Na ostatnią niedzielę sierpnia nie
planowaliśmy bardzo ambitnych górskich podbojów. Na szlaku
zamierzaliśmy spędzić pół dnia, zobaczyć kilka ciekawych miejsc
i nacieszyć się piękną pogodą, w dodatku nie wyjeżdżając
specjalnie daleko. Wybraliśmy się więc na spacer z Rejvízu na
Zámecký vrch, jedno z nieco mniej znanych wzniesień w Wysokich
Jesionikach. To była bardzo dobra decyzja!
Do
Rejvízu dojeżdżamy około 7:40. Samochód zostawiamy na jednym z
dwóch płatnych parkingów naprzeciwko pensjonatu Rejvíz.
Miejscowość odwiedzamy drugi raz, na krótko zajrzeliśmy tutaj w
październiku zeszłego roku, wtedy po zdobyciu Boži hory poprzestaliśmy na spacerze nad Velké mechové jezírko i kolacji w pensjonacie. Całodzienny
postój kosztuje 40 koron. Choć kilkaset metrów dalej, przy
skrzyżowaniu z drogą do Chebzí znajduje się darmowy parking,
wolimy zatrzymać się tutaj. Zawsze człowiek jakoś pewniej się
czuje, kiedy wie, że ktoś od czasu do czasu rzuci okiem na jego
samochód. O tej porze jednak nie mamy jeszcze komu zapłacić,
ruszamy więc na szlak.
Początkowo
udajemy się główną drogą miejscowości w kierunku Zlatych Hor
(czyli w tym, z którego nadjechaliśmy). Na pierwszym etapie naszej
wędrówki podążamy za czerwonymi znakami. Te prowadzą obok
kilkunastu ciekawych domów i dawnego parafialnego kościoła Matki
Bożej z 1808 roku. Zdecydowana większość budynków to pensjonaty
i domy letniskowe – Rejvíz ma tylko 65 stałych mieszkańców, za
to w sezonie turystycznym nocuje tutaj niecały tysiąc osób. Obok
hotelu Franz schodzimy z głównej drogi i idziemy dalej wąską
asfaltówką. Po pół godzinie jesteśmy już przy ostatnich
zabudowaniach i na granicy lasu, gdzie wchodzimy na drogę gruntową.
Rzucamy ostatnie na najbliższe godziny spojrzenie na otaczające
Rejvíz łąki i cieszymy się, że na utwardzonym podłożu zrobimy
już tylko kilka kroków. Później dwa razy zaskakuje nas jeszcze
niespodziewanie dobra infrastruktura.
|
Pensjonat Rejviz w porannym słońcu. |
|
Obligatoryjny poranny stan parkingu :) |
|
Pierwsze kroki przez miejscowość. |
|
Kościółek Matki Bożej z 1808 roku. |
|
Jeden z wielu urokliwych budynków na trasie przez wieś. |
|
Z prawej widzimy cel naszej wędrówki. |
|
I jeszcze raz nasz cel na tle sudeckich łąk. |
W
miejscu, gdzie rozwidlają się szlaki czerwony i niebieski odbijamy
w lewo, żeby w kilka minut podejść do znajdującej się na stokach
Zameckiego pahorka groty lurdzkiej. Ołtarz w tym miejscu został
ustawiony w 1908 roku, a w 2006 roku odnowiony. Nieopodal znajduje
się miejsce na odpoczynek, a wokół jest sporo skał, które
zresztą już przez większość krótkiej wspinaczki nadają temu
miejscu uroku. Irena już od zejścia ze szlaku wskazuje kolejne
miejsca, gdzie warto zatrzymać się na posiłek. Żeby miała siły
na dalszą wędrówkę, zatrzymujemy się tutaj i pałaszujemy
kanapki. Po chwili znów idziemy za czerwonymi znakami.
