poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Na Postawną (1117 m n.p.m.)

Przed południem udało nam się zdobyć najwyższy szczyt Gór Złotych. Według różnych źródeł do tego miana pretendują jednak cztery dalsze wierzchołki i postanowiliśmy tego dnia zajrzeć na wszystkie z nich. W tym na uznawaną za najwyższy polski szczyt tego pasma Postawną, która mocno napsuła nam krwi.

Zanim jednak doszło do męczarni z Postawną, udaliśmy się na dwa całkiem sympatyczne szczyty. Najpierw żółte znaki zaprowadziły nas na Smrek Trójkrajny. Jego wierzchołek wznosi się kilkaset metrów od Przełęczy Trzech Granic i jest całe sześć metrów wyżej od niej. Trasa prowadzi wzdłuż granicy polsko-czeskiej, a z lewej dosyć dobrze widoczny jest Śnieżnik, któremu w trakcie kilkuminutowego spaceru można się dokładnie przyjrzeć. Po drodze mijamy odejście szlaku zielonego, w tym miejscu znajduje się skrzynka z zeszytem pamiątkowym, do którego się wpisujemy. Po chwili jesteśmy już na Smreku, którego szczyt znajduje się za kilkunastometrowym pasem borówek, nieco na lewo od szlaku, niedaleko słupka granicznego 41/14. Nazwa wierzchołka pochodzi od trójstyku trzech krain historycznych: Śląska, Moraw i Ziemi Kłodzkiej. Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć wracamy po swoich śladach na Przełęcz Trzech Granic. Z tą częścią wędrówki idzie nam dosyć szybko, na przełęcz docieramy tuż po jedenastej.


Taka przyjemna trasa prowadzi nas
z Przełęczy Trzech Granic na Smrek Trójkrajny.

Stąd Śnieżnik widać już całkiem dobrze.
Jest książeczka, to trzeba się wpisać.
Irena zadowolona, że tutaj wlazła...
...bo ostatnie metry nie były łatwe.
Smrek Trójkrajny znajduje się kawałek za tym słupkiem.
Teraz idziemy zielonym szlakiem narciarskim, prowadzącym wzdłuż granicy polsko-czeskiej, w przeciwnym kierunku. Zaczyna się najbardziej widokowa część naszej wędrówki, podziwiamy już nie tylko Masyw Śnieżnika, lecz również wyłaniające się z lewej strony wierzchołki Wysokich Jesioników. Kamienista ścieżka prowadzi nas pod górę i już po kilku minutach docieramy na Brusek. Ten słabo zaznaczony od strony przełęczy szczyt okazuje się bardzo urokliwy. Ukoronowany sporą skałką, od strony Czech i Przełęczy Bialskiej (dzielącej go od Travnej hory i Postawnej), ma dosyć strome stoki; oferuje też najciekawsze w najbliższej okolicy widoki. Jeszcze po drodze na jego wierzchołek mijamy pierwszych z wielu napotkanych tego dnia rowerzystów.


Łagodniejsze podejście na Brusek.

Na szczycie znajduje się całkiem fotogeniczna skałka.
To nieco trudniejsza wersja podejścia.
Po bardzo sprawnym zdobyciu pierwszych trzech szczytów, z dużym optymizmem udajemy się w kierunku Postawnej. Według mapy wierzchołek ukryty jest w lesie, kilkaset metrów od granicy, po jej polskiej stronie. Szczyt uznawany jest obecnie za najwyższy w polskiej części pasma. W jego pobliże docieramy szybko, w kilkanaście minut. Odbijamy w prawo czerwonym szlakiem narciarskim i z niego planujemy podejść na sam wierzchołek. Zazwyczaj takie szczyty, na które nie prowadzą szlaki, zdobywamy dosyć łatwo – po prostu idziemy tak długo pod górę, aż docieramy do najwyższego punktu. Na Postawnej sprawdzony sposób nas zawodzi – wierzchołek jest bardzo rozległy, a przy tym płaski. Przez dłuższą chwilę krążymy bezradnie wśród krzaków borówek, a nasze buty raz po raz z głośnym mlaśnięciem zapadają się w błoto. Kiedy jesteśmy już bliscy rezygnacji, nagle zauważamy aż cztery tabliczki z nazwą szczytu i jego wysokością. Wszystkie niestety są skierowane w przeciwnym kierunku, niż ten, z którego przyszliśmy. Nie mieliśmy szans ich zauważyć. Pewnie to zadanie jest łatwiejsze dla osób wspinających się tu od strony polskiej.


