Drugi
dzień kwietniowego weekendu w Beskidzie Śląskim stanowił dla nas
bardzo nietypową przygodę. Po raz pierwszy od dawna ruszyliśmy na
szlak nie po to, by zdobyć planowane od dawna szczyty, a po prostu
zobaczyć gdzie nas nogi poniosą. W ten sposób udało nam się
poznać kilka bardzo ciekawych miejsc.
Nasz
plan polega na unikaniu znaczących podejść i spokojnym spacerze po
Beskidzie Śląskim. Wybieramy więc wędrówkę z Przełęczy
Salmopolskiej na Stary Groń. Dochodzi w tej sposób do niecodziennej
sytuacji, bo po raz pierwszy zamiast wspinać się na szczyt,
będziemy w przeważającej mierze… na niego schodzić, za
podejście będzie nas czekało w drodze powrotnej. Jak się
domyślacie po tytule, na tym etapie nie wiemy też jeszcze, gdzie
ostatecznie zaprowadzi nas szlak.
Wyjazd
z kwatery zajmuje nam dłużej niż zwykle – nie dość że się
porządnie wysypiamy (co dla nas oznacza pobudkę tuż przed siódmą),
to jeszcze pakujemy nasze rzeczy do samochodu. W efekcie na przełęczy
jesteśmy dopiero o dziewiątej. Wybieramy niewielki parking przy
drodze leśnej z prawej strony (patrząc od strony Wisły), tam
widzimy mniejszy potencjał na kolizje w czasie naszej nieobecności
;) Po chwili wychodzimy już na szlak.
Na
Przełęczy Salmopolskiej pojwia się coraz więcej ludzi, dlatego
szybko za czerwonymi znakami podchodzimy na Biały Krzyż i Grabową.
Zgodnie z planem z Grabowej schodzimy czarnym szlakiem, szybko tracąc
w ten sposób niemal 200 metrów wysokości. To niby niewiele, ale
czując jeszcze w nogach poprzedni dzień, pamiętamy, że trzeba
będzie tu się znów wdrapać. Już podczas zejścia łapiemy
pierwsze widoki na pasmo Czantorii i Stożka. W najniższym punkcie
trasy mijamy pasące się stadko owiec i chatę pod Grabową. Powoli
zaczynamy się wspinać na długie i łagodne podejście na Stary
Groń. To tylko kilkadziesiąt metrów w górę, rozłożone na ponad
trzy kilometry, dlatego nie męczymy się niemal wcale. Za to
cieszymy się ładną pogodą. Powietrze nie jest tak czyste jak
dzień wcześniej, i tak bardzo dokładnie widzimy
na pierwszym planie pasmo Równicy z Orłową i Trzema Kopcami, dalej
całą naszą trasę z dnia poprzedniego od Czantorii po Stożek, w tle Beskid Śląsko-Morawski, a z prawej między
innymi Klimczok i Skrzyczne.
|
Dla koneserów - poranny stan parkingu. |
|
Sytuacja po drugiej strony przełęczy. |
|
Pierwsze widoki na Klimczok i Magurę. |
|
Łagodne podejście na Biały Krzyż. |
|
Równie spokojne podejście na Grabową. |
|
Spomiędzy drzew wyłania się Skrzyczne. |
|
Tutaj już schodzimy z Grabowej. |
|
Stadko owiec przy chacie pod Grabową. |
W
ten sposób szybko mija czas. Po godzinie wędrówki docieramy na
szczyt Starego Gronia, gdzie czeka nas niespodzianka w postaci
drewnianej wieży widokowej. Widzieliśmy ją tylko na części
naszych map, i to w różnych miejscach, dlatego nie dowierzaliśmy,
czy naprawdę tam będzie. Okazało się, że jest, i to całkiem
sympatyczna. Dzięki niej jeszcze dokładniej możemy obejrzeć
okoliczne szczyty. Wieża znajduje się na polanie, tutaj też
zatrzymujemy się na drugie śniadanie. Wcinając kanapki
zastanawiamy się, co dalej. Widoki rozbudziły nasz apetyt i myślimy
nawet o przejściu na Trzy Kopce Wiślańskie. Ostatecznie decydujemy
się jednak na powrót na Grabową i ewentualne zdecydowanie tam, co
zrobimy dalej.
