Najwyższy szczyt Gór Kamiennych nie
stanowi specjalnego wyzwania. W jego najbliżej okolicy spędziliśmy
półtorej godziny, a następnie zajrzeliśmy do wnętrza jednego z
najpiękniejszych polskich zamków.
Na parkingu przed schroniskiem
Andrzejówka jesteśmy kwadrans przed południem i od razu ruszamy w
kierunku szczytu. Widzimy niepozorny wierzchołek tuż przed sobą, a
żółte znaki obiecują nas tam zaprowadzić w 15 minut. Ruszamy
śmiało pod górę i jesteśmy nieźle zaskoczeni. Podejście jest
naprawdę strome i pokonując kolejne metry raz po raz przytrzymujemy
się wystających ze stoku korzeni. Zgodnie ze wskazówkami na szczyt
docieramy dokładnie w południe, ale 140 metrów różnicy wysokości
na 300-400-metrowym odcinku sprawia, że zatrzymujemy się na krótki
odpoczynek.
|
Niemal pod samą "Andrzejówkę" można dojechać samochodem. |
|
Przed nami Waligóra - szczyt wydaje się dosyć niepozorny |
|
Sam początek drogi jest dosyć przyjemny. |
|
Tutaj odbijamy w lewo. |
|
Czeka nas kilka minut bardzo stromego podejścia. |
|
Zza drzew widzimy zarysy sąsiednich wniesień. |
|
"Andrzejówka" jest już dużo niżej. |
|
I dowód, że wdrapaliśmy się na szczyt! |
Nie chcemy wracać tą samą drogą, nie
mając specjalnej ochoty na schodzenie szurając tyłkiem po ziemi.
Postanawiamy zejść żółtym szlakiem na rozdroże pod Suchawą, a
stamtąd wrócić czarnym szlakiem do schroniska. Wychodzi z tego
spokojny czterdziestominutowy spacer po łagodnych ścieżkach i
leśnych drogach. Czeka nas też miła niespodzianka, bo przy samym
rozdrożu rozciągają się ładne widoki na Góry Stołowe.
|
Szlak w kierunku rozdroża pod Suchawą jest znacznie łagodniejszy. |
|
Szczyt Suchawki widać całkiem dobrze. |
|
Niespodziewane widoki w kierunku Gór Stołowych. |
|
I Andrzejówka znów przed nami. |
Do Andrzejówki wracamy tuż przed
pierwszą. Wchodzimy do schroniska po pieczątki turystyczne,
zamierzamy również zjeść obiad. Może i nie jest najtaniej, ale
za to bardzo smaczne, a dwie porcje „Ducha Gór” są naprawdę
duże i ledwie udaje nam się z nimi uporać. Sam budynek z 1933 roku
przypada nam do gustu, jest bardzo ładnie utrzymany, czysty i ze
smakiem przystrojony.
Kiedy opuszczamy Andrzejówkę, zaczyna
padać zapowiadany na popołudnie deszcz. Choć raz po raz wzmaga się
i ustaje, a gdzieniegdzie pojawiają się przejaśnienia,
postanawiamy tego dnia nie ruszać już na szlak i udajemy się do
Książa.
Docieramy tam na krótko przed godziną
piętnastą. Parking niedaleko zamku kosztuje nas 10 zł, a bilet
zwiedzanie budowli wraz z tarasami i palmiarnią prawie 40 zł Przez
półtorej godziny przewodnik oprowadza nas po eleganckich wnętrzach
i opowiada m.in. o życiu księżnej Daisy, co mnie (o Książu piszę
ja – Irena) interesuje najbardziej. Schodzimy nawet do podziemi –
tego nie pamiętamy ze szkolnych wycieczek. Przyległe tarasy też
robią na nas wrażenie, choć jeszcze piękniej jest tu pewnie w
maju, kiedy liczne rododendrony rosnące na terenach przyległych do
zamku zakwitają. Zerkamy również na mauzoleum – niestety z
powodu remontu jest zamknięte, ale widać, że prace szybko
postępują. Do palmiarni niestety już się nie udajemy – jest
krótko przed piątą, a tylko do siedemnastej wpuszczani są tam
turyści. My musielibyśmy iść tam dobre 20-30 min, a po zwiedzaniu
zamku z przewodnikiem jesteśmy bardziej zmęczeni niż po niejednej
górce. Decydujemy się na powrót do domu i spokojny wieczór na
kanapie w salonie.
Góry Wałbrzyskie i Kamienne opuszczamy
z lekkim niedosytem. Co prawda tego dnia udaje nam się zdobyć dwa
szczyty do Korony Gór Polski, ale takie polowanie na konkretne góry
podoba nam się coraz mniej. Nie ma to jak ruszyć o świcie na
szlak, przespacerować kilka dobrych godzin i przy okazji wdrapać
się na określony wierzchołek. I taki jest nasz plan na kolejną
wizytę w tych okolicach.
Opis trasy:
Schronisko PTTK Andrzejówka – Waligóra – Rozdroże pod Suchawą
– Schronisko PTTK Andrzejówka
Odległość:
2,8 km
Czas przejścia:
1 godzina 5 minut
Punkty GOT:
4
Góry Suche są niepozorne jeśli chodzi o trudność, ale mają też sporo ukrytego piękna. Tylko, żeby je zauważyć, to trzeba mieć dobrą kondycję. Trudno jest bowiem podziwiać piękne widoki, jak myśli się potyka o własny język.
OdpowiedzUsuńTrochę mi zajęło, żeby w pełni odkryć te góry - kilka razy tam wracałem, ale naprawdę było warto. Przy zejściu z Waligóry najlepiej zboczyć z żółtego szlaku i iść szlakiem rowerowym. Po kilku minutach można dojść do ruin dawnego domku myśliwskiego. Stamtąd są wspaniałe widoki na Góry Sowie. Następnie singletrackiem można dojść na granicy i wejść na Ruprechticky Spicak. Tam znajduje się wybitny punkt widokowy. Uwaga - tam również jest bardzo stromo. Potem można iść zielonym szlakiem granicznym, skąd można podziwiać urodę Gór Suchych, a następnie Bednarskim Jarem dojść do niebieskiego szlaku. A tamtędy najpierw mega stromo na Włostowę, a następnie na Kostrzynę, Suchawę i wrócić do Andrzejówki.
Zaledwie 13 kilometrów, a można się solidnie zmęczyć. Polecam.