Szlak łagodnie opada w stronę Przełęczy Bialskiej.

Trochę torfowiskowo na tej wysokości.
W takiej scenerii szukamy szczytu Postawnej.
Irena i dwie z czterech tabliczek.
Tyle emocji podczas poszukiwań, to i ja zapozuję.
W stronę granicy wracamy nieco rozeźleni, ta Postawna kosztowała nas naprawdę sporo czasu i sił. Na szczęście do ścieżki granicznej docieramy bez problemów, cały czas idąc wzdłuż siatki otaczającej młody drzewostan. Na szlak wracamy w dosyć szczęśliwym miejscu, tuż przed nami widzimy łagodny stok Travnej hory. Trochę boimy się kolejnych poszukiwań najwyższego punktu, ale niemal od razu widzimy oznaczające szczyt charakterystyczne skały, znajdujące się jakieś 150 metrów w głąb Czech – akurat zmierza ku nim para naszych południowych sąsiadów. W ten sposób ostatni z naszych celów osiągamy szybko i sprawnie.


Gdzieś przed nami Śnieżnik i Czarna Góra.

Na szczycie Travnej hory również jest całkiem sympatycznie.
Po chwili jesteśmy znów na granicy i idziemy szlakiem narciarskim. Ten skręca w lewo i łączy się z czeskim czerwonym szlakiem. W zasadzie moglibyśmy teraz wrócić nim aż do Ramzovej, spacerujemy jednak jeszcze kawałek w przeciwnym kierunku. Docieramy w ten sposób do schroniska Paprsek, gdzie przez chwilę odpoczywamy. Miejsce jest dosyć urokliwe, rozciągają się stąd bardzo ładne widoki. Pod samo schronisko prowadzi jednak asfaltowa droga i wyciąg, jest więc tutaj bardzo tłoczno. My jesteśmy raczej miłośnikami ciszy i spokoju w górach, nie zostajemy więc na dłużej.


Dalej idziemy szlakiem granicznym.

To już zwykły szlak pieszy, czerwony w dodatku.
Pod schroniskiem Paprsek spory ruch.
Widoki z przyschroniskowej polany są niczego sobie.
I jeszcze jedno ujęcie schroniska, w tle Wysokie Jesioniki.
Wracamy na czerwony szlak, który prowadzi nas do Petříkova. Szeroki leśny trakt przez połowę trasy opada dosyć łagodnie, nie ma nawet strumyka, który urozmaicałby wędrówkę. Przy Císařskiej chacie krzyżuje się z zielonym szlakiem i od tego miejsca opada już stromo w dół. Ostatnie dwadzieścia minut przed Petříkovem prowadzi już po asfalcie. Z tej wsi już po własnych śladach wracamy na parking na Ramzovskim sedle, po drodze ciesząc się jeszcze ładnymi widokami na Serak i Obri skaly.


Powrót do Petříkova jest dosyć monotonny.

Przez większość trasy widoków jest niewiele.
Tutaj chlubny wyjątek w postaci Jesioników.
To już skrzyżowanie szlaków przy Císařskiej chacie.
Za drzewami ukryta jest sama Císařská chata.
Kawałek stromego zejścia w dół...
...i dalej jest jeszcze spokojniej, bo to już asfalt.
Po południu Petříkov wygląda nieco bardziej kolorowo.
Chyba najfajniejsze widoki podczas drogi powrotnej
 - Obri skaly jak na dłoni.
Pozor vlak! To już stacja kolejowa w Ramzovej.
Opis trasy: Przełęcz Trzech Granic – Smrek Trójkrajny – Przełęcz Trzech Granic – Postawna – schronisko Paprsek – Císařská chata - Petříkov - Ramzovské sedlo
Odległość: 15 km
Czas przejścia: 4 godziny 10 minut
Punkty GOT: 15

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz