Naszą
wyprawę w Sudety Zachodnie rozpoczęliśmy od zdobycia Skalnika. Z tym zadaniem uporaliśmy się do południa,
postanowiliśmy więc zabrać się za kolejny szczyt Korony Gór
Polski, najwyższy wierzchołek Gór Kaczawskich – Skopiec.
Na
Przełęcz Komarnicką docieramy tuż po trzynastej. Samochodem
dojeżdżamy do samego końca miejscowości Komarno i parkujemy na
poboczu, gdzie kończy się asfalt. Miejsca jest tutaj niewiele, ale
też góra nie jest specjalnie popularna, więc zawsze powinien się
jakiś kawałek znaleźć. Mimo względnie małej atrakcyjności tej
części Gór Kaczawskich, jakiś ruch turystyczny cały czas jest.
Kiedy przyjeżdżamy ktoś akurat schodzi ze Skopca, kolejny samochód
podjeżdża za nami. Jesteśmy całkiem pewni, że zanim ustanowiono
Koronę Gór Polski, ruch był tutaj zdecydowanie mniejszy.
Pod
górę ruszamy za niebieskimi znakami. Idziemy polną drogą wśród
łąk, a za plecami mamy jedyne podczas tej krótkiej wędrówki
widoki – za to widoki całkiem urokliwe, bo widzimy panoramę
Kotliny Jeleniogórskiej z Karkonoszami. Mijamy charakterystyczne
kolorowe drzewko obwieszone zużytym obuwiem (choć Irena twierdzi,
że jedna z par jest całkiem dobra i została bezczelnie poświęcona
na rzecz tej instalacji artystycznej) i skręcamy w prawo w las.
Przez kilka minut jest nieco stromiej. Po lewej widzimy tabliczkę
informującą, że droga ma prywatnego właściciela i wkrótce
zostanie zamknięta. Trochę szkoda byłoby europejskiego szlaku
długodystansowego E3 (bo na nim po raz kolejny jesteśmy), podejście
na najwyższy szczyt Gór Kaczawskich pewnie nieco by się wtedy
wydłużyło – ale może nowe wyznaczenie szlaku nada mu trochę
atrakcyjności? Nie starcza nam nawet czasu żeby porządnie
przemyśleć tę kwestię, bo już po kwadransie jesteśmy na
niewielkiej przełęczy, na której znajdujemy znak wskazujący drogę
na Baraniec (w prawo) oraz na Skopiec (w lewo).
|
Dodaj napis |
|
Widok z Przełęczy Komarnickiej w stronę Karkonoszy, |
|
Tego drzewa nie może zabraknąć w żadnej relacji :) |
|
No i Śnieżka się pokazała... |
|
...i kawałek dalej też ją widać :) |
|
Tak wygląda krótkie podejście na szczyt. |
|
A tu jesteśmy już prawie na samej górze - widok na Góry Kaczawskie. |
|
Szlak na same wierzchołki nie prowadzi, ale trudno się zgubić. |
Postanawiamy
zacząć od pierwszego z tych szczytów i po krótkiej chwili
jesteśmy pod charakterystycznym masztem radiowym. Tabliczki nie
znajdujemy, więc robimy sobie zdjęcia na tle masztu i ruszamy
dalej. Przejście na szczyt Skopca nie kosztuje wiele wysiłku i
zajmuje nam całe… sześć minut. Wierzchołek nie robi specjalnego
wrażenia – ot las, tabliczka z nazwą szczytu i jego wysokością
oraz kilka skałek. Pozytywnie zaskakuje nas skrzynka, w której
znajdujemy przede wszystkim pieczątkę – Irena jak zwykle ma sporo
frajdy w przybijaniu jej w naszych książeczkach.
|
Szczyt Barańca z płytkiej przełęczy. |
|
Znowu widzimy kawałek Gór Kaczawskich. |
|
Irena na szczycie Barańca. |
|
A tutaj zdobyła już Skopiec. |
Tą
samą drogą wracamy na Przełęcz Komarnicką. Po drodze
postanawiamy jeszcze skorzystać z okazji i zdobyć znajdującą się
w pobliżu Folwarczną. W Górach Kaczawskich cztery najwyższe
szczyty – Skopiec, Baraniec, Folwarczna i Okole - mają niemal tę
samą wysokość. Skoro już tutaj jesteśmy, to czemu nie zaliczyć
od razu trzech z nich? Szkopuł w tym, że na Folwarczną nie
prowadzi żaden oznakowany szlak. Na mapie widzimy jednak ścieżki,
które zdają się sięgać szczytu, bierzemy więc mapę do ręki,
kompas i ruszamy na jego poszukiwania. Po 25 minutach bez większych
problemów nam się to udaje. Na wierzchołku nie spędzamy
specjalnie dużo czasu, jest tutaj dosyć sporo natarczywego
robactwa, postanawiamy więc na przełaj wrócić na przełęcz.
|
Przy podejściu na Folwarczną kierujemy się mapą i kompasem. |
|
Po 25 minutach odnajdujemy szczyt. |
|
To tak, żebym i ja pojawił się w relacji. |
Okazuje
się, że w nieco ponad pięć minut prowadzi nas tam nienaniesiona
na mapę ścieżka. Może dopiero w ostatnich latach wydeptali ją
turyści? W każdym razie to znacznie krótsza droga na Folwarczną.
Jeżeli ktoś zechce ruszyć w nasze ślady, to podpowiadamy jak na
nią trafić. Kiedy szlak niebieski skręca z przełęczy w prawo w
las, my idziemy prosto. Po stu metrach widzimy z lewej niskie
drewniane ogrodzenie. Zaraz za nim skręcamy w lewo na ścieżkę,
która w kilka minut prowadzi na szczyt. Zresztą zerknijcie na
zdjęcia, na jednym z nich Irena wskazuje gdzie iść.
|
Wychodzimy z lasu podziwiając panoramę Rudaw Janowickich i Karkonoszy. |
|
Irena wskazuje najkrótszą drogę na Maślak. |
Zdobycie
najwyższych szczytów Gór Kaczawskich to mało forsowny
spacer. W samochodzie jesteśmy po niecałej półtorej godzinie,
choć pewnie po lepszym rozpoznaniu można je spokojnie zdobyć w
ciągu godziny. Wcinamy kanapkowy obiad i ruszamy w dalszą drogę, w
kierunku naszej kwatery w Świeradowie-Zdroju. Po drodze zatrzymujemy
się na Rozdrożu Izerskim. Przez chwilę zastanawiamy się, czy
jeszcze tego dnia nie zaatakować Wysokiej Kopy. Jest już jednak
prawie szesnasta, szybko przeliczamy że będziemy na szlaku niemal
aż do zmroku, a do tego zaczyna padać. Decydujemy więc, że tym
razem pójdziemy wcześniej spać, a na najwyższy szczyt Gór
Izerskich udamy się następnego dnia, z samego rana.
Opis
trasy: Przełęcz Komarnicka – Baraniec – Skopiec –
Przełęcz Komarnicka – Folwarczna (Maślak) – Przełęcz
Komarnicka
Odległość:
6 km
Czas
przejścia: 1 godzina 25 minut
Punkty
GOT: 6
Folwarczna to nie Maślak
OdpowiedzUsuńMaślak jest nieco dalej
Uzasadnienie na stronie Wielka Korona Gór Polski
No i znowu się czegoś nowego dowiedzieliśmy :) Bardzo ciekawa strona, z zainteresowaniem przeczytaliśmy całe uzasadnienie.
Usuń