Prognoza pogody na weekend nastrajała
nas bardzo optymistycznie. Wyglądało na to, że w niższe partie
gór, te do wysokości 1000 metrów, wiosna powinna zawitać już w
pełni. Na liście miejsc, które chcieliśmy odwiedzić w pierwszej
kolejności, znajdowały się: Czantoria Wielka i Stożek Wielki w
Beskidzie Śląskim oraz Hrobacza Łąka w Beskidzie Małym. Ostatni
ze szczytów jest o ponad 150 metrów niższy od pozostałych,
dlatego stwierdziliśmy, że to tam będzie najcieplej i
najprzyjemniej.
W podróż wybieramy się tym razem
dosyć późno. Nie zrywamy się o świcie, spokojnie jemy śniadanie
i pakujemy plecaki, a w samochodzie jesteśmy dopiero chwilę przed
ósmą. Czekają nas dwie godziny jazdy i na miejsce docieramy
dopiero o dziesiątej. To świadoma decyzja; rano jest bardzo zimno,
a na szlak chcemy ruszyć, kiedy będzie już nieco cieplej. Samochód
parkujemy przed Gminnym Domem Kultury w Porąbce, pałaszujemy drugie
śniadanie i ruszamy za zielonymi znakami.
|
Tradycyjne udokumentowanie parkingu ;) |
Szlak prowadzi nas wzdłuż Soły w
kierunku zapory w Porąbce. Ten odcinek zajmuje nam 25 minut i
oferuje bardzo ładne widoki, ale niepokoi nas sposób poprowadzenia
szlaku. Wzdłuż wąskiej drogi jest niebezpiecznie, próżno tu
szukać chodnika. Poza tym jest jeszcze dosyć zimno – Irena w
ciepłej czapce i rękawiczkach sprawia wrażenie, jakby wybierała
się w znacznie wyższe góry. Na samej zaporze jednak jest już
bardzo przyjemnie. Słońce zaczyna grzać, a widoki na Jezioro
Międzybrodzkie i przełom Soły wprawiają nas w bardzo dobry
nastrój.
|
Na poboczach zostaje nam niewiele miejsca. |
|
Słońce nieśmiało przebija się na szlak. |
|
Zapora już z daleka robi wrażenie. |
|
Bunkier strażniczy przy zaporze, na prawym brzegu Soły. |
|
Poniżej nas płynie Soła. |
|
Zapora w całej okazałości. |
|
Widok na Jezioro Międzybrodzkie z bliska. |
|
I zapora nieco bardziej ozdobiona :) |
Przechodzimy na drugi brzeg rzeki, dalej
idąc już za czerwonym oznakowaniem Małego Szlaku Beskidzkiego. Po
krótkim kawałku wzdłuż drogi wojewódzkiej skręcamy w lewo,
wreszcie w las. Zaczyna się strome podeście, którego po długie
zimowej przerwie nieco się obawiamy. Żeby znaleźć się na
szczycie musimy pokonać pół kilometra różnicy wysokości.
Szczególnie początek daje nam popalić, po chwili otuchy dodaje
jednak wędrowiec schodzący w dół. Potwierdza, że to ciężki
odcinek, za chwilę będzie lepiej, mówi też o swoich planach –
sam zamierza zrobić porządną pętlę, z górą Żar i Magurką
Wilkowicką włącznie. I rzeczywiście, szlak prowadzi konsekwentnie
w górę, ale coraz mniej stromo, a widoczny w oddali krzyż
milenijny na szczycie jest coraz bliższy. Kiedy w południe
zatrzymujemy się pod wierzchołkiem Bujakowskiego Gronia na kubek
kawy, stwierdzamy że z naszą kondycją wcale nie jest tak źle jak
się obawialiśmy, a wędrówka jest coraz przyjemniejsza.
|
To już widok z lewego brzegu. |
|
Początek stromego podejścia. |
|
Irena nadaje nieco perspektywy. |
|
Podchodzenia ciąg dalszy. |
|
Już nieco wyżej widzimy pierwsze panoramy. |
|
To już całkiem przyjemny odcinek. |
Na szczyt Hrobaczej Łąki (828 m n. p.
m.) docieramy po dwóch i pół godzinie na szlaku, dokładnie według
planu. Potężny krzyż milenijny robi wrażenie, chętnie
zobaczylibyśmy go podświetlonego nocą. Sam wierzchołek oferuje
ograniczone widoki na Wyżynę Śląską, a chwilkę wcześniej
znajduje się punkt widokowy, z którego dobrze widać Bielsko-Białą.
Schodzimy stąd w stronę schroniska. Budynek po pożarze sprzed
dwóch lat jest już niemal całkiem odbudowany. Brakuje nieco
wykończenia, ale przede wszystkim cieszy, że schronisko wznowiło
działalność. W okolicy robi się dosyć tłoczno. Na szlaku z
Porąbki spotkaliśmy zaledwie kilkoro pojedynczych wędrowców,
jedną dużą wycieczkę i uczestników biegu górskiego. Tutaj
turystów są dziesiątki.
|
Pierwsze widoki w kierunku podbeskidzkich wsi. |
|
Szczyt jest już tuż za rogiem. |
|
Panorama Bielska-Białej spod szczytu. |
|
Spod samego krzyża widoki są nieco przesłonięte. |
|
Podstawa krzyża milenijnego... |
|
...i perspektywa na 35 metrów jego wysokości. |
|
Obligatoryjny dowód wdrapania się :) |
Nieopodal schroniska znajduje się
polana, na której decydujemy się odpocząć. To miejsce upodobało
sobie wiele osób, ale nieznaczny tłok wynagradzają nam widoki,
choć nieco prześwietlone. Przed nami wznoszą się góra Żar,
Czupel i Magurka Wilkowicka, z prawej widzimy ośnieżony szczyt
Skrzycznego, a w tle Romankę, Pilsko i Babią Górę. Jemy obiadowe
kanapki i pijemy kawę podziwiając panoramę i grzejąc się w
słońcu. Nawet się nie orientujemy, kiedy mija godzina.
|
To już widoki z łąki - tutaj Jezioro Międzybrodzkie. |
|
Żar, a w tle nieśmiały zarys Babiej Góry. |
|
W tle szczyty z grupy Romanki w Beskidzie Żywieckim. |
|
Zza Magurki Wilkowickiej nieśmiało wygląda Skrzyczne. |
|
Odbudowany budynek schroniska na Hrobaczej Łące. |
Pełni sił ruszamy dalej. Czerwone
znaki prowadzą w dół, na przełęcz u Panienki. Ruch jest spory,
mija nas przede wszystkim mnóstwo biegaczy. Dalej czeka nas strome
podejście na Groniczki. Piękna pogoda i bliskość przyrody dodają
sił przede wszystkim Irenie, która błyskawicznie wspina się na
górę. Spacer Małym Szlakiem Beskidzkim na tym odcinku jest mało
widokowy, ale cieszymy się każdym krokiem na świeżym powietrzu.
Kiedy tuż przed Gaikami skręcamy w lewo na zielony szlak,
niepostrzeżenie mija kolejna godzina.
|
Zaśnieżony szczyt Skrzycznego widoczny ze szlaku. |
|
Przełęcz u Panienki, kaplica ledwo uniknęła wiatrołomu (w tle). |
|
Zejście z Groniczek, w tle uczestnik biegu górskiego. |
|
Ostatnie metry podejścia na Groniczki. |
Zielone znaki początkowo prowadzą nas
stromo w dół. Tracimy około 200 metrów, po czym znowu jest
bardziej płasko. Raz po raz mijamy niewielkie polany, które oferują
widoki na Hrobaczą Łąkę z jednej strony oraz na Czupel i Magurkę
Wilkowicką z Pilskiem z drugiej. W ten sposób docieramy do
pierwszych zabudowań Międzybrodzia Bialskiego. Wiemy, że ostatnie
kilometry będą męczącym spacerem po asfalcie, na jednej z
ostatnich polan wcinamy więc ostatnie kanapki. Przed nami jest
jeszcze kawałek lasu, gdzie musimy ominąć całkiem sporo
wiatrołomów, zagradzających szlak. Kiedy wychodzimy spomiędzy
drzew na łąki, otwierają się przed nami piękne widoki na Jezioro
Międzybrodzkie, Żar i zaporę w Porąbce. Próbujemy nasycić nasze
oczy, zanim wejdziemy między domy i stracimy tę możliwość.
|
Przyszlakowe mrowisko. |
|
Całkiem przyjemny odcinek zielonego szlaku... |
|
...i kolejny fajny kawałek. |
|
Wiosna momentami ustępuje miejsca scenerii jesiennej. |
|
Polanka z widokiem na Czupel. |
|
A stąd widzimy Hrobaczą Łąkę. |
|
Drzewo, które wyjątkowo spodobało się Irenie :) |
|
Pierwsza z serii pięknych panoram Jeziora Międzybrodzkiego. |
|
Wiatrołomowy odcinek zielonego szlaku. |
|
Irena robi sesję zdjęciową Jeziora Międzybrodzkiego. |
|
Do zapory mamy jeszcze kawałek. |
Po chwili jesteśmy już na ostatnim,
asfaltowym odcinku naszej wycieczki. Przez Międzybrodzie Bialskie
prowadzi nas chodnik, który jednak urywa się tuż za mostem nad
Żarnówką Dużą. Kawałek do zapory w Porąbce musimy przejść
poboczem drogi wojewódzkiej. W nogach mamy już kilkaset kilometrów
szlaków, ale jednoznacznie możemy powiedzieć, że ten odcinek jest
zdecydowanie najgorszym, jaki mieliśmy okazję poznać. Na wąskiej
drodze panuje spory ruch i nie czujemy się bezpiecznie. Skoro nie ma
tutaj miejsca na bezpieczny szlak, może lepiej było by z niego
zrezygnować i nie prowadzić tędy turystów? Nie każdy fragment
trasy sprawdzamy przed wyjazdem na mapach satelitarnych, a skoro ktoś
tutaj poprowadził tu zielone znaki, przyjęliśmy, że jednak będzie
nieco miejsca obok drogi. Trzeba przyznać, że Irena narzuca tu ekspresowe tempo.
|
I znów jesteśmy nad jeziorem. |
|
Ten widok oznacza koniec wędrówki poboczem. |
Kiedy o siedemnastej docieramy do
zapory, oddychamy z ulgą. Dalej do Porąbki również idziemy
asfaltem, pobocze jest jednak szerokie, a ruch dużo mniejszy. Przy
samochodzie jesteśmy po siedmiu i pół godzinie wędrówki. Beskid
Mały opuszczamy trochę z żalem i niedosytem. Wyposzczeni po
długiej przerwie, chętnie spacerowalibyśmy o wiele dłużej,
chociaż oprócz Hrobaczej Łąki i zapory atrakcji było tak
naprawdę niewiele. Cieszyła nas sama wędrówka, radość sprawiło
świeże powietrze i bliskość przyrody. Takie uczucie chyba zawsze
nam towarzyszy w Beskidach; ono też najpewniej doprowadzi do tego,
że za niedługo zawitamy tutaj ponownie.
|
Endomondo ewidentnie szaleje przy różnicach wysokości ;) |
Opis trasy: Porąbka – Bujakowski Groń
– Hrobacza Łąka – przełęcz pomiędzy Gaikami i Groniczkami -
Porąbka
Odległość: 21 km
Czas przejścia: 7 godzin 32 minuty
Punkty GOT: 21
Fajna wycieczka :) Ta Hrobacza Łąka od jakiegoś czasu mnie interesuje. Szkoda, że jest tak daleko, ale jak tylko będziemy w pobliżu, to na pewno się na nią wybierzemy.
OdpowiedzUsuńCieszę się że po zimowej przerwie znowu jesteście na szlaku,lubię z Wami ''wędrować''..
OdpowiedzUsuń