|
Podejście w kierunku groty lurdzkiej. |
|
Skały, to nam się podoba! |
|
Płaskorzeźba z krzyżem. |
|
Właściwa grota lurdzka. |
|
Okoliczne skałki. |
|
Wandalizm? Romantyzm? Sami nie wiemy. |
Generalnie
szlaki w okolicy oznakowane są bardzo dobrze, na niewielkiej polanie
mamy jednak pewne wątpliwości. Gdyby ktoś chciał powtórzyć
naszą trasę, podpowiadamy – nie schodzimy w tym miejscu z
obranego kierunku. Idziemy dalej i po chwili okazuje się, że znowu
jesteśmy na asfaltowej drodze. Na szczęście idziemy nią tylko
chwilę, bo kilku minutach skręcamy w prawo i zmieniamy szlak na
zielony. Tutaj zaczyna się jedyne odczuwalne podejście na całej
trasie. Zielone znaki, a jednocześnie przystanki ścieżki
informacyjnej, prowadzą nas prosto pod szczyt Zámeckego vrchu. Na
dystansie kilometra wspinamy się o niecałe 200 metrów. Mijamy duże
grupy skał, na które Irena konieczne chce się wdrapać –
obiecuję jej jednak, że za chwilę zobaczymy coś znacznie bardziej
interesującego.
|
Poranne słońce nad Czarną Opawą. |
|
Uwaga - tędy NIE idziemy. Polana zachęca, ale szlak prowadzi wzdłuż drogi. |
|
I nagle pojawia się asfalt. |
|
Początek podejścia pod szczyt Zámeckego vrchu.. |
|
Tutaj jest już nieco stromiej. |
|
Ostatnie metry dają już nieźle w kość. |
|
Ciekawe skałki z prawej, ale idziemy w jeszcze ciekawsze miejsce. |
I
rzeczywiście – pod wierzchołkiem góry docieramy do
najciekawszego miejsca naszej wycieczki - ruin zamku Koberštejn. Ze
średniowiecznej warowni biskupów nyskich pozostało niewiele, bo
tylko resztki wieży. Za to robią one wielkie wrażenie –
drewnianą drabinką wspinamy się na punkt widokowy u podstawy
dawnej wieży. Stąd podziwiamy widoki w kierunku stoków Příčnego
vrchu, Biskupiej Kopy oraz Rejvízu. To naprawdę przyjemna nagroda
za niecałe dwie godziny wędrówki. Irena jest zachwycona, bo
uwielbia takie miejsca i nie ma ochoty stamtąd złazić.
|
Resztki zamkowej wieży. |
|
Jest drabina, więc dalej musi być ciekawie. |
|
Akurat "okienko" na szczyt Biskupiej Kopy. |
|
W tym kierunku widzimy Polskę, a dokładnie okolice Prudnika. |
|
Ruina wieży z bliska. |
|
Naprzeciwko siebie mamy stoki Pricnego vrchu. |
|
Bardzo podobają nam się te ruiny :) |
Wracamy
na zielony szlak, którym szybko wchodzimy na szczyt Zámeckego
vrchu. Stąd czeka nas stosunkowo strome zejście i godzina bardzo
spokojnej wędrówki, aż do końca szlaku. Ten prowadzi leśnymi
drogami, ale na ostatniej jednej trzeciej długości – znów
asfaltową drogą. Przez większość trasy cieszymy się ciszą i
spokojem, jedynie przez krótką chwilę dochodzą nas z dołu
odgłosy wycinki. Asfaltem podchodzimy też na najwyżej położony
punkt naszej wędrówki, na około 960 metrów. Co ciekawe, to żaden
szczyt. Po prostu droga muska tutaj północne zbocza całkiem
wysokiego Orlíka. Tego dnia nie mamy jednak w planach tego szczytu.
|
Błotko po drodze do Opavskiej chaty. |
Tuż
przed południem jesteśmy na kolejnym skrzyżowaniu szlaków, pod
chatą myśliwską Opavska chata. Przysiadamy na ściętym pniu
drzewa i pałaszujemy resztę kanapek oraz batoniki. Stąd udajemy
się żółtym szlakiem w kierunku Rejvízu. Ten przez chwilę
prowadzi nas jeszcze asfaltem, ale tym razem jest to dosyć ciekawy
odcinek. Po pierwsze wędrówkę umila szum Czarnej Opawy, po drugie
– z prawej, kilkadziesiąt metrów od szlaku, znajduje się bardzo
klimatyczne miejsce – symboliczny cmentarz radzieckich jeńców
wojennych. Cała okolica Opavskiej chaty w latach 1940-1945 zajęta
była przez obóz, przez który przewinęli się Polacy, Anglicy oraz
Francuzi, najwięcej czasu spędzili tutaj jednak Rosjanie. W czasie
kilkuletniego pobytu zmarło 23 z nich, w tym 17 podczas epidemii
tyfusu na przełomie lat 1941-1942.
