niedziela, 17 lipca 2016

Na Biskupią Kopę (890 m n.p.m.) / GSS przez Góry Opawskie (część III)

Budowa schroniska na szczycie Biskupiej Kopy trwa od wielu lat.
Plan minimum na pierwszy dzień wędrówki Głównym Szlakiem Sudeckim zrealizowaliśmy bardzo szybko, bo do schroniska dotarliśmy już o trzynastej. Po krótkim odpoczynku postanowiliśmy więc zaliczyć kolejną część zaplanowanej trasy. Czekało nas zdobycie Biskupiej oraz Srebrnej Kopy. Nieoczekiwanie powrót z drugiego z tych szczytów zamienił się w prawdziwy wyścig z burzą.

Schronisko opuszczamy kwadrans po drugiej i udajemy się czerwonym szlakiem w stronę Biskupiej Kopy. Pokonanie tego bardzo dobrze znanego nam odcinka zajmuje nam piętnaście minut. W ten sposób na najwyższym szczycie województwa opolskiego znajdujemy się razem już po raz trzeci w tym roku. Koniecznie trzeba również wejść na wieżę widokową imienia Franciszka Józefa. Widoczność jest dosyć dobra, ale bez rewelacji. Na horyzoncie udaje się dostrzec Górę Świętej Anny, a na zachodzie widoki sięgają Jeziora Otmuchowskiego i Gór Złotych. Nad południową częścią panoramy góruje potężny Pradziad. 

Wieża widokowa imienia Franciszka Józefa na Biskupiej Kopie.
Widok na Głuchołazy, w tle Jezioro Nyskie.
Zlate Hory z widoczne z wieży imienia Franciszka Józefa.
Panorama Masywu Góry Parkowej ze szczytu Biskupiej Kopy.
Widok na szczyt Srebrnej Kopy.
Na wieży czujemy odświeżający powiew wiatru, który jest miłą odmianą po dotychczasowych upałach. Nie podejrzewamy jeszcze, co właściwie przyniesie wiatr.
Z Biskupiej Kopy schodzimy czerwonym szlakiem, ale w odwrotnym niż zazwyczaj kierunku – na Przełęcz pod Kopą. Najpierw mijamy budowane na szczycie od kilku lat schronisko. Okazuje się, że właściciel zaczął bardzo ambitnie, a my mimo wielu wizyt na wieży nigdy wcześniej dokładnie nie obejrzeliśmy tego miejsca. Jednakże budowa tego obiektu niestety od dłuższego czasu nie postępuje, a sprzęt wygląda na dawno nieużywany.
Czerwone znaki prowadzą nas przez kilka minut wygodną leśną drogą, żeby po chwili skręcić w lewo, w kierunku górskiej ścieżki. Na samym zakręcie znajdują się ruiny schroniska Rudolfsheim. To najstarsze schronisko na Biskupiej Kopie, zbudowane przez sołtysa Petrovic Franza Rudolfa w 1893 roku, a następnie wielokrotnie rozbudowywane. Po II Wojnie Światowej zostało opuszczone i popadło w ruinę, a w 1954 roku rozebrano jego resztki. Do dzisiaj na miejscu pozostały kamienne fundamenty oraz piwnice, które robią dosyć smutne wrażenie.

Ruiny schroniska Rudolfsheim.
Do opuszczonych piwnic można jeszcze zajrzeć.
Resztki dawnych fundamentów schroniska.
Na przełęcz schodzimy stąd dosyć stromą ścieżką. Las z obu jej stron został prawie doszczętnie wycięty, a droga raz po raz jest zagrodzona zwalonymi drzewami. Zejście zajmuje nam około 20 minut. Na Przełęczy pod Kopą decydujemy, że przejdziemy jeszcze kawałek Głównego Szlaku Sudeckiego aż do Przełęczy pod Zamkową Górą i wrócimy do schroniska. Wejście na Srebrną Kopę zajmuje nam pół godziny i w tym czasie cieszymy się pięknymi widokami po czeskiej stronie granicy.

Zejście Głównym Szlakiem Sudeckim w kierunku Przełęczy pod Kopą.
Las został wycięty po obu stronach granicy.
Główny Szlak Sudecki na szczycie Srebrnej Kopy.
Kiedy już mijamy szczyt, z lewej otwiera się panorama okolic Głuchołaz i widzimy, co nas czeka… Niebo na zachodzie jest bardzo ciemne, zaczyna też bardzo mocno wiać. W oddali słychać pierwszy grzmot. Zwiedzeni dobrą pogodą od strony czeskiej, zawędrowaliśmy dosyć daleko od schroniska. Na początku nie możemy jednak za bardzo przyspieszyć – zejście czerwonym szlakiem w stronę przełęczy jest bardzo strome, a cały stok nosi ślady tegorocznej wycinki drzew. Co rusz przegradzają drogę zwalone pnie, czerwonych znaków też jest jak na lekarstwo.
W końcu jednak docieramy do szlaku żółtego i kierujemy się nim pod górę, w stronę schroniska. Teraz zaczyna się prawdziwy wyścig z czasem, bo wieje coraz mocniej. Po drodze mijamy ciężki sprzęt, którego operator niezrażony zbliżającą się burzą tuż nad naszymi głowami kontynuuje wycinkę lasu. Po chwili docieramy na plac Habla, wtedy zerkamy na oznakowanie. Do schroniska ma być aż 55 minut… Jeszcze bardziej przyspieszamy. Dalej mijamy dwie grupki osób uciekających w stronę Pokrzywnej. Dziwi nas ten wybór, przecież na dół są ponad dwie godziny drogi.
Kiedy na głowy spadają nam pierwsze krople deszczu, jesteśmy już tuż przy schronisku. Udało się - zdążyliśmy! Patrzę na zegarek i nie dowierzam. Adrenalina jak widać zrobiła swoje, bo na miejsce zamiast w niecałą godzinę, dotarliśmy w niespełna 25 minut!

Do schroniska powracamy w ostatniej chwili.
Po siedemnastej siedzimy już wygodnie w sali schroniska, kiedy na zewnątrz już na dobre hula burza. Postanawiamy trochę się rozgrzać i zamawiamy po misce zupy. Pomidorowa i cebulowa bardzo przypadają nam do gustu. Za dwie godziny wracamy na kolację i tym razem pałaszujemy placki ziemniaczane po węgiersku. Znowu bardzo nam smakuje i wracamy do schludnego, trzyosobowego pokoju, który zajmujemy we dwójkę. Najedzeni, szybko kładziemy się spać. Kiedy zasypiamy, na zewnątrz się rozpogadza i liczymy na to, że tak już pozostanie do końca naszej wycieczki. Teraz trzeba jednak porządnie odpocząć, bo następnego dnia czeka nas jeszcze jakieś 30 kilometrów marszu!

Wieczorną pogodę obserwujemy już z okien naszego pokoju.
O drugim dniu naszej wędrówki Głównym Szlakiem Sudeckim napiszemy w kolejnej części naszej relacji.


Opis trasy: Schronisko PTTK pod Biskupią Kopą – Biskupia Kopa – Przełęcz pod Kopą (Mokra) – przez Srebrną Kopę na przełęcz pod Zamkową Górą – Przełęcz pod Kopą (Mokra) - Schronisko PTTK pod Biskupią Kopą
Odległość: 8,3 km
Czas przejścia: 2 godziny 20 minut
Punkty GOT: 7 (liczymy tylko punkty uzyskane na Głównym Szlaku Sudeckim)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz