niedziela, 17 września 2017

Na Wysoką Kopę (1126 m n.p.m.)

Najwyższy szczyt Gór Izerskich był trzecim z celów naszego „małego urlopu” i przy tym nie obiecywał ani szczególnie ładnych widoków, ani specjalnie ciekawej trasy. W sobotę przy okazji zdobywania Skalnika i Skopca zostaliśmy jednak przyjemnie zaskoczeni – najpierw punktem widokowym na Ostrej Małej, następnie ładną panoramą Karkonoszy. Powiedzmy sobie jasno – kochamy góry i zawsze po drodze znajdziemy coś, co sprawia, że jesteśmy zadowoleni z podjętej wędrówki. Nie inaczej było także w przypadku Wysokiej Kopy.

Nad tym, jak ułożyć sobie nasz drugi dzień w Sudetach Zachodnich, zastanawiamy się dosyć długo. Na pewno chcemy pochodzić trochę po Górach Izerskich, przy okazji zdobywając ich najwyższy szczyt – Wysoką Kopę. Optymalnym rozwiązaniem wydaje się przejazd autobusem do Szklarskiej Poręby i powrót Głównym Szlakiem Sudeckim – po drodze zajrzelibyśmy właśnie na Kopę. To jednak kawał drogi i najchętniej wyruszylibyśmy o świcie, a pierwszy autobus ze Świeradowa wyjeżdża dopiero o 10:30. Z kolei wracać popołudniowym autobusem ze Szklarskiej nie chcemy – jest niedziela, długi weekend, więc wydaje nam się całkiem prawdopodobne, że w busie może zabraknąć miejsca. W końcu decydujemy się na nieco pewniejsze rozwiązanie i planujemy pętelkę z Rozdroża Izerskiego.
Na dużym parkingu jesteśmy tuż przed siódmą. Na miejscu czeka już kilka samochodów, pewnie należą do osób, które w góry wybrały się o świcie. Na początek szukamy znaków zielonych, chcemy żeby zaprowadziły nas na rozdroże pod Zwaliskiem. Te przez pierwsze dwadzieścia minut prowadzą nas leśną drogą, łagodnie pod górę. Z prawej mijamy zbiorniki wodne, zaopatrujące znajdujący się tutaj przed laty obóz wojskowy. Przed nami, bardzo wysoko, widzimy kopalnię kwarcu „Stanisław”. Same szczyty Gór Izerskich na razie są ukryte w chmurach, mamy jednak nadzieję, że później się wypogodzi.

Frekwencja na parkingu o poranku.

Pierwszy odcinek szlaku.
Kopalnia Stanisław tonie w chmurach.
Nagle szlak skręca w prawo i prowadzi ostro pod górę. Przez kwadrans wspinamy się wśród korzeni i skałek, nie jesteśmy jednak zmartwieni (no, przynajmniej ja nie jestem) trudnością tego odcinka – zgodnie z mapą to jedyne poważniejsze podejście w drodze do celu. Po chwili znów znajdujemy się na leśnej drodze i już znacznie łagodniej podchodzimy w kierunku Rozdroża pod Zwaliskiem. W pewnym momencie widzimy tabliczkę, kierującą nas w stronę Kamienia Narzeczonych. Sprawdzam w podręcznym przewodniku co to za miejsce i czytam o rozciągających się stamtąd ładnych widokach. Udajemy się więc na poszukiwania kamienia, niestety bezskutecznie. Owocem trwających kwadrans poszukiwań wśród mokrych po nocnych deszczach krzaków, są tylko przemoczone do kolan spodnie. Kamienia nie widać, do tego nie jest on naszym głównym celem, dla uniknięcia dalszych strat wracamy więc na szlak.

Tutaj zaczyna się najtrudniejsze podejście w drodze na szczyt.

Po drodze jest dosyć stromo.
Gra światła trochę nam wynagradza trudy.
Ostatnie metry - za chwilę będzie już znacznie lżej.
Na Rozdrożu pod Zwaliskiem jesteśmy po godzinie wędrówki. Przez krótką chwilę zastanawiamy się nad tym, żeby poświęcić dodatkowe dwie godzinki i zajrzeć na Wysoki Kamień, decydujemy się jednak na pozostanie przy pierwotnym planie. Głównym Szlakiem Sudeckim (czerwonym) idziemy w kierunku Rozdroża pod Izerskimi Garbami. Trasa robi się niespodziewanie ciekawa. Mijamy kolejne, dosyć spore skały, w tym bardzo urokliwy Wieczorny Zamek. Ponieważ tym razem nie mam w zanadrzu żadnego punktu widokowego, pozwalam Irenie wdrapać się na jedną ze skał. Widoki mamy tylko na północ, w kierunku Grzbietu Kamienickiego, Karkonosze są niestety zasnute gęstymi chmurami. Po pół godzinie docieramy do kopalni „Stanisław”, skąd mają roztaczać się całkiem ładne widoki. Ta okolica jest jednak również w chmurach, nie zatrzymujemy się więc tutaj.

Pierwsze skałki. Będzie ich jeszcze sporo.