|
Wieża na Starym Groniu jednak na nas czeka :) |
|
Widok na szczytową polanę. |
|
Z tego kierunku przyszliśmy. |
|
Panorama pasma Klimczoka, w dole Brenna. |
|
Opuszczona chatka na Starym Groniu. |
|
Zza Kotarza wygląda Skrzyczne. |
|
I dowód wdrapania się :) |
Z
żalem żegnamy Stary Groń – ten stosunkowo niewysoki szczyt (789
m n. p. m.), schowany pomiędzy znacznie wyższymi pasmami, bardzo
przypadł nam do gustu. W drodze mija nas już całkiem sporo osób –
dziesiątki wędrowców, biegaczy i rowerzystów. Na aktywną
niedzielę w Beskidzie Śląskim jak widać zdecydowaliśmy się nie
tylko my. Powrotne wejście na Grabową dosyć mocno daje nam w kość
i cieszymy się, że jednak nie ruszyliśmy na Trzy Kopce. Na
skrzyżowaniu szlaków na szczycie poważnie zastanawiamy się, czy
nie wrócić już do samochodu. Jest jednak dopiero południe i
szkoda nam pięknego dnia, dlatego decydujemy się na podejście
czerwonym szlakiem na Kotarz. Schodząc z Grabowej natrafiamy na
fajny punkt widokowy, z którego widzimy położoną sto metrów
niżej wieżę na Starym Groniu. Samo podejście na Kotarz zajmuje
nam pół godziny. Wędrówkę urozmaicają okazyjne widoki na
Skrzyczne oraz ciekawy kamienny murek, który mamy po prawej stronie.
|
Irena w trybie National Geographic :) |
|
Szlak prowadzi nas przez Grabową. |
|
Kawałek tajemniczego muru i widok na Małe Skrzyczne. |
|
Tym grzbietem wędrowaliśmy kilka godzin wcześniej. |
|
Zbliżenie na wieżę na Starym Groniu. |
|
Pasma Starego Gronia, Równicy i Czantorii. |
Na
szczycie jesteśmy kwadrans przed pierwszą. Odpoczywamy tu nieco
dłużej, czyścimy nasze zapasy z reszty kanapek i kawy. Na
wierzchołku znajduje się ołtarz europejski, który powstał tu w
2008 roku. Nieco niżej niewielka polana oferuje bardzo dobre widoki
na Skrzyczne. Trochę się ociągamy z powrotem, bo nie chcemy
opuszczać Beskidów. Wreszcie jednak dajemy się w drogę i za
czerwonymi znakami wracamy na Przełęcz Salmopolską. Zgodnie z
przewidywaniami ruch jest już bardzo duży, samochodami jest
zapełniony duży parking przy ośrodku narciarskim i długi odcinek
pobocza szosy.
|
Za plecami mamy okolice Przełęczy Salmopolskiej. |
|
Ołtarz na szczycie Kotarza. |
|
Spod szczytu bardzo dokładnie widzimy Skrzyczne. |
|
Irena dokumentuje panoramę. |
|
Powrót na przełęcz - widać sznur samochodów wzdłuż szosy. |
Po
nieco ponad pięciu godzinach wędrówki jesteśmy przy samochodzie.
Beskidy jak zawsze opuszczamy z lekki niedosytem, ale wrażenia z
dwóch weekendów na jakiś czas będą nam musiały wystarczyć. W
najbliższym czasie zamierzamy wrócić w Sudety, gdzie mamy znacznie
bliżej. Mamy nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli zdać
relację z kolejnych wycieczek :)
Opis
trasy: Przełęcz Salmopolska – Grabowa – Stary Groń – Grabowa
– Kotarz – Grabowa – Przełęcz Salmopolska
Odległość:
11,4 km
Czas
przejścia: 5 godzin 9 minut
Punkty
GOT: 20
Super wpis! Mimo że nie jestem pasjonatką to całą waszą podróż widziałam oczyma wyobraźni. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sara
Wszystko ciekawie opisane,zresztą jak zawsze,dlatego lubię czytać Wasze wpisy,pozdrawiam
OdpowiedzUsuń