|
Z lewej jeszcze nieco skałek... |
|
...a potem już sama Opavska chata. |
|
Nieco zaniedbany cmentarz jeńców radzieckich. |
Po
krótkim spacerze szosą szlak prowadzi nas w lewo, przez most na
Czarnej Opawie. Stąd rozpoczyna się krótkie i łagodne podejście
na szczyt Kazatelnego. Pod wierzchołkiem las jest nieco bardziej
rzadki i widzimy stąd szczyty Wysokich Jesioników. Wokół
tabliczki szczytowej na próżno szukamy kazalnic, skał od których
wzięła się nazwa tej góry. Natykamy się na nie kawałek dalej,
na kolejnej niewielkiej kulminacji szczytowej. Irena oczywiście musi
na nie powłazić i tym razem nie ma jej jak od tego odwieść, bo
więcej skał podczas spaceru już nas nie czeka. Natomiast z tej
wyższej kazalnicy muszę ją ściągać, bo łatwiej wejść niż
zejść…
|
Ostatnie metry przed szczytem Kazatelnego. |
|
Trochę widoków na Wysokie Jesioniki. |
|
Irena na kazalnicy. Tak, trzeba ją było stamtąd ściągać. |
Do Rejvízu idziemy stąd jeszcze ponad
godzinę. Zejście do miejscowości nie jest specjalnie strome, a
szlak łagodnie wije się między drzewami. Nieco ciekawej robi się
w pobliżu samej wsi. Wkraczamy na torfowiska, wśród których
położone są oba mechové jezírka, przez kilkaset metrów idąc po
drewnianych balach, które chronią występującą tu roślinność.
Wokół rozciągają się podmokłe tereny, sporo tu mchu,
przechodzimy też nad urokliwym strumykiem.
|
Taaakie pająki przy szlaku! |
|
Dużo tu mchu, Velke mechove jezirko pewnie niedaleko! |
|
Tędy na szczęście nie przechodziliśmy, tylko kładką obok. |
Czas
mija szybko i nagle wychodzimy już na łąki pod Rejvízem. Na
chwilę zatrzymujemy się i podziwiamy panoramę z Biskupią Kopą,
Příčnym vrchem i Zámeckým vrchem. Stąd już tylko rzut
kamieniem do naszego parkingu. W ciągu sześciu i pół godziny
pokonaliśmy niecałe 16 kilometrów. Trasa jest łagodna, z jednym
tylko godnym wymienienia podejściem. Może brakuje na niej naprawdę
spektakularnych miejsc, ale nam klimat groty lurdzkiej, Koberštejnu
czy leśnego cmentarza bardzo przypadł do gustu. Jeżeli ktoś ma
ochotę na nie za długi, przyjemny leśny spacer z kilkoma
widokowymi miejscami, to szczerze polecamy wycieczkę z Rejvízu.
|
To już łąki pod Rejvizem. |
|
Na zakończenie panorama z Pricnym vrchem w tle. |
Opis
trasy: Rejvíz – Lurdská jeskyně - Zámecký vrch –
Opavská chata – Kazatelny - Rejvíz
Odległość:
15,7 km
Czas przejścia: 6 godzin 29 minut
Punkty
GOT: 20
Bardzo lubie te widoki w okolicach Rejvizu :) Ale my na razie bylismy jedynie nad Mechovym Jezirkiem, wiecej nie :(
OdpowiedzUsuńNo to musicie wrócić! Można w okolicy zaplanować fajne pętelki, na przykład korzystając z całej gamy szlaków (żółty, zielony, czerwony, niebieski) w kierunku Zlatego Chlumu, Certovych kameni i Jesenika. Watro tu przyjeżdżać, możliwości jest mnóstwo :)
UsuńLubie okolice Jeseników, świetne klimaty i trasy dla każdego.
OdpowiedzUsuńTo jedno z naszych trzech ulubionych pasm górskich :) Rzeczywiście, mimo że nie należy do największych, jest bardzo zróżnicowane i każdy znajdzie coś dla siebie. Są trasy nieco trudniejsze (na przykład Dolina Białej Opawy), są prostsze (na przykład ta opisywana). Są miejsca bardzo popularne jak na przykład Pradziad czy Serak, są bardzo spokojne jak Zamecky vrch. Do tego mnóstwo zabytków, więc jest co zwiedzać :)
Usuń