Prawie jak torfowisko :)
Mijamy coraz więcej ciekawych skał.
Irenka w końcu musi po nich trochę pohasać.
Widoki w kierunku Grzbietu Kamienickiego.
Wieczorny Zamek w pełnej krasie.
Kopalnia Stanisław dalej zasnuta jest chmurami.
Spod kopalni schodzimy kawałek na dół, na Rozdroże pod Izerskimi Garbami. Tutaj opuszczamy wygodną leśną drogę i zaczynamy się wspinać ścieżką wśród drzew. Podejście zajmuje nam jakieś 20 minut, w tym czasie wchodzimy niemal 100 metrów w górę, co nie jest jednak szczególnie uciążliwe. Problemy stwarzają tylko dosyć rozległe kałuże, które na wąskiej ścieżce dosyć trudno ominąć. W końcu jednak szlak znowu prowadzi nas drogą. Po dwóch i pół godzinie spaceru docieramy do bardzo solidnej wiaty turystycznej, gdzie zarządzam popas. Z mapy wynika, że jesteśmy bardzo blisko szczytu, a za wiatą zauważam bardzo interesująca ścieżkę. Towarzystwa dotrzymuje nam starszy pan z piwem w ręku (jakby kto pytał, jest dopiero 9:30), który tłumaczy że szuka kawałka drutu, bo zabrał rodzinę w góry i zerwała mu się rura wydechowa. Historia wydaje nam się dosyć mało prawdopodobna, tym bardziej że rzeczonego samochodu nigdzie nie widać, no ale nie można przecież niczego wykluczyć. Drutu na wyposażeniu nie mamy, dlatego nie możemy pomóc.

Schodzimy w kierunku Rozdroża pod Izerskimi Garbami.

Początek podejścia pod sam szczyt.
Okolica jest dosyć urokliwa.
Po zjedzeniu śniadania, wypatrzoną ścieżką ruszamy delikatnie pod górę. Wokół nas sporo osób zbiera jagody, widzimy też pojedyncze pnie obumarłych drzew. Widok ten był w Górach Izerskich dosyć częsty jeszcze kilkadziesiąt lat temu, podczas poważnej klęski ekologicznej. Dzisiaj na szczęście las się odradza, a pozostałości po tamtych smutnych czasach jest już niewiele. Po 10 minutach jesteśmy na szczycie. Nic tu ciekawego, tylko tabliczka z jego nazwą, wracamy więc na czerwony szlak.

Tak wygląda początek wypatrzonej ścieżki.

Widać jeszcze ślady klęski ekologicznej sprzed lat.
Ale fajny korzeń! Tutaj muszę mieć zdjęcie!
No i dowód, że się wdrapaliśmy :)
Chcemy zrobić pętelkę do parkingu, dlatego nie wracamy tą samą drogą, a idziemy dalej Głównym Szlakiem Sudeckim. Droga jest początkowo dosyć monotonna, przez niecałą godzinę idziemy mniej więcej w tym samym kierunku, wśród młodych drzew. Kiedy docieramy do szczytu Sinych Skałek, wreszcie otwierają się przed nami porządne widoki. Widzimy Stóg Izerski ze schroniskiem, w tle Smrk z wieżą widokową, z prawej mamy Sępią Górę, a w dole przed nami są zabudowania Świeradowa Zdroju. Dopiero na tym odcinku Góry Izerskie robią na nas wrażenie, na tyle, że postanawiamy kiedyś wrócić tutaj na kilka dni i poświęcić je na same Izery.

Główny Szlak Sudecki na tym odcinku jest dość monotonny.
Widoki na Świeradów Zdrój.
Stóg Izerski ze schroniskiem i Smrk z wieżą widokową.
Schodzimy w kierunku Rozdroża pod Kopą.
Czerwone znaki prowadzą nas z Sinych Skałek na Rozdroże pod Kopą. Tam żegnamy się z Głównym Szlakiem Sudeckim i skręcamy w prawo, idąc za żółtymi znakami. Zejście na Rozdroże Izerskie jest dosyć monotonne, jedynie od czasu do czasu widzimy z lewej wierzchołki Grzbietu Kamienickiego, przechodzimy też nad kolejnymi potokami, które niżej łączą się w Kwisę. Po pięciu godzinach wędrówki jesteśmy znów na parkingu. Jest dopiero południe i chcemy jeszcze wykorzystać dzień na zdobycie jakiegoś ciekawego, choć nieco mniej wymagającego szczytu. Po chwili zastanowienia podjeżdżamy na stację benzynową. Trzeba zatankować, bo wybraliśmy cel, pod który musimy spory kawałek podjechać.

Jeden z kilku potoków źródłowych Kwisy.

Zbiorniki wodne w drodze na Rozdroże Izerskie.
Teraz kopania jest już widoczna całkiem dobrze.
Dla porównania - parking po południu.
Opis trasy: Rozdroże Izerskie – Rozdroże pod Zwaliskiem – Rozdroże pod Izerskimi Garbami – Wysoka Kopa – Rozdroże pod Kopą – Rozdroże Izerskie
Odległość: 15,3 km
Czas przejścia: 4 godziny 59 minut
Punkty GOT: 20

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz