki stąd są rewelacyjne, dostrzegamy między innymi Parszywkę Wielką, Wielką Raczę, Wielką Rycerzową, szczyty Beskidu Śląskiego i Małej Fatry, gdzie bardzo chciałaby kiedyś udać się Irena.

Wielka i Mała Rycerzowa z Bendoszki.
Parszywka Wielka, w tle pasmo Baraniej Góry.
Grupa Romanki i Lipowskiego Wierchu z Bendoszki.
I jeszcze raz zerkamy na Parszywkę.
Tak jest, byłem tu :)
Irena też wlazła :)
I podgląd na całą polanę szczytową. Altana widać czeka na dach.
Po dłuższej chwili udajemy się w dalszą drogę. Idąc za czarnymi znakami schodzimy na Przełęcz Przegibek. Mijamy schronisko, które od kilku lat plasuje się wysoko w ogólnopolskich rankingach. Rzeczywiście robi bardzo sympatyczne wrażenie, jesteśmy jednak świeżo po śniadaniu i nie zatrzymujemy się. Na samej przełęczy mijamy kilka malowniczo położonych domków i zamkniętą, choć sprawiającą wrażenie mocno komercyjnej, bacówkę. Przed nami wyrasta szczyt Przegibka, a po bokach rozciągają się pożółkłe już trawy. Na skraju lasu czarny szlak kończy się, dalej możemy iść za czerwonymi znakami. Idąc w prawo, po trzech godzinach dotarlibyśmy na Wielką Raczę, skąd moglibyśmy zejść bezpośrednio na parking. W lewo prowadzi trasa na Wielką Rycerzową, z której można wrócić na Przegibek niebieskim szlakiem. Gdziekolwiek pójdziemy, znajdziemy się na jednym ze szczytów, które zdobyliśmy już czerwcowym urlopie i które bardzo przypadły nam wtedy do gustu.

Schronisko PTTK na Przegibek. Tutaj jeszcze wrócimy.
Szczyt Przegibek z Przełęczy Przegibek.
I jeszcze raz odwracamy się w stronę Bendoszki Wielkiej.
Krótko się naradzamy i ostatecznie decydujemy, którędy pójdziemy. Dokąd się udaliśmy? O tym przeczytacie w naszej kolejnej relacji :)

Opis trasy: Rycerka Górna-Kolonia – Schronisko PTTK Przegibek – Bendoszka (Będoszka) Wielka – Schronisko PTTK Przegibek
Odległość: 6,5 kilometra
Czas przejścia: 3 godziny

Punkty GOT: 10

2 komentarze:

  1. Zasadnicza uwaga - Bendoszka, nie Będoszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkaliśmy się z obydwoma wersjami, którąś trzeba było wybrać ;):
      https://mapa-turystyczna.pl/node/bedoszka-wielka
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Bendoszka_Wielka

      